Przychodzę do Was dzisiaj z takim... Średniakiem. Znów krótko, wiem, przepraszam! Następny będzie dłuższy i wprowadzę wątek poboczny. No cóż, mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za ten rozdział... To był jeden z tych, które wymyśliłam od razu, jak zabierałam się za to opowiadanie. Miłego czytania!
~Mary!
___________________________________________________
~Mary!
___________________________________________________
Boleśnie przekonałam się, że jeśli ktoś powie coś o tobie dostatecznie dużo razy, nie masz innej możliwości niż tylko zacząć w to wierzyć.
Dni mijały szybko. Dwa tygodnie do początku czegoś, czego nawet oni nie chcieli nazywać związkiem, młody pan Malfoy miał już dość. Miał dość zobowiązań, kłamstw, a nawet wierności. Przez ten czas każda dziewczyna wydawała się zakazanym owocem, wyjątkowo słodkim. Nie oszukujmy się, Draco nie nadawał się do związków, nawet tak bardzo nieoficjalnych i niepewnych. Codziennie zadawał sobie pytanie, jak mógł dać się wrobić w coś takiego. No cóż, sam chciał. Jednak wszystkie wątpliwości mijały, kiedy tylko znów ją widział. Bywała u niego prawie codziennie. Nie było między nimi wiele cielesności, wszystko opierało się przede wszystkim na rozmowach. No i, oczywiście, Draco był też zazdrosny. O Rona przede wszystkim. Nie widział w nim wielkiego rywala, przecież Weasley był biedny i nie mógł się równać z przystojnym arystokratą. Mimo tego Draco nie mógł patrzeć jak rudzielec zachowuje się względem Hermiony, to już nawet nie chodziło o uczucie do niej, tylko o zwykłą, męską dumę. Granger i tego rudzielca łączyło coś wielkiego, z czym Draco nawet nie chciał się porównywać. Ale ona teraz była jego, tylko jego, chociaż nikt nie mógł o tym wiedzieć. Pozostawała jeszcze jedna kwestia, najważniejsza. Kłamstwa... Malfoy nie chciał jej okłamywać, ale teraz wszystko zabrnęło zbyt daleko, żeby tak po prostu powiedzieć jej prawdę. Trwał więc w tej dziwnej relacji, był przy niej szczęśliwy, ale kiedy tylko odchodziła, pojawiały się wątpliwości, a nawet wyrzuty sumienia. Nie chciał tak żyć, musiał w końcu powiedzieć jej prawdę...
Siedział w Wielkiej Sali i z pewną dozą zażenowania obserwował z daleka, jak Ron wgapia się w Hermionę. Poczuł uderzenie gorąca, kiedy rudzielec z irytującą miną poszedł na koniec stołu, żeby przynieść Hermionie sok pomarańczowy.
- Nic nie zjesz, Draco? - zapytała Katy słodkim głosem.
Chłopak pokręcił głową, ale nawet na nią nie spojrzał. Z zawziętą miną obserwował stół Gryfonów. Będzie musiał z nią porozmawiać, natychmiast. Rozkazać, żeby ograniczyła kontakt z Weasley'em. Nie interesowało go, że to jeden z jej najlepszych przyjaciół.
Kiedy wyszła z sali szybko ruszył za nią. Dognił ją na schodach i mocno chwycił za ramię.
- Hej – uśmiechnęła się na jego widok i rozejrzała, czy nikt ich nie widzi.
- Słuchaj – zaczął od razu. - Ja rozumiem, że znasz Wieprzleja kilka lat i się przyjaźnicie i nawet staram się to zrozumieć, ale... - przerwał na chwilę i rozejrzał się, nie mieli wiele czasu.
- Co masz na myśli? - zmarszczyła brwi.
- Nie podoba mi się sposób, w jaki na ciebie patrzy! Jak się ślini na twój widok, jasne? - warknął.
Dziewczyna uniosła brwi i zaśmiała się. Draco poczuł, że zalewa go fala wściekłości. Nikt nie miał prawa się z niego śmiać, nawet ona! Spojrzał na nią wyniośle i zmrużył oczy.
- Masz coś z tym zrobić! Albo ja się tym zajmę, wybieraj!
- Jesteś śmieszny, coś sobie wymyśliłeś! Nic nie będę robić, ty też trzymaj się z daleka od Rona. – powiedziała, patrząc mu prosto w oczy.
Wyrwała się i odeszła szybkim krokiem. Zostawiła go samego ze wściekłością. Jaka ona potrafiła być irytująca... I bezczelna. Draco starał się nie myśleć o niej w kategoriach krwi, ale w tym momencie obudziły się w nim wszystkie idee. Widzisz, Draco? Pozwoliłeś, żeby wyśmiała Cię szlama... Naprawdę upadłeś tak nisko? Tylko na tyle Cię stać? Nie potrafisz zapanować nad dziewczyną? Skoro ona nie zamierzała współpracować, to proszę bardzo! Nikt nie będzie za niego decydował i mówił, co ma robić, a czego nie. A już na pewno nie będzie brał pod uwagę jej zdania. Proszę, Draco, nie mów, że zrobisz to, co ona Ci kazała. Jesteś mężczyzną, jesteś czystej krwi... No cóż, Draco Malfoy zawsze dostaje to, co chce.
Korytarz był pusty, a on stał i czekał. Wypatrywał go, miał nadzieję, że będzie sam. Niestety, zaraz koło rudzielca szedł Potter. Blondyn westchnął, trzeba będzie rozegrać to inaczej...
- Witaj, Weasley – powiedział zimno.
- Czego chcesz? - zapytał Harry.
- Z tobą nie rozmawiam, mam sprawę do Wiewióra, zmiataj stąd – warknął.
- Chyba żartu...
- Spoko, Harry, dam sobie radę – Ron obrzucił nienawistnym spojrzeniem Dracona.
- Czego chcesz? - zapytał, kiedy w końcu zostali sami.
- Tak sobie po prostu porozmawiać – uśmiechnął się chytrze.
Nie wiedział, co tak dokładnie ma na celu. Chciał się po prostu trochę nim pobawić, zmanipulować, to, co lubił najbardziej.
- Ta twoja szlama ostatnio zdecydowanie wyładniała – powiedział i przyglądał się swojemu rozmówcy, czekając na jego reakcję.
Ron lekko poczerwieniał.
- Tak sobie czasem na nią patrzę i zastanawiam... Jak myślisz, ile bierze za godzinę? - uśmiechnął się szelmowsko.
Reakcja rudzielca była natychmiastowa, rzucił się na Dracona z pięściami, ale ten był szybszy. Złapał Gryfona za szaty i przycisnął do ściany.
- Wiem, że byś ją chciał. Widzę, jak ślinisz się na jej widok. Tylko ona jakby tego nie dostrzega – wyszeptał.
Ron wyrwał mu się i zaczęli się przez chwilę szamotać. Draco bardzo uważał, aby zrobić wszystko, żeby jego przeciwnik nie wyciągnął różdżki. W końcu znów udało mu się przytrzymać chłopaka w miarę nieruchomo.
- Tylko wiesz co? Ja będę ją miał. Będę mógł podzielić się z tobą wrażeniami, jeśli chcesz. Bo widzisz, ty jej nie dotkniesz. A na pewno nie przede mną, później będziesz mógł robić, co będziesz chciał – zaśmiał się.
W tym momencie chłopak wyrwał mu się i z całej siły uderzył pięścią w nos. Draco upadł na zimną posadzkę, przełykając gorycz upokorzenia. Jak mógł stracić czujność?
- Lepiej trzymaj łapy przy sobie, Malfoy. W życiu nie pozwoliłaby ci się tknąć, najwidoczniej masz o sobie zbyt wielkie mniemanie.
Kopnął jeszcze oszołomionego Ślizgona w żebra i odszedł wściekły. Draco wierzchem dłoni otarł krew wypływającą mu ze zranionego nosa i, trzymając się za obolały bok, wstał powoli. Skrzywił się lekko, u niósł trochę koszulę. Na jego żebrach niedługo powstanie paskudny siniak. Mimo wszystko był z siebie dumny. Sprowokował go, rozwścieczył. Najprawdopodobniej też zranił. W praktyce nic mu to nie dało, ale i tak czuł się choć trochę lepiej, choć trochę lepszy od Weasley'a.
Hermiona akurat pisała esej na historię magii, kiedy Ron wmaszerował wściekły do Pokoju Wspólnego. Usiadł koło niej cały czerwony, aż po cebulki rudych włosów.
- Co się stało? - zapytała zaskoczona.
- Co chciał Malfoy? - zapytał Harry, który czytał gazetę dla graczy w quidditcha na kanapie.
- Malfoy? - powtórzyła panna Granger, która poczuła nagłe uczucie niepokoju.
- Nie zbliżaj się do niego – warknął rudzielec w jej stronę.
Myśli Hermiony eksplodowały nagłą falą różnych scenariuszy. Czyżby Draco powiedział o wszystkim Ronowi? Nie, to przecież niemożliwe, przecież się umawiali... Jednak rudzielec musiał się czegoś dowiedzieć, patrzył na nią jakoś inaczej niż zwykle, tak wściekły, jak jeszcze nigdy go nie wiedziała.
- Co masz na myśli? Nie rozumiem – zmarszczyła czoło.
Będzie grać, aż do końca. Czegokolwiek by się nie dowiedział, ona zaprzeczy.
- Nawet nie wiesz, co on o tobie mówił. Powiedział, że będzie cię miał, że będziesz jego. Zapytał, ile bierzesz za godzinę... - zaciął się i spuścił wzrok.
Hermionę ogarnęła wściekłość. Jak mógł powiedzieć coś takiego Ronowi? Jak mógł tak go umyślnie sprowokować?
- Spokojnie, dostał ode mnie porządnie i powiedziałem mu, że nie jesteś taka, że nigdy nie dałabyś mu się tknąć – powiedział z triumfalnym uśmiechem.
Właśnie, że jestem taka! Okłamuję Was! - krzyczało coś w jej głowie. Nieszczególnie było jej szkoda Malfoya. Miała wręcz nadzieję, że dostał wystarczająco mocno. Uśmiechnęła się do siebie mściwie.
- Spokojnie, Ron, umiem o siebie zadbać, ale dziękuję za obronę z twojej strony – spojrzała na niego z fałszywą wdzięcznością.
Powróciła do pisania eseju, ale to była tylko przykrywka. Czekała.
- Cholera – warknęła po chwili. - Muszę iść do biblioteki, nie zrobię tego bez odpowiedniej książki – mówiła jakby do siebie. - Harry? Mogę pożyczyć pelerynę?
Chłopak tylko kiwnął delikatnie głową.
- Co ci przyszło do głowy, żeby mówić Ronowi coś takiego? - krzyknęła.
Patrzył na nią z obojętnością, a potem odezwał się bardzo cicho i bardzo spokojnie.
- Mam dość patrzenia, jak Wieprzlej ślini się na Twój widok, mówiłem, żebyś sama coś z tym zrobiła!
- Nie będę nic robić, tylko dlatego, że masz jakieś urojenia!
- Więc sam się tym zająłem!
Krzyczeli coraz głośniej, coraz bardziej gestykulowali.
- Czy ja cię w ogóle obchodzę? Czasem mam wrażenie, że jestem tylko kolejną zabawką! Ile z tego, co powiedziałeś Ronowi było prawdą?
- Zamknij się i nie waż tak mówić! Nie masz prawa, nie po tym, co dla ciebie zrobiłem – poczuł w sobie nieopisaną wściekłość.
- No proszę! Niby co takiego zrobiłeś?
- Zabiłem dla ciebie! - wrzasnął.
Przez chwilę nie wierzył, że to powiedział. Hermiona zamilkła i wpatrywała się w niego z mieszaniną niedowierzania i szoku.
- Słucham? - zapytała zupełnie spokojnie.
Nie mógł się już wycofać, obrócić tego w żart. Najwidoczniej przyszedł czas na wyjawienie jej prawdy. Odetchnął głęboko, nie zamierzał okazać żadnych emocji.
- Dobrze usłyszałaś – powiedział, patrząc na nią drwiąco. - Greyback, mówi ci to coś?
- Przecież Dumbledore powiedział, że go ogłuszyłeś...
- Dumbledore kłamał! - krzyknął.
- Zamordowałeś człowieka... - patrzyła na niego jakoś dziwnie, inaczej. Jej twarz nie zdradzała żadnych emocji.
- Brawo, Granger, w końcu to zrozumiałaś. To nawet nie był człowiek, to był nic niewarty kundel – uśmiechnął się do niej zimno.
Sam nawet nie był pewien, dlaczego użył tych słów. Najwidoczniej zbyt bardzo wczuł się w swoją rolę. Skoro wszyscy uważali go za bestię, to dlaczego miałby psuć im zabawę?
- Jesteś potworem, brzydzę się tobą – krzyknęła.
Tego było za wiele, nie wytrzymał. Nikt nie miał prawa o nim tak mówić, oceniać go. Wezbrała w nim wściekłość, o jaką nigdy by się nie posądził. Palący ból przeszył jej policzek, siła uderzenia zachwiała jej drobnym ciałem, straciła równowagę i osunęła się po ścianie. Po jej twarzy popłynęła stróżka krwi, Draco spojrzał na swoją dłoń. Uderzając ją na odlew, ostre zęby jadowe węża na pierścieniu rodowym Malfoya rozcięły jej skórę. Było widać na nich małe, czerwone ślady. Wpatrywała się z niedowierzaniem w umazane krwią palce, którymi przed chwilą dotknęła zranionej skóry. W jej oczach zalśniły łzy. Malfoy patrzył na nią z mieszaniną wściekłości i jakby satysfakcji. Jeszcze nigdy nie widziała go w takim stanie. Po prostu stał i patrzył, nie wykonał żadnego ruchu, nawet nie drgnął. Nie próbował jej pomóc, przeprosić. Jego czyn jakby nie zrobił na nim najmniejszego wrażenia. Był jak skała, patrzył na nią z lodem w oczach, wargi lekko drżały mu z wściekłości.
- Nienawidzę cię – powiedziała cicho, patrząc mu prosto w oczy.
Wstała, zabrała pelerynę i wybiegła z pomieszczenia. Chłopak jeszcze przez chwilę patrzył na drzwi, zszokowany tym, co zrobił, a potem wzruszył ramionami i otworzył butelkę Ognistej Whiskey...
oj draco masz przejeba.. a hermiona ma złamane serce
OdpowiedzUsuńNo, Draco nie będzie miał teraz łatwego życia!
UsuńNowy rozdział, a ja siedzę w szkole :( przeczytam jak tylko wrócę!
OdpowiedzUsuńVanillia :*
Czekam :3
UsuńMocne, naprawdę mocne! Skąd Ty bierzesz te pomysły? I jak możesz mówić, że to jest słabe? Rozdział mnie powalił na kolana! W jednej chwili wszystko się zaczęło, było już tak słodko, a w drugiej jest koniec! Zaskoczyłaś mnie niesamowicie, nie wiem jak to wszystko teraz odkręcisz, ale będzie się działo! A ja już miałam pisać, że kocham Twojego Draco, a tu takie rzeczy się dzieją?! Wiem, że byłby zdolny ją uderzyć, ale to zabolało, nawet mnie...
UsuńLiczę, że w przyszłości Malfoy nadal będzie takim bad boy'em, ale niech znajdzie w sobie odrobinę uczuć! A zresztą co ja Ci tu będę mówić, przecież Ty doskonale wiesz co robić!
Czekam na kolejny rozdział, aby szybko!
Vanillia :*
Dziękuję za miłe słowa! :) Bardzo lubię szybkie zwroty akcji, zbyt bardzo :) A kolejny rozdział mam już napisany, udostępnię go za 5-7 dni :)
UsuńW takim razie czekam i mam nadzieję, że jednak za 5, a nie 7 :D
UsuńMasakra. No to już po Dramione. Wątpię czy Hermiona mi coś takiego wybaczy.
OdpowiedzUsuńNo cóż, łatwo nie będzie :)
UsuńAch znów się pomyliłam oczywiście miałam na myśli MU wybaczy :)
UsuńZrozumiałam błąd :)
UsuńO to Draco podpadł .-. Ciekawe, jak to odkręcisz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na więcej ;*
Och odkręcę tak trochę w moim stylu :3
UsuńOmg masakra szok i tyle. Czekam na kolejny rozdzial;) Mala Mi
OdpowiedzUsuńDziękuję, za komentarz, następny rozdział już niedługo :)
UsuńO jeruna. Szok, po prostu niemożliwy szok!
OdpowiedzUsuńZ początku myślałam, że źle widzę, serio...
W tym rozdziale niewątpliwie zaimponowało mi zachowanie Rona, ale za to został brutalnie podeptany pozytywny obraz Malfoy'a. Nie wiem, czy to strach przed Voldemortem, czy też prawdziwa natura skłoniła go do takiego czynu, ale jestem co najmniej zniesmaczona. Tym bardziej, że ciągle podkreśla to, że przecież jest arystokratą czystej krwi, dobrze wychowany itd., a zniżył się do poziomu brudnego menela... Ja rozumiem, że można być zazdrosnym, ale żeby do tego stopnia? Coś mu się ewidentnie w główce poprzestawiało, szkoda tylko, że w jednej chwili zburzył całe dobro, które udało mu się zbudować dzięki Hermionie...
Strasznie się zawiodłam na nim, a ostatnie zdanie, w którym zachowuje się jak gdyby nigdy nic, już w ogóle go pogrzebało w moich oczach.
Cały czas po głowie krąży mi myśl na temat wstążki, którą Draco sobie zachował i zastanawiam się, czy będzie miała jakiś wpływ na niego i na jego myślenie.
Pytanie też: do kogo teraz uda się Hermiona? Czy wyżali się Ginny, zmuszając się tym samym do wyznania sekretu, czy też upora się z tym sama? W przypadku teg drugiego rozwiązania może być ciężko.. Jednak z drugiej strony Hermiona to silna dziewczyna, więc wszystko jest możliwe.
No i oczywiście pojawia się też kwestia tego, w jaki sposób akcja potoczy się dalej. Zapewne łatwo nie będzie, ale tym lepiej.
No cóż, więcej dodawać nie muszę, rozdział nie średni, tylko ś w i e t n y!
Czekam już jak na szpilkach na kolejny!
Trzymaj się cieplutko. :)
Pozdrawiam,
Silje.
Masz rację, Draco trochę ucierpiał w tym rozdziale, jeśli chodzi o opinię publiczną :D Na większość pytań znajdziesz odpowiedź w kolejnym rozdziale :)
UsuńNo i w końcu dojrzałam, zeby napisać komentarz :) Tzn, nie musiałam dojrzewać, ale zawsze jakoś się nie złożyło, a na telefonie pisanie komentarzy to istna frajda.
OdpowiedzUsuńPrzeczyatałam całość prawie jednym tchem :) Uch, pisanie komentarzy w dalszym ciągu sprawia mi trudnosci (założyłam mój pierwsze blog w życiu, aaaa!), bo nie chcę brzmieć jak lizuz :P Nie mniej jednak naprawdę podoba mi się Twoja historia i nie uważam, żeby ostatni rozdział był średni :) Dużo się w niem dzieje, a Vera lubi jak się dzieje :) Czekam na kolejny rozdział prawie że cierpliwie :)
Za chwilę polecę do działu ze spamem się zareklamować, chyba że już to kiedyś robiłam, nie wiem, uuuch blog to taka trudna rzecz :) A! I jeszcze raz gratuluje wygranej miniaturki miesiąca :)
Pozdrawiam ciepło!
Vera z byc-kochanym.blogspot.com :)
Robiłaś, robiłaś :) W sensie... Znam Twojego bloga, ale u mnie tez z pisaniem komentarzy jakoś nigdy nie jest po drodze :) Dziękuję, że się ujawniłaś! :)
UsuńZa kazdym razem, po tak emocjonujacym rozdzialem, kiedy wdze ze jedank jest nastepny post (czytalam z opoznieniem) moi rodzice patrza na mnie jak na wariatke i chyba mysla ze oszalalam, ale to jest tak piekne i idealne haha ❤
OdpowiedzUsuńDamski bokser świnia!
OdpowiedzUsuń