Na wstępie mała
informacja. Kiedy skończycie ten rozdział, możecie sobie
pogratulować! Będzie to oznaczało, że właśnie, wraz ze mną,
przebrnęliście przez połowę tego opowiadania. Czy to dużo, czy
mało, do oceny pozostawiam Wam :) Teraz już wiem, że się nie
poddam i skończę to opowiadanie! A wszystko dzięki Wam <3
Dziękuję też za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem, były po prostu cudowne i dały mi tyle siły do działanie, że nawet nie umiem tego opisać! Dziękuję, że jesteście! <3
Co do tego posta... Jest dłuższy niż kilka ostatnich i trochę boję się Waszych reakcji na niego...
Dziękuję też za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem, były po prostu cudowne i dały mi tyle siły do działanie, że nawet nie umiem tego opisać! Dziękuję, że jesteście! <3
Co do tego posta... Jest dłuższy niż kilka ostatnich i trochę boję się Waszych reakcji na niego...
~ Mary!
________________________________________________
Wiem, złamałem Ci serce, rozbiłem je na milion kawałków. Teraz te odłamki znajduję, wszędzie, w sobie, we wszystkim co robię.
W końcu nastały ferie świąteczne. W tym roku Hermiona została w zamku, jej rodzice wyjeżdżali do rodziny, a ona wolała pobyć wśród przyjaciół. Całą siłą woli powstrzymywała się od rozdrapywania ran, unikała Draco jak tylko mogła. Tydzień po wydarzeniu, które tak ją zraniło, czuła się coraz lepiej. Starała się być pełna optymizmu. Niedługo rozpocznie się kolejny rok, rok zmian... Przynajmniej taką miała nadzieję. Będzie musiała skupić się na nauce i tylko na niej. Nie było jej łatwo, ale miała przy sobie Ginny, wspierały się nawzajem. Nie było to najprostsze zadanie, Hermiona cudem przekonała rudą przyjaciółkę, że dyskretne rzucenie upiorogacka na Cho nie jest najlepszym pomysłem. Teraz nastały wolne dni, więc miały więcej czasu dla siebie, to wszystko zbliżyło je jeszcze bardziej.
Któregoś dnia siedziały w nocy w pokoju wspólnym, zostały już tylko one. Na ferie w tym roku zostało tylko siedmioro uczniów z Gryffindoru, troje Krukonów, sześciu Puchonów i trzech Ślizgonów. Zamek stał się wyjątkowo pustym, ale przez to i przyjemniejszym miejscem. Hermiona, która w dormitorium została sama, przeniosła się do Ginny. Siedziały właśnie przed kominkiem i rozmawiały chichocząc.
- On nie daje mi spokoju, to irytujące. Uwziął się na mnie i ciągle za mną łazi! To straszne! - poskarżyła się Ginny.
- Przecież sam powiedział, że uwielbia cię irytować i czeka na jeden z twoich wybuchów złości. Tak w sumie, to skąd on o nich wie? - zaśmiała się Hermiona.
- Nie mam pojęcia – Ginny spuściła wzrok.
Nie powiedziała przyjaciółce o swoim ataku na Malfoy'a. Starała się unikać jego tematu, aby niepotrzebnie nie przywoływać niemiłych wspomnień. Zmieniła szybko temat na jakiś bezpieczniejszy. Po krótkim czasie portret Grubej Damy otworzył się, a przez dziurę przelazł nie kto inny jak Blaise Zabini. Hermiona spojrzała na niego z zaskoczeniem, a Ginny irytacją.
- Co ty tutaj robisz? Skąd znałeś hasło? - zapytała panna Granger.
Chłopak w odpowiedzi puścił tylko oczko do naburmuszonej Ginny.
- Wygrał je w zakładzie – mruknęła i zgromiła go wzrokiem. - Czego chcesz? - warknęła.
- Tym razem od ciebie nic nie chcę – uśmiechnął się do niej szeroko. - Idź spać, dorośli muszą porozmawiać.
- Chyba sobie żartujesz... - mruknęła.
- Zaraz wrócę, Hermiono. No, mała, idziemy – podszedł do Ginny, podniósł ją, jakby była lalką, a nie prawdziwą osobą. Ruszył w stronę dormitorium dziewczyn.
Hermiona uśmiechała się, patrząc na nich. Panna Weasley była przy nim wyjątkowo niska, bezskutecznie próbowała mu się wyrwać. Było już późno, więc robiła to najciszej, jak mogła. Nagle Hermiona o czymś sobie przypomniała.
- Zabini! Nie! - powiedziała, kiedy chłopak był już przy schodach.
- Wiem, że jesteś po jej stronie, ale to nic nie da – uśmiechnął się półgębkiem.
- Nie, nie, to nie jest najlepszy pomysł!
- No to patrz! - wziął rozbieg i pokonał kilka pierwszych schodów prowadzących do dormitorium dziewcząt.
________________________________________________
Wiem, złamałem Ci serce, rozbiłem je na milion kawałków. Teraz te odłamki znajduję, wszędzie, w sobie, we wszystkim co robię.
W końcu nastały ferie świąteczne. W tym roku Hermiona została w zamku, jej rodzice wyjeżdżali do rodziny, a ona wolała pobyć wśród przyjaciół. Całą siłą woli powstrzymywała się od rozdrapywania ran, unikała Draco jak tylko mogła. Tydzień po wydarzeniu, które tak ją zraniło, czuła się coraz lepiej. Starała się być pełna optymizmu. Niedługo rozpocznie się kolejny rok, rok zmian... Przynajmniej taką miała nadzieję. Będzie musiała skupić się na nauce i tylko na niej. Nie było jej łatwo, ale miała przy sobie Ginny, wspierały się nawzajem. Nie było to najprostsze zadanie, Hermiona cudem przekonała rudą przyjaciółkę, że dyskretne rzucenie upiorogacka na Cho nie jest najlepszym pomysłem. Teraz nastały wolne dni, więc miały więcej czasu dla siebie, to wszystko zbliżyło je jeszcze bardziej.
Któregoś dnia siedziały w nocy w pokoju wspólnym, zostały już tylko one. Na ferie w tym roku zostało tylko siedmioro uczniów z Gryffindoru, troje Krukonów, sześciu Puchonów i trzech Ślizgonów. Zamek stał się wyjątkowo pustym, ale przez to i przyjemniejszym miejscem. Hermiona, która w dormitorium została sama, przeniosła się do Ginny. Siedziały właśnie przed kominkiem i rozmawiały chichocząc.
- On nie daje mi spokoju, to irytujące. Uwziął się na mnie i ciągle za mną łazi! To straszne! - poskarżyła się Ginny.
- Przecież sam powiedział, że uwielbia cię irytować i czeka na jeden z twoich wybuchów złości. Tak w sumie, to skąd on o nich wie? - zaśmiała się Hermiona.
- Nie mam pojęcia – Ginny spuściła wzrok.
Nie powiedziała przyjaciółce o swoim ataku na Malfoy'a. Starała się unikać jego tematu, aby niepotrzebnie nie przywoływać niemiłych wspomnień. Zmieniła szybko temat na jakiś bezpieczniejszy. Po krótkim czasie portret Grubej Damy otworzył się, a przez dziurę przelazł nie kto inny jak Blaise Zabini. Hermiona spojrzała na niego z zaskoczeniem, a Ginny irytacją.
- Co ty tutaj robisz? Skąd znałeś hasło? - zapytała panna Granger.
Chłopak w odpowiedzi puścił tylko oczko do naburmuszonej Ginny.
- Wygrał je w zakładzie – mruknęła i zgromiła go wzrokiem. - Czego chcesz? - warknęła.
- Tym razem od ciebie nic nie chcę – uśmiechnął się do niej szeroko. - Idź spać, dorośli muszą porozmawiać.
- Chyba sobie żartujesz... - mruknęła.
- Zaraz wrócę, Hermiono. No, mała, idziemy – podszedł do Ginny, podniósł ją, jakby była lalką, a nie prawdziwą osobą. Ruszył w stronę dormitorium dziewczyn.
Hermiona uśmiechała się, patrząc na nich. Panna Weasley była przy nim wyjątkowo niska, bezskutecznie próbowała mu się wyrwać. Było już późno, więc robiła to najciszej, jak mogła. Nagle Hermiona o czymś sobie przypomniała.
- Zabini! Nie! - powiedziała, kiedy chłopak był już przy schodach.
- Wiem, że jesteś po jej stronie, ale to nic nie da – uśmiechnął się półgębkiem.
- Nie, nie, to nie jest najlepszy pomysł!
- No to patrz! - wziął rozbieg i pokonał kilka pierwszych schodów prowadzących do dormitorium dziewcząt.
Stopnie natychmiast spłaszczyły się,
a powierzchnia zrobiła się wyjątkowo gładka. Ślizgonowi nie
udało się złapać równowagi. W ostatnim momencie odchylił się do
tyłu, żeby upaść na plecy. Dzięki temu Ginny miała miękkie
lądowanie, upadła prosto na chłopaka. Blaise jęknął z bólu, a
Hermiona nie mogła powstrzymać śmiechu.
- A nie mówiłam? - zapytała.
- Ginny, nic ci nie jest? - zapytał od razu Zabini niepewnym głosem.
- Nie, idioto, ale teraz mnie puść, bo w końcu zrobisz nam obojgu krzywdę – pozbierała się z ziemi i otrzepała. - Dobranoc – warknęła w ich stronę i weszła na, normalne już, schody.
Blaise patrzył za nią, aż nie zniknęła ze drzwiami, a później usiadł koło Hermiony.
- O czym chciałeś porozmawiać? - zapytała, opatulając się szczelniej kocem.
- Co tam u ciebie? Jak się czujesz? - zapytał z nienaturalnym uśmiechem.
- Zabini, w życiu normalnie nie rozmawialiśmy, a ty pytasz co u mnie. Mów, czego chcesz!
- Naprawdę pytam tylko, jak się czujesz.
- Malfoy cię nasłał? - spojrzała na niego czujnie.
- A nie mówiłam? - zapytała.
- Ginny, nic ci nie jest? - zapytał od razu Zabini niepewnym głosem.
- Nie, idioto, ale teraz mnie puść, bo w końcu zrobisz nam obojgu krzywdę – pozbierała się z ziemi i otrzepała. - Dobranoc – warknęła w ich stronę i weszła na, normalne już, schody.
Blaise patrzył za nią, aż nie zniknęła ze drzwiami, a później usiadł koło Hermiony.
- O czym chciałeś porozmawiać? - zapytała, opatulając się szczelniej kocem.
- Co tam u ciebie? Jak się czujesz? - zapytał z nienaturalnym uśmiechem.
- Zabini, w życiu normalnie nie rozmawialiśmy, a ty pytasz co u mnie. Mów, czego chcesz!
- Naprawdę pytam tylko, jak się czujesz.
- Malfoy cię nasłał? - spojrzała na niego czujnie.
Ślizgon westchnął z rezygnacją.
Ewidentnie starał się nie patrzeć na dziewczynę.
- Słuchaj, wiem, że to skończony kretyn, ale to mój kumpel... Prosił mnie, żebym przyszedł i przekazał ci informację. Znaczy... Miałem nie mówić, że to od niego. No cóż, nie jestem dobry w kłamstwach.
- Czy on po prostu nie może dać mi żyć w spokoju? Bez niego?
- On naprawdę żałuje.
- Żałuje?
Dziewczyna odgarnęła włosy do tyłu i odwróciła twarz tak, żeby w świetle ognia chłopak mógł zobaczyć jej policzek. Siniak prawie zupełnie już zniknął, ale dwa równoległe, cienkie rozcięcia nadal były widoczne. Zabini skrzywił się nieznacznie.
- Zostaną ci małe blizny – szepnął.
- Słuchaj, wiem, że to skończony kretyn, ale to mój kumpel... Prosił mnie, żebym przyszedł i przekazał ci informację. Znaczy... Miałem nie mówić, że to od niego. No cóż, nie jestem dobry w kłamstwach.
- Czy on po prostu nie może dać mi żyć w spokoju? Bez niego?
- On naprawdę żałuje.
- Żałuje?
Dziewczyna odgarnęła włosy do tyłu i odwróciła twarz tak, żeby w świetle ognia chłopak mógł zobaczyć jej policzek. Siniak prawie zupełnie już zniknął, ale dwa równoległe, cienkie rozcięcia nadal były widoczne. Zabini skrzywił się nieznacznie.
- Zostaną ci małe blizny – szepnął.
- Wiem, pamiątki po mojej głupocie i
naiwności – odpowiedziała, patrząc w ogień.
Nastała dość niezręczna cisza. Dziewczyna patrzyła na kominek, a chłopak na swoje ręce.
- Jaką informację? - mruknęła wreszcie Hermiona.
- Miałem zapytać, czy masz jakieś plany na jutrzejszą noc i powiedzieć, żebyś nie wychodziła wtedy z dormitorium – wyrecytował z pamięci.
Nastała dość niezręczna cisza. Dziewczyna patrzyła na kominek, a chłopak na swoje ręce.
- Jaką informację? - mruknęła wreszcie Hermiona.
- Miałem zapytać, czy masz jakieś plany na jutrzejszą noc i powiedzieć, żebyś nie wychodziła wtedy z dormitorium – wyrecytował z pamięci.
- Słucham? - zapytała z
niedowierzaniem.
- Sam nie wiem, o co mu chodzi. Nie chciał mi powiedzieć. Chyba o coś ważnego, bo był bardzo przejęty.
- Sam nie wiem, o co mu chodzi. Nie chciał mi powiedzieć. Chyba o coś ważnego, bo był bardzo przejęty.
Czyżby Draco miał jakieś plany
względem niej? Na pewno niczego nie będzie mu ułatwiać, chociażby
miałam całą noc przesiedzieć przed portretem Grubej Damy, to z
pewnością nie będzie obecna w Wieży Gryffindoru. Uśmiechnęła
się delikatnie do siebie.
- Przekaż mu, że zamierzam jutro całą noc spędzić w łóżku – uśmiechnęła się do Blaise'a uspokajająco. - Dobranoc – wstała i ruszyła do swojego dormitorium.
Bał się. Bał się, jak cholera. Ta noc mogła zmienić wszystko, całe jego życie. Jeżeli coś pójdzie nie tak... Nawet nie chciał o tym myśleć. Przynajmniej Ona była bezpieczna... Tylko to podnosiło go teraz na duchu. Siedział sam w Pokoju Wspólnym i czekał na Snape'a. Jego czarna, długa szata i maska leżały obok niego. Całą siłą woli starał się nie patrzeć w tamtą stronę. Chciał mieć to wszystko już za sobą. Na każdy, najmniejszy dźwięk czuł skurcz w sercu i zaczynał nasłuchiwać. W końcu rozległo się pukanie, dokładnie dwa uderzenia, tak, jak się umawiali. Poderwał się szybko z miejsca i wpuścił nauczyciela do swojego dormitorium.
- Wszystko poszło dobrze? - zapytał natychmiast.
- Tak, Dumbledore'a nie ma, korytarze wolne. McGonagall i Filch'owi dolałem kilka kropli eliksiru Słodkiego Snu.
- To dobrze – odpowiedział nerwowo.
- Przekaż mu, że zamierzam jutro całą noc spędzić w łóżku – uśmiechnęła się do Blaise'a uspokajająco. - Dobranoc – wstała i ruszyła do swojego dormitorium.
Bał się. Bał się, jak cholera. Ta noc mogła zmienić wszystko, całe jego życie. Jeżeli coś pójdzie nie tak... Nawet nie chciał o tym myśleć. Przynajmniej Ona była bezpieczna... Tylko to podnosiło go teraz na duchu. Siedział sam w Pokoju Wspólnym i czekał na Snape'a. Jego czarna, długa szata i maska leżały obok niego. Całą siłą woli starał się nie patrzeć w tamtą stronę. Chciał mieć to wszystko już za sobą. Na każdy, najmniejszy dźwięk czuł skurcz w sercu i zaczynał nasłuchiwać. W końcu rozległo się pukanie, dokładnie dwa uderzenia, tak, jak się umawiali. Poderwał się szybko z miejsca i wpuścił nauczyciela do swojego dormitorium.
- Wszystko poszło dobrze? - zapytał natychmiast.
- Tak, Dumbledore'a nie ma, korytarze wolne. McGonagall i Filch'owi dolałem kilka kropli eliksiru Słodkiego Snu.
- To dobrze – odpowiedział nerwowo.
Jego nauczyciel był jednak wyjątkowo
spokojny. Pewnym krokiem podszedł do obrazu, który wisiał na
ścianie. Zaczął szeptać klątwy, których Draco nie znał.
Pierwszy raz słyszał wypowiadane przez niego słowa. Drzwi na
obrazie otworzyły się i ukazały tunel. Był bardzo ciemny i
nieprzyjemny. Chłopak prawie współczuj osobom, które zaraz przez
niego przejdą.
- No to czekamy... - mruknął Mistrz Eliksirów bardziej do siebie, niż do swojego ucznia.
- No to czekamy... - mruknął Mistrz Eliksirów bardziej do siebie, niż do swojego ucznia.
Draco siedział jak na szpilkach i co
chwilę nerwowo zerkał na przejście. Nie chciał brać udziału w
tej misji, ale jak zwykle nie miał najmniejszego wyboru. Musiał
wprowadzić do zamku Śmierciożerców, jako próba. Szykowali się
do wielkiej inwazji na Hogwart. Do tego na szczęście miał jeszcze
czas. Teraz mieli po prostu wejść i rozejrzeć się po zamku,
ustalić plan i strategiczne miejsca. Ferie świąteczne były
idealne, małe prawdopodobieństwo, że natkną się na kogoś w
nocy. Wreszcie na końcu tunelu błysnęło światełko. Serce
Dracona gwałtownie przyspieszyło swój bieg. Widział zbliżające
się postacie i miał ochotę natychmiast stamtąd zniknąć.
Spojrzał na czarną wstążkę, którą przywiązał do ramy swojego
łoża. Jest bezpieczna, nic nie ma prawa jej się stać...
Powiedziała przecież, że będzie całą noc u siebie. Nie martw
się o nią, jest bezpieczna... - powtarzał
w myślach. Nie mógł oderwać oczu od pozostałości po Hermionie,
nie mógł przestać o niej myśleć. Wstał szybko, odwiązał
czarny skrawek materiału i wrzucił go pod poduszkę, byleby tylko o
tym wszystkim nie myśleć, nie zadręczać sie. Wreszcie wyszły do
nich dwie wysokie postacie, przeklinając głośno. Rowle i Selwyn
otrzepali swoje długie szaty. Draco rzucił Snape'owi zaskoczone
spojrzenie.
- Znacie plan? - zapytał.
Pokiwali krótko głowami, ale Malfoy wolał na wszelki wypadek wszystko powtórzyć, nie miał do niech za grosz zaufania.
- Dobra, jeszcze raz. Macie uwinąć się z tym szybko i dyskretnie, jasne? Ja i profesor Snape będziemy pilnować, żeby nikt wam nie przeszkadzał. Macie mało czasu, idźcie już – warknął.
Poczekał, aż opuszczą pomieszczenie i zwrócił się do Mistrza Eliksirów.
- Jak mogli wysłać nam dwóch największych idiotów? - zapytał z niepokojem.
- Znacie plan? - zapytał.
Pokiwali krótko głowami, ale Malfoy wolał na wszelki wypadek wszystko powtórzyć, nie miał do niech za grosz zaufania.
- Dobra, jeszcze raz. Macie uwinąć się z tym szybko i dyskretnie, jasne? Ja i profesor Snape będziemy pilnować, żeby nikt wam nie przeszkadzał. Macie mało czasu, idźcie już – warknął.
Poczekał, aż opuszczą pomieszczenie i zwrócił się do Mistrza Eliksirów.
- Jak mogli wysłać nam dwóch największych idiotów? - zapytał z niepokojem.
- Nie mam pojęcia,
ale musisz mieć na nich oko, trudno nad nimi zapanować, szczególnie
nad Selwynem. Są nieprzewidywalni, a do tego cię nie znoszą.
- Zdążyłem zauważyć – uśmiechnął się zjadliwie.
- Jesteś młodszy, a masz nad nimi władzę. Nie wiem, dlaczego akurat oni tutaj przyszli, ale z pewnością nie ułatwi nam to zadania.
Draco westchnął i ruszył za mężczyznami.
Wracała właśnie z biblioteki. Było już tak późno, że jeżeli Malfoy coś planował, to z pewnością już sobie odpuścił. Ostatnie kilka godzin pisała esej na Transmutację, przynajmniej wykorzystała jakoś ten czas. Nie miała ze sobą peleryny, nie chciała znów prosić o nią Harry'ego. Liczyła na szczęście i brak kogokolwiek na korytarzach, które podczas ferii były mniej kontrolowane. Szła, stąpając bardzo ostrożnie i rozglądając się nerwowo. Nie mogła pozwolić sobie na kolejny szlaban i tak miała ich już w tym roku zbyt wiele.
Żeby dojść do schodów, został jej do przejścia jeszcze jeden korytarz. Cieszyła się z powodzenia swojej misji, zaraz będzie w ciepłym łóżku... Wyszła za róg i zamarła z przerażenia... Stanęła oko w oko z wysoką, zamaskowaną postacią. Patrzyła na niego, nie mając odwagi wykonać żadnego ruchu. W jej umyśle szalała burza. Śmierciożerca... Ale co on robił w Hogwarcie? Cofnęła się kilka kroków i wyciągnęła różdżkę. Mężczyzna był szybszy, machnął swoją i dziewczyna poczuła nagle ogromny ciężar na swoim gardle. Próbowała ugodzić w niego zaklęciem, ale z jej krtani nie wydobył się żaden dźwięk. Śmierciożerca najwidoczniej rzucił na nią czar, który czasowo pozbawiał ofiarę mowy. Nigdy wcześniej nie była tak szczęśliwa, że opanowała zaklęcia niewerbalne. Niestety nic jej to nie dało, zanim ona zdążyła się skoncentrować, był szybszy.
- Zdążyłem zauważyć – uśmiechnął się zjadliwie.
- Jesteś młodszy, a masz nad nimi władzę. Nie wiem, dlaczego akurat oni tutaj przyszli, ale z pewnością nie ułatwi nam to zadania.
Draco westchnął i ruszył za mężczyznami.
Wracała właśnie z biblioteki. Było już tak późno, że jeżeli Malfoy coś planował, to z pewnością już sobie odpuścił. Ostatnie kilka godzin pisała esej na Transmutację, przynajmniej wykorzystała jakoś ten czas. Nie miała ze sobą peleryny, nie chciała znów prosić o nią Harry'ego. Liczyła na szczęście i brak kogokolwiek na korytarzach, które podczas ferii były mniej kontrolowane. Szła, stąpając bardzo ostrożnie i rozglądając się nerwowo. Nie mogła pozwolić sobie na kolejny szlaban i tak miała ich już w tym roku zbyt wiele.
Żeby dojść do schodów, został jej do przejścia jeszcze jeden korytarz. Cieszyła się z powodzenia swojej misji, zaraz będzie w ciepłym łóżku... Wyszła za róg i zamarła z przerażenia... Stanęła oko w oko z wysoką, zamaskowaną postacią. Patrzyła na niego, nie mając odwagi wykonać żadnego ruchu. W jej umyśle szalała burza. Śmierciożerca... Ale co on robił w Hogwarcie? Cofnęła się kilka kroków i wyciągnęła różdżkę. Mężczyzna był szybszy, machnął swoją i dziewczyna poczuła nagle ogromny ciężar na swoim gardle. Próbowała ugodzić w niego zaklęciem, ale z jej krtani nie wydobył się żaden dźwięk. Śmierciożerca najwidoczniej rzucił na nią czar, który czasowo pozbawiał ofiarę mowy. Nigdy wcześniej nie była tak szczęśliwa, że opanowała zaklęcia niewerbalne. Niestety nic jej to nie dało, zanim ona zdążyła się skoncentrować, był szybszy.
- Expelliarmus – usłyszała.
Różdżka wyleciała jej z ręki, teraz była bezbronna. Niewiele myśląc, odwróciła się na pięcie i zaczęła biec w stronę biblioteki. Nie była pewna jakie ma szanse. Odwróciła się przez ramię, postać szła za nią szybkim krokiem. Mało rozumiała, spodziewała się, że będzie próbował ją uśmiercić lub chociaż dogonić. Nagle wszystko zrozumiała. Zza zakrętu wyszedł drugi zakapturzony mężczyzna. Dziewczyna znalazła się w pułapce, chciała krzyknąć, ale z jej gardła nie wydostał się żaden dźwięk. Była przerażona, ale patrzyła na nich z wysoko uniesioną głową. Jeden z mężczyzn złapał ją za włosy i brutalnie odchylił jej głowę do tyłu.
Różdżka wyleciała jej z ręki, teraz była bezbronna. Niewiele myśląc, odwróciła się na pięcie i zaczęła biec w stronę biblioteki. Nie była pewna jakie ma szanse. Odwróciła się przez ramię, postać szła za nią szybkim krokiem. Mało rozumiała, spodziewała się, że będzie próbował ją uśmiercić lub chociaż dogonić. Nagle wszystko zrozumiała. Zza zakrętu wyszedł drugi zakapturzony mężczyzna. Dziewczyna znalazła się w pułapce, chciała krzyknąć, ale z jej gardła nie wydostał się żaden dźwięk. Była przerażona, ale patrzyła na nich z wysoko uniesioną głową. Jeden z mężczyzn złapał ją za włosy i brutalnie odchylił jej głowę do tyłu.
- Oho, kogo my tu mamy? Szlama,
przyjaciółka Pottera – zaśmiał się.
Lekko zwolnił uścisk i dziewczyna natychmiast wykorzystała sytuację. Splunęła mu w twarz i wyrwała się zaskoczonemu mężczyźnie. Jedyną drogą ucieczki była pusta sala. Wpadła do klasy i zamknęła się w niej. Nie miała już drogi ucieczki, mogła tylko czekać na nieuniknione. Rozglądała się gorączkowo po sali, szukając dla siebie jakiejś broni. Drzwi otworzył się gwałtownie i dziewczyna odskoczyła pod ścianę. To koniec...- pomyślała z przerażeniem.
Lekko zwolnił uścisk i dziewczyna natychmiast wykorzystała sytuację. Splunęła mu w twarz i wyrwała się zaskoczonemu mężczyźnie. Jedyną drogą ucieczki była pusta sala. Wpadła do klasy i zamknęła się w niej. Nie miała już drogi ucieczki, mogła tylko czekać na nieuniknione. Rozglądała się gorączkowo po sali, szukając dla siebie jakiejś broni. Drzwi otworzył się gwałtownie i dziewczyna odskoczyła pod ścianę. To koniec...- pomyślała z przerażeniem.
- Mieliśmy nie robić nikomu krzywdy, ale ty
mnie wkurwiłaś. Już ja cię nauczę okazywać szacunek!
I tak nie mogła krzyczeć, stanęła naprzeciw niego i spojrzała w oczy. Nie da się zastraszyć, nigdy. Jeżeli ma umrzeć, to z wysoko uniesioną głową. Jak przystało na Gryfonkę. Miała nadzieję, że jej oczy wyrażały cała determinację, którą miała teraz w sobie. Mężczyzna pchnął ją na ścianę. Dziewczyna poczuła ćmiący ból z tyłu głowy. Świat na chwilę zawirował i upadła. Po jej policzkach popłynęły łzy. Nie chciała umierać, nie teraz, nie w taki sposób. Zamknęła oczy, nie chciała widzieć tego wszystkiego. Zrób to szybko, niech mam to za sobą – krzyczała w myślach.
- Co z nią zrobimy? - zapytał drugi Śmierciożerca.
- Ja już wiem, co z nią zrobię – odrzekł i uśmiechnął się obleśnie.
Zaczął iść w stronę dziewczyny, a ta zwinęła się na ziemi. Miała wrażenie, że serce zaraz wyrwie jej się z piersi. Pomyślała o rodzicach, którzy najprawdopodobniej byli teraz u jej dziadków. O Ginny, która spała teraz bezpiecznie w łóżku. O Harry'm i Ronie, może było to absurdalane, ale zadała sobie w myślach pytanie, jak poradzą sobie bez niej z pracami domowymi. Pomyślała nawet o Draco, który chciał, żeby została tej nocy u siebie. Czyżby wiedział o tym wszystkim? Odrzuciła szybko od siebie tę myśl. Czyżby miała już więcej ich nie zobaczyć? Myślała intensywnie o nich wszystkich, może tak będzie jej łatwiej, kiedy oni chociaż mentalnie będą obok. Szlochała bezdźwięcznie i czekała na najgorsze.
I tak nie mogła krzyczeć, stanęła naprzeciw niego i spojrzała w oczy. Nie da się zastraszyć, nigdy. Jeżeli ma umrzeć, to z wysoko uniesioną głową. Jak przystało na Gryfonkę. Miała nadzieję, że jej oczy wyrażały cała determinację, którą miała teraz w sobie. Mężczyzna pchnął ją na ścianę. Dziewczyna poczuła ćmiący ból z tyłu głowy. Świat na chwilę zawirował i upadła. Po jej policzkach popłynęły łzy. Nie chciała umierać, nie teraz, nie w taki sposób. Zamknęła oczy, nie chciała widzieć tego wszystkiego. Zrób to szybko, niech mam to za sobą – krzyczała w myślach.
- Co z nią zrobimy? - zapytał drugi Śmierciożerca.
- Ja już wiem, co z nią zrobię – odrzekł i uśmiechnął się obleśnie.
Zaczął iść w stronę dziewczyny, a ta zwinęła się na ziemi. Miała wrażenie, że serce zaraz wyrwie jej się z piersi. Pomyślała o rodzicach, którzy najprawdopodobniej byli teraz u jej dziadków. O Ginny, która spała teraz bezpiecznie w łóżku. O Harry'm i Ronie, może było to absurdalane, ale zadała sobie w myślach pytanie, jak poradzą sobie bez niej z pracami domowymi. Pomyślała nawet o Draco, który chciał, żeby została tej nocy u siebie. Czyżby wiedział o tym wszystkim? Odrzuciła szybko od siebie tę myśl. Czyżby miała już więcej ich nie zobaczyć? Myślała intensywnie o nich wszystkich, może tak będzie jej łatwiej, kiedy oni chociaż mentalnie będą obok. Szlochała bezdźwięcznie i czekała na najgorsze.
Nagle drzwi do sali
otworzył się. Hermiona przez chwilę poczuła ciepło, jakie dała
jej nadzieja, ale zawód okazał się gorzki. Stanęła w nich
jeszcze jedna, zamaskowana postać. Dziewczynę przeszył dreszcz
przerażenia. Czy ktoś jeszcze podzieli jej los? Ilu było ich w
zamku?
-
Mieliście zachowywać się cicho, kretyni! Co wy tu w ogóle ro... -
urwał, kiedy zobaczył skuloną w kącie postać.
Gryfonka od razu rozpoznała ten głos. Sama nawet nie wiedziała, co poczuła na jego dźwięk. Zaskoczenie? Niedowierzanie? Ulgę? Zawód? Strach? Chyba wszystko na raz. Poczuła, że aż robi jej się niedobrze, ból głowy jeszcze się pogłębił. Nie odważyła się spojrzeć na nowo przybyłą postać, bała się, że wtedy to wszystko okaże się prawdą. Nie, to niemożliwe, musiała się przesłyszeć...
- Daj spokój, Draco, ta suka mnie opluła, należy jej się.
To rozwiało wszystkie jej wątpliwości. Zawaliło się wszystko, w co wierzyła. Był Śmierciożercą, mordował ludzi... Był zwolennikiem Voldemorta. Miała ochotę krzyczeć. Ufała mu, wierzyła... Kolejna fala łez popłynęła po jej policzkach. Czy cokolwiek, co jej mówił, było prawdą? Jak na razie karmił ją tylko kłamstwami, tak na prawdę w ogóle go nie znała. Za to wszystko znienawidziła go jeszcze bardziej. Nawet na nią nie spojrzał, wpatrywał się w swojego towarzysza. Co teraz z nią będzie? Czy Draco będzie miał jakiekolwiek skrupuły? Bała się go nie mniej, niż dwóch innych Śmierciożerców, którzy stali obok niego. Mimo wszystko tliła się w niej iskierka nadziei, że po tym wszystkim nie pozwoli zrobić jej krzywdy.
Gryfonka od razu rozpoznała ten głos. Sama nawet nie wiedziała, co poczuła na jego dźwięk. Zaskoczenie? Niedowierzanie? Ulgę? Zawód? Strach? Chyba wszystko na raz. Poczuła, że aż robi jej się niedobrze, ból głowy jeszcze się pogłębił. Nie odważyła się spojrzeć na nowo przybyłą postać, bała się, że wtedy to wszystko okaże się prawdą. Nie, to niemożliwe, musiała się przesłyszeć...
- Daj spokój, Draco, ta suka mnie opluła, należy jej się.
To rozwiało wszystkie jej wątpliwości. Zawaliło się wszystko, w co wierzyła. Był Śmierciożercą, mordował ludzi... Był zwolennikiem Voldemorta. Miała ochotę krzyczeć. Ufała mu, wierzyła... Kolejna fala łez popłynęła po jej policzkach. Czy cokolwiek, co jej mówił, było prawdą? Jak na razie karmił ją tylko kłamstwami, tak na prawdę w ogóle go nie znała. Za to wszystko znienawidziła go jeszcze bardziej. Nawet na nią nie spojrzał, wpatrywał się w swojego towarzysza. Co teraz z nią będzie? Czy Draco będzie miał jakiekolwiek skrupuły? Bała się go nie mniej, niż dwóch innych Śmierciożerców, którzy stali obok niego. Mimo wszystko tliła się w niej iskierka nadziei, że po tym wszystkim nie pozwoli zrobić jej krzywdy.
- Naprawdę jesteś
tak głupi? Nikomu nie ma prawa się nic stać, a w szczególności
jej. To przyjaciółka Pottera, naprawdę myślisz, że nikt się nie
dowie, jeśli ją zgwałcisz lub zabijesz? - prychnął.
Czyżby jednaki
była dla niej nadzieja? Próbowała mu zaufać, że nie da zrobić
jej krzywdy. Próbowała wierzyć, że powstrzymał go nie tylko ze
względu na niepowodzenie misji. Spójrz na mnie! - krzyczała
w myślach.
- Nie będziesz mną rządził, gówniarzu – warknął mężczyzna i stanął naprzeciw Malfoy'a, byli tego samego wzrostu.
- Będę. Myślę, że nie chcesz, żeby Czarny Pan dowiedział się, przez kogo nie udała się misja. Lepiej stąd wypierdalaj, ty też Rowle. Ja się nią zajmę – warknął.
Mężczyzna, którego Draco nazwał Rowle'm natychmiast skierował się do drzwi, ale ten drugi mierzył jeszcze przez chwilę Ślizgona wzrokiem.
- Nie zrozumiałeś czegoś? - warknął blondyn.
Tym razem Śmierciożerca posłuchał. Kiedy zamknęły się drzwi, postawa Dracona natychmiast się rozluźniła. Zdjął maskę, a potem wycelował w Hermionę różdżką. Rzucił jeszcze na pomieszczenie zaklęcie wyciszające. Poczuła, jakby z jej gardła zdjął ogromny ciężar. Odkaszlnęła.. Nie wiedziała co ma o tym wszystkim myśleć, po jej policzkach znów popłynęły łzy.
Podszedł do niej, kucnął i wyciągnął rękę w jej kierunku, ale ona w efekcie przylgnęła do ściany całym ciałem i spojrzała na niego przerażona.
- Nie dotykaj mnie! - krzyknęła histerycznie i zaszlochała.
- Spokojnie, przecież nic ci nie zrobię - mówił bardzo cicho i łagodnie.
- Skąd mam wiedzieć?
- Nigdy bym cię nie skrzywdził - próbował uśmiechnąć się kojąco, ale chyba nie najlepiej mu to wyszło.
- Jesteś jednym z nich - załkała, z trudem łapiąc powietrze.
- To nie tak, wszystko ci wyjaśnię. Proszę, zaufaj mi raz jeszcze, błagam! - znów wyciągnął do niej rękę.
- Nie - krzyknęła i odtrąciła ją. - Jesteś kłamcą i mordercą, niczym nie różnisz się od tych, którzy byli tu przed chwilą.
- Nie jestem taki, zaufaj mi. Nigdy bym cię nie skrzywdził. Wiem, że powinienem ci o tym powiedzieć, ale nie umiałem. Proszę, wybacz mi.
Nadal łkała patrząc na niego nieufnie.
- Chodź, zabiorę cię stąd w bezpieczniejsze miejsce, porozmawiamy.
- Nidzie z tobą nie pójdę!
- Muszę ci to wszystko wyjaśnić. Zresztą, nie zostawię cię tu samej. Błagam, chodź ze mną – mówił uspokajająco i patrzył na nią tak, jak przez te dwa tygodnie ich wspólnego szczęścia.
Nagle jakby całe napięcie z niej zaszło, nienaturalnie wyprostowane ciało zgarbiło się lekko. Mimo wszystkiego, co jej zrobił, cieszyła się, że był teraz przy niej. Uratował ją znowu. Potrzebowała kogoś, kto w tym momencie się nią zaopiekuje. Pomimo strachu, który teraz czuła względem niego. Potrzebowała go w tym momencie, jak nigdy wcześniej. Nawet gdyby to miała być jakaś pułapka albo gdyby miała żałować tego następnego dnia. Dziewczyna wtuliła się mocno w Dracona, uczepiła palcami jego szaty i załkała.
- Tak się bałam - szeptała przez łzy.
- Wiem, ale już jest dobrze, jestem przy tobie i nic ci nie grozi – szeptał i uspokajająco głaskał ją po włosach.
- Nie będziesz mną rządził, gówniarzu – warknął mężczyzna i stanął naprzeciw Malfoy'a, byli tego samego wzrostu.
- Będę. Myślę, że nie chcesz, żeby Czarny Pan dowiedział się, przez kogo nie udała się misja. Lepiej stąd wypierdalaj, ty też Rowle. Ja się nią zajmę – warknął.
Mężczyzna, którego Draco nazwał Rowle'm natychmiast skierował się do drzwi, ale ten drugi mierzył jeszcze przez chwilę Ślizgona wzrokiem.
- Nie zrozumiałeś czegoś? - warknął blondyn.
Tym razem Śmierciożerca posłuchał. Kiedy zamknęły się drzwi, postawa Dracona natychmiast się rozluźniła. Zdjął maskę, a potem wycelował w Hermionę różdżką. Rzucił jeszcze na pomieszczenie zaklęcie wyciszające. Poczuła, jakby z jej gardła zdjął ogromny ciężar. Odkaszlnęła.. Nie wiedziała co ma o tym wszystkim myśleć, po jej policzkach znów popłynęły łzy.
Podszedł do niej, kucnął i wyciągnął rękę w jej kierunku, ale ona w efekcie przylgnęła do ściany całym ciałem i spojrzała na niego przerażona.
- Nie dotykaj mnie! - krzyknęła histerycznie i zaszlochała.
- Spokojnie, przecież nic ci nie zrobię - mówił bardzo cicho i łagodnie.
- Skąd mam wiedzieć?
- Nigdy bym cię nie skrzywdził - próbował uśmiechnąć się kojąco, ale chyba nie najlepiej mu to wyszło.
- Jesteś jednym z nich - załkała, z trudem łapiąc powietrze.
- To nie tak, wszystko ci wyjaśnię. Proszę, zaufaj mi raz jeszcze, błagam! - znów wyciągnął do niej rękę.
- Nie - krzyknęła i odtrąciła ją. - Jesteś kłamcą i mordercą, niczym nie różnisz się od tych, którzy byli tu przed chwilą.
- Nie jestem taki, zaufaj mi. Nigdy bym cię nie skrzywdził. Wiem, że powinienem ci o tym powiedzieć, ale nie umiałem. Proszę, wybacz mi.
Nadal łkała patrząc na niego nieufnie.
- Chodź, zabiorę cię stąd w bezpieczniejsze miejsce, porozmawiamy.
- Nidzie z tobą nie pójdę!
- Muszę ci to wszystko wyjaśnić. Zresztą, nie zostawię cię tu samej. Błagam, chodź ze mną – mówił uspokajająco i patrzył na nią tak, jak przez te dwa tygodnie ich wspólnego szczęścia.
Nagle jakby całe napięcie z niej zaszło, nienaturalnie wyprostowane ciało zgarbiło się lekko. Mimo wszystkiego, co jej zrobił, cieszyła się, że był teraz przy niej. Uratował ją znowu. Potrzebowała kogoś, kto w tym momencie się nią zaopiekuje. Pomimo strachu, który teraz czuła względem niego. Potrzebowała go w tym momencie, jak nigdy wcześniej. Nawet gdyby to miała być jakaś pułapka albo gdyby miała żałować tego następnego dnia. Dziewczyna wtuliła się mocno w Dracona, uczepiła palcami jego szaty i załkała.
- Tak się bałam - szeptała przez łzy.
- Wiem, ale już jest dobrze, jestem przy tobie i nic ci nie grozi – szeptał i uspokajająco głaskał ją po włosach.
Próbował wstać,
ale dziewczyna nie zamierzała go puścić. Zmienił taktykę, wziął
dziewczynę na ręce i ruszył w stronę swojego dormitorium.
-
Dlaczego ty zawsze pakujesz się w kłopoty? - zapytał
cicho.
Rozglądał się po drodze nerwowo, ale na szczęście udało im się zostać niezauważonymi. Kiedy doszli w końcu do dormitorium, spostrzegł, że dziewczyna zasnęła w jego ramionach, wyglądała jak mała dziewczynka, twarz miała jednak niespokojną. Położył ją na swoim łóżku i przykrył szczelnie kołdrą.
Snape wraz z dwoma Śmierciożercami zjawił się po kilkunastu minutach. Draco z napięciem wyczekiwał ich powrotu.
- Co ona tu robi? - zapytał Mistrz Eliksirów, spoglądając na śpiącą Hermionę.
- Ci dwaj kretyni ją zaatakowali, powstrzymałem ich w ostatnim momencie, mogli zawalić całą misję – warknął i spojrzał na nich gniewnie. - Rzucę na nią zaklęcie zapomnienia, kiedy tylko się obudzi.
- Niech będzie – rzucił Snape i spojrzał wściekle na swoich towarzyszy. - Nie omieszkam wspomnieć Czarnemu Panu o waszych zasługach – uśmiechnął się jadowicie.
Opuścił dormitorium, kiedy tylko dwaj Śmierciożercy zniknęli w tunelu. Draco w końcu został z dziewczyną sam. Usiadł na brzegu łóżka i patrzył na nią z niepokojem. Miał zamiar pójść spać na kanapę, ale kiedy wyszedł z łazienki i zamierzał zasnąć, usłyszał, że Hermiona rzuca się nerwowo na łóżku i mamrocze przez sen. Westchnął i ruszył w jej kierunku. Przysunął sobie krzesło do łóżka i usiadł na nim. Najprawdopodobniej nie zaśnie tej nocy, będzie czuwał, na wypadek, gdyby go potrzebowała. To nie tylko dla niego była ciężka noc.
Rozglądał się po drodze nerwowo, ale na szczęście udało im się zostać niezauważonymi. Kiedy doszli w końcu do dormitorium, spostrzegł, że dziewczyna zasnęła w jego ramionach, wyglądała jak mała dziewczynka, twarz miała jednak niespokojną. Położył ją na swoim łóżku i przykrył szczelnie kołdrą.
Snape wraz z dwoma Śmierciożercami zjawił się po kilkunastu minutach. Draco z napięciem wyczekiwał ich powrotu.
- Co ona tu robi? - zapytał Mistrz Eliksirów, spoglądając na śpiącą Hermionę.
- Ci dwaj kretyni ją zaatakowali, powstrzymałem ich w ostatnim momencie, mogli zawalić całą misję – warknął i spojrzał na nich gniewnie. - Rzucę na nią zaklęcie zapomnienia, kiedy tylko się obudzi.
- Niech będzie – rzucił Snape i spojrzał wściekle na swoich towarzyszy. - Nie omieszkam wspomnieć Czarnemu Panu o waszych zasługach – uśmiechnął się jadowicie.
Opuścił dormitorium, kiedy tylko dwaj Śmierciożercy zniknęli w tunelu. Draco w końcu został z dziewczyną sam. Usiadł na brzegu łóżka i patrzył na nią z niepokojem. Miał zamiar pójść spać na kanapę, ale kiedy wyszedł z łazienki i zamierzał zasnąć, usłyszał, że Hermiona rzuca się nerwowo na łóżku i mamrocze przez sen. Westchnął i ruszył w jej kierunku. Przysunął sobie krzesło do łóżka i usiadł na nim. Najprawdopodobniej nie zaśnie tej nocy, będzie czuwał, na wypadek, gdyby go potrzebowała. To nie tylko dla niego była ciężka noc.
Kolejny świetny fragment ;) Tylko proponuję jeszcze raz przejrzeć tekst dokładnie, bo zauważyłam kilka literówek, ale to jak będziesz miała czas.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na więcej ;)
Nikita
Dziękuję bardzo za komentarz i zwrócenie uwago na błędy! Przejrzę dzisiaj tekst i poprawię :)
UsuńWspaniały, jak zwykle c:
OdpowiedzUsuńKońcówka była urocza, mam nadzieję, że Hermiona będzie teraz mniej zła .-.
Pozdrawiam,
Mrs Black ♥
Dziękuję :3
Usuńtrafiłam na Twojego bloga wczoraj i bardzo mi się spodobał :) ciekawie piszesz i masz fajny pomysł na to opowiadanie będę tutaj często zaglądać :) przy okazji zapraszam do mnie http://slady-cieni-dramione.blogspot.com/ pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, zajrzę w wolnej chwili :)
Usuńświetnie :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie :)
Usuńjestem zachwycona rozdziałem jest cudowny mam nadzieję że Draco wszystko jej powie jakoś się wszystko ułoży
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńMam nieodpartą chęć powiedzieć: "wyczuwam awanturę Milordzie".
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Hermiona nie będzie taka zła na Draco, żeby strzelić w niego Avadą :)
Hahahha, och tak, mała awanturka się szykuje :D
Usuńcu-do-wnie i tyle, nic dodać nic ująć, to zaczyna się robić nudne, zawsze najlepsza, zawsze perfekcyjnie wszystko dopasowane, aż nie ma się do czego przyczepić :D A na poważnie, to nie mogę uwierzyć, że to już połowa, proszę przeciągaj ile możesz, bo nie chcę tego kończyć, nie wyobrażam już sobie moich popołudni bez czekania na nowe rozdziały i ekscytacji podczas czytania. Rozdział taki idealny, dużo akcji, trochę opisów, momentami zaskakujący, a momentami słodki <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne i oby były też równie długie! :)
Vanillia
Dziękuję i postaram się, żeby wszystkie były mniej więcej tej długości :) Co do drugiej sprawy, wszystko kiedyś musi się skończyć :D
UsuńCud miód malina ;) Mala mi
OdpowiedzUsuńDziękuję! :3
UsuńO jesus, nie mogę pozbierać myśli. Akcja i mrok! O tak, tak tak - to gwarantowana uczta dla czytelnika. Jezu, opisy sytuacji, w której Hermiona natknęła się śmierciożerców - GENIUSZ. Dziewczyny na górze mają rację - co tu nie wejdę, to zawsze Cię zachwalam i to się nie zmieni, jestem tego pewna. Strasznie, strasznie mi się podoba. Głupia, uparta Granger, powinna siedzieć na dupie w dormitorium. Końcówka.... uuuuchh, przesłodka. To uwielbiam jeszcze bardziej niż akcję i mrok na raz! Tyle szczęścia i nieogarniętych myśli... :3
OdpowiedzUsuńNie, nie połowa. Jedna czwarta, prawda? Albo jedna szósta. No bo jak to połowa?
Przesyłam morze weny. Na weekend planowo nowy rozdział u mnie. Buzi-buzi,
Panna Nieporozumienie
grangerxmalfoy-fanfiction.blogspot.com
Dziękuję za miłe słowa! Będę czekać na weekend i nowości u Ciebie :3
UsuńWitam. Rozdział cudowny, aczkolwiek błędy są, powtórzenia, takie tam (gdzieś w połowie tekstu), ale wszyscy przymykają na to oko, bo jest wspaniale. Komentuję, dopiero teraz, bo wyczekuję z niecierpliwością na kolejny rozdział. Co do Twojej niepewności o rozdział, sama jedną mam, kiedy Hermiona została sama z Draconem szybko przechodzi przez różne stany emocjonalne. Trochę zbyt szybko i zbyt ciężkie słowa dobiera (morderca) wydaje mi się, że nie wyciągałaby tak pochopnych wniosków. Ale ja tu tylko tak... Marudzę. Świetnie jest, jak zawsze zresztą. Wybrałaś sobie ciężki przedział nie tyle czasowy, co moralny (dla Dracona, chodzi mi o właśnie stawanie się śmierciożercą) i jest niewiele osób, które podołałyby napisaniu tego. Naprawdę bardzo znikoma ilość, a już w polskiej blogoswerze to jest fenomen, aby idealnie wprowadzić kanoniczność postaci do swego opowiadania. Pomimo wszystkiego wierzę, że jesteś jedną z tych osób i myślę, że podołasz zadaniu, bo widać po charakterach, że jesteś w stanie to zrobić. O stylu nie wspomnę, za dużo komplementów jak na jeden komentarz. Kto wie, może nawet go przeczytasz? Takie tam, marzenia...
OdpowiedzUsuńNo i pisz następną notkę. To jest bardzo ważna kwestia. Tak apropo marzeń.
Miłego dnia.
M.
Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Co do komentarzy, to czytam wszystkie i ze wszystkich się cieszę :D Dziękuję też za wiarę we mnie, również mam nadzieję, że podołam! Mam też coś na swoją obronę. Nazwanie Draco mordercą nie nazwałabym pochopnymi wnioskami, ponieważ Hermiona wiedziała, że zabił wilkołaka :)
UsuńNa początku muszę powiedzieć komplemento-niekomplement - ten rozdział jest znacznie lepszy niż poprzedni! Czytało mi się go tak szybko, że nie wiem naprawdę jakim cudem nagle się skończył, Twoje opowiadanie bardzo wciąga, bo dużo się dzieje. Przyjemny styl, fajne pomysły (plan wprowadzenia śmierciożerców do Hogwartu na próbę, próba wniesienia Ginny do dormitorium dziewcząt ;)). Nie pasuje mi tylko, że Hermiona tak szybko wybaczyła Malfoyowi. Jako kobieta powinna go potrzymać w niepewności. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i składam zażalenie - nie dostałam informacji o nowym rozdziale :< Dodaję do obserwowanych na wszelki wypadek ;)
http://nowe-oblicze-hermiony.blogspot.com
Na początku protest! Powiadomiłam, ale z opóźnieniem, dokładnie przed chwilą :3
UsuńDziękuję bardzo za miłe słowa, w sumie to Hermiona jeszcze mu nie wybaczyła, na razie tylko zawiesiła broń :D
Pozdrawiam :)
Robi się coraz mroczniej i niebezpieczniej, ale takie tajemnice wprowadzają tylko napięcie i ciekawość, co popycha do dalszego czytania.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem siły emanującej z Hermiony. Jej postawa i determinacja, kiedy została schwytana przez śmierciożerców jest naprawdę godna wielkiego podziwu. Widać, że urodziła się po to, by być odważną Gryfonką. Jednak oprócz tego, jest też zwyczajną dziewczyną, która ma w sobie wielkie serce i mnóstwo emocji, skrajnie walczących ze sobą o dominację. Mimo to, wciąż pozostaje pozytywną i nieugiętą, ale także kruchą w środku, potrzebującą ciepła i wsparcia Hermioną.
Zachowanie Draco w końcu ulega polepszeniu, mam nadzieję, że w końcu wyjawi Hermionie całą prawdę i będą mogli się z tym jakoś uporać. Oczywiście domyślam się, że droga do wybaczenia jeszcze się nie zakończyła, a wręcz przeciwnie - najgorszy etap dopiero przed nim, ale sądzę, że dzięki temu otworzą mu się szczerzej oczy i zacznie postrzegać wiele rzeczy nieco inaczej. Dobrze by było, gdyby Hermiona nie unosiła się dumą, tylko go wysłuchała, bo sama chęć wyjawienia jej prawdy to wielki wyczyn dla Malfoy'a.
W sumie w całej tej sytuacji najbardziej przykre było nazwanie Draco mordercą, lecz myślę, że co do tego Hermiona też w końcu zmieni swoje zdanie. Może nie całkowicie, bo jednak faktycznie zabił Greybacka, ale z drugiej strony zrobił to po to, żeby ją uchronić. W końcu nie ma tego złego, nie?
Najbardziej pozytywnym oddźwiękiem tego rozdziału był oczywiście zmasowany atak Blaise'a na Ginny. :D
Ciekawa jestem, kiedy im obojgu wreszcie klapki spadną z oczu, bo relacja już teraz zapowiada się intrygująco, a co dopiero później!
Ogółem, jak zawsze, rozdział mi się bardzo podobał i czekam już na kolejny.
Pozdrawiam cieplutko,
Silje.
Dziękuję, dziękuję, dziękuję! <3 Tyle miłych słów :3
UsuńHejka :) Dopiero niedawno weszłam na twojego blooga i powiem ci , że żałuję, że nie weszłam wcześniej. Ale nic straconego :) Jestem zachwycona twoim opowiadaniem :) Twoje opowiadanie jest cudowne :) Bardzo mi się podoba :) Nie wspominając, że masz ogromny talent :) Piszesz tak lekko, a te opisy uczuć są boskie :) Naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem :) Właśnie zyskałaś nową czytelniczkę i fankę :) A rozdział jest fantastyczny :) Jest świetny :) Genialny :) Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału i czekam z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :)
Karolina J
Ps. Bardzo serdecznie zapraszam do siebie na www.pozagranicamiwyobrazni.bloog.pl :)
Witam Cię u mnie bardzo serdecznie i dziękuję za miłe słowa! :)
UsuńO matko ! Ile emocji ! Hermiona głupio postąpiła, ale dzięki temu mają szansę na szczerą rozmowę i powrót do siebie (oczywiscie nie od razu). Mam tylko nadzieję, że nie zdecyduje sie wymazac jej pamieci, no ale nigdy nie wiadomo co wymyslisz ;)
OdpowiedzUsuńNie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :D
UsuńZakochałam się w szablonie <3 I to sama robiłaś? :O Kobieto musisz mi zrobić :D Opowiadanie prze prze piękne <3 Jak ja ludziom zazdroszczę takiego talentu :* Obserwuję :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, miło będzie jak zostawisz kom :)
http://tonie-wariactwo-ani-glupota-to-milosc.blogspot.com/