niedziela, 19 października 2014

Rozdział XIX - Wyznanie.

Witam Was bardzo serdecznie! :3 Dopadł mnie jakiś twórczy kryzys. Wena jest, pomysły są, ale nic, co napisałam mi się nie podoba. Wciąż nie jestem zadowolona, zmieniam coś, poprawiam. Oszaleć można!
Niedługo będzie więcej Katy, która sporo namiesza!
Dziękuję Wam bardzo, że jesteście <3
~Mary!
_______________________________________________________________________


      Była sama. Bała się, jak jeszcze nigdy w życiu. Wokół niej stały wysokie postacie w maskach i kapturach. Próbowała krzyczeć, ale nie mogła. Krąg zaczął się zacieśniać, a ona zaczęła się dusić. Nie mogła nabrać powietrza w obolałe płuca. Świat wirował, a czarne postacie były coraz bliżej. Zachwiała się i wpadła na jedną z nich, która natychmiast popchnęła ją na środek kręgu. Upadła boleśnie i spojrzała na swojego oprawcę. Jego stalowe oczy błysnęły w świetle pochodni. Podbiegła do niego i z nadzieją zerwała szybko jego maskę. Lucjusz Malfoy zaśmiał się chłodno i spojrzał na nią z wyższością.
- Szukaj dalej – szepnął, a jago głos poniósł się echem pośród idealnej ciszy.
Odsunęła się od niego szybko i rozejrzała. Podeszła do innego mężczyzny i po chwili jego maska znalazła się w jej rękach. Czarnoskóry chłopak uśmiechnął się drwiąco, a po sali przeszedł szmer rozbawienia.
- Szukaj dalej – powiedział, patrząc jej wyzywająco prosto w oczy.
Rozejrzała się gorączkowo po postaciach. Musiał gdzieś tam być, to pewne... Podeszła do mężczyzny stojącego najbliżej niej. Szybkim ruchem zerwała jego maskę. Harry Potter patrzył na nią z nieukrywaną niechęcią.
- Szukaj dalej – jego głos był pełen odrazy.
Wszystkie zgromadzone postacie zaczęły się śmiać, a ten dźwięk grzmiał w jej głowie. Musi go znaleźć, musi to przerwać. Zaczęła odwracać się gorączkowo i histerycznie rozglądać po zamaskowanych twarzach. Łzy spływały szybko po jej policzkach. Musi go znaleźć, tylko on będzie mógł to zakończyć. Świat znów zaczął wirować, pośród śmiechu, który roznosił się po komnacie. Zrobiło jej się słabo i upadła na zimną posadzkę.
- Nie – powiedziała cicho, zaskoczona, że znów może mówić. - NIE – krzyknęła, histerycznie łapiąc powietrze.
Śmiech tylko stał się głośniejszy.
- PRZESTAŃCIE, BŁAGAM! DRACO, POMÓŻ MI! SKOŃCZ TO! DRACO, BŁAGAM! DRACO!
Rozejrzała się po twarzach, śmiali się wszyscy. Znikąd nie było dla niej ratunku. Przecież nie zostawiłby jej tak. Powinien wyjść z tłumu i jej pomóc.
- DRACO, SŁYSZYSZ MNIE? - krzyczała ile sił w płucach, ale i tak nie była w stanie zagłuszyć śmiechu, który rozbrzmiewał w jej uszach.
- Harmiona? - usłyszała jego zaniepokojony głos.
Rozejrzała się, ale nigdzie go nie dostrzegała.
- Hermiono, obudź się. To tylko sen, obudź się – jego głos był tak odległy...
Otworzyła gwałtownie oczy i nabrała w płuca powietrza, jakby nie oddychała od wieków. To tylko sen... - powiedziała w myślach.
- Hermiono? - usłyszała nad sobą niepewny głos i spojrzała w tamtą stronę.
Blondyn pochylał się nad nią z zaniepokojoną miną. Przyglądał jej się czujnie. Włosy miał potargane i wyglądał, jakby dopiero się obudził.
- Już dobrze to był tylko sen – szepnął.
- Nie, ja nadal śnię. Kiedy się obudzę, nie będzie cię tu, już od dawna cię przy mnie nie ma – powiedziała i odwróciła się na drugi bok.
Momentalnie zasnęła.

      Nie miała racji. On nadal tam był, drzemał na krześle. Chwilę zajęło jej, zanim dotarło do niej wszytko, co zdarzyło się w nocy. Chłopak otworzył oczy.
- O, obudziłaś się – uśmiechnął się do niej delikatnie.
- Nawet się do mnie nie zbliżaj – krzyknęła i odsunęła się jak najdalej od niego.
- Niech ci będzie, ale musimy porozmawiać, nie sądzisz? - spojrzał na nią i uniósł jedną brew.
- Nie mamy o czym – odpowiedziała chłodno.
- Właśnie, że mamy. Albo będziesz grzeczna i ze mną porozmawiasz, albo będę musiał wyczyścić ci pamięć. Sama rozumiesz, po tym wszystkim, co wczoraj widziałaś...
- Niech będzie – spojrzała na niego z nieukrywaną niechęcią.
Nie miała przy sobie różdżki, była skazana na niego.
- No to pytaj, Granger. Co chcesz wiedzieć?
- Jak możesz być takim dupkiem? Jak mogłeś mi to zrobić? Jak możesz być takim kłamcą? Jak możesz być Śmierciożercą? - wyrzuciła z siebie wszystko jednym tchem.
- Po kolei. Najpierw chcę wyjaśnić to, co stało się między nami jakiś czas temu. To jest teraz moim priorytetem.
- Nie chcę tego słuchać – krzyknęła.
- To co, Granger, – pomachał jej różdżką przed nosem – mam użyć odpowiedniego zaklęcia?
- Och, daj mi spokój – warknęła i rzuciła w niego pierwszą rzeczą, którą miała pod ręką, czyli poduszką.
Uchylił się w ostatniej chwili i rzucił jej zirytowane spojrzenie. Popatrzyła na niego wyzywająco,a potem jej wzrok padł na coś, co znajdowało się pod poduszką. Czarna wstążka kontrastowała z białym prześcieradłem i bardzo rzucała się w oczy. Hermiona poczuła ukłucie żalu w sercu. To była taka pamiątka po nich. Zachował ją.
- Śpisz z moją wstążką pod poduszką? - zapytała z niedowierzaniem i pomachała mu nią przed nosem
- Wcale nie – warknął i wyrwał jej skrawek materiału z ręki.
- W takim razie co ona tu robi?
- Nie mam pojęcia – wysyczał. - Możemy już porozmawiać jak normalni ludzie?
- Proszę bardzo, mów – odpowiedziała.
Usiadł obok niej, ale odsunęła się najdalej jak mogła. Spojrzał na nią z irytacją i odchrząknął.
- To zaczęło się po koniec tamtego roku – zaczął jakimś obcym, zachrypniętym głosem. - Ojciec zaczął zabierać mnie na ich spotkania. Na początku byłem podekscytowany. Chciałem być taki, jak on. Nawet sobie nie wyobrażasz, jaki byłem z siebie dumny. Czułem się taki dojrzały, wyróżniony. To była dla mnie... Zabawa, przygoda. Byłem tylko chłopcem, ale później musiałem wydorośleć, zbyt szybko. Coś, co kiedyś mnie ekscytowało, później zaczęło przerażać. Na początku nawet nie wiedziałem, w co się pakuję. Bajka skończyła się w połowie wakacji – zawiesił głos i ukrył na chwilę twarz w dłoniach. - Kazali mi zamordować. Dziewczynę, której nie znałem. Płakała, błagała, a ja nie mogłem nic zrobić. Nie miałem wyboru i nie mogłem zawieść ojca. Później nie mogłem na siebie patrzeć, nie umiałem nocami spać, a kiedy już zasnąłem, ta dziewczyna pojawiała się za każdym razem. To jednak nie koszmary były najgorsze, tylko presja, którą zacząłem odczuwać. To już przestała być gra, stałem się częścią czegoś, co zaczęło mnie przerastać. Potem było gorzej. Ojciec powiedział, że teraz jestem częścią tej grupy i nie mogę się wycofać. Muszę dbać o dobro rodziny, muszę robić wszystko, co każą, bo zbyt wiele zależy ode mnie. Tak naprawdę, to właśnie od tego momentu straciłem panowanie nad swoim życiem. Stałem się marionetką. Później bywało różnie, ale za to ze mną bywało gorzej. Byłem rozdarty między sumieniem, a rodziną i obowiązkiem. Któregoś razu znów kazano mi zabić, Penelopę Clearwater ściślej mówiąc – spojrzał na nią niepewnie, ale patrzyła na niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy. - Nie chciałem tego, ale musiałem. Jedyne, co mam na swoją obronę, to fakt, że i tak nie wyszłaby stamtąd żywa, a ja ukróciłem jej cierpień, zakończyłem tortury. Czułem się ze sobą coraz gorzej, ale później poznałem ciebie. Byłaś taka dobra, taka... Inna, niż wszystko, co znałem do tej pory. Bałem się tego trochę, nie mogłem mieć wątpliwości, musiałem być silny i nie rozpraszać się. A potem... Potem zaatakował cię wilkołak. Nie mogłem tak po prostu cię zostawić. Zdążyłem w ostatnim momencie, to był odruch. Nie wiedziałem co robić, więc wybrałem najskuteczniejsze wyjście. Żałowałem, ale przynajmniej przeżyłaś. Za to ja dostałem to – podciągnął lekko rękaw i pokazał jej Mroczny Znak. Skrzywiła się nieznacznie i spojrzała na jego przedramię z obrzydzeniem. - Dalszą historię już znasz, naszą historię. Byłaś trochę takim światełkiem, a potem powiedziałaś, że się mną brzydzisz. Też czułem to w stosunku do siebie, już od dawna, ale twoja opinia była zbyt ważna. Coś we mnie pękło, sam nie wiem, dlaczego ci to zrobiłem. To była jedna z gorszych rzeczy, do jakich się posunąłem, ale pogubiłem się, cholernie. Bałem się, wielu Śmierciożerców żyje w strachu, nawet mój ojciec, chociaż nigdy się do tego nie przyzna. Nawet nie wiesz, co strach może zrobić z człowiekiem... Ja się już nie mogę wycofać, nie chodzi nawet o moje życie, ale o matkę, ojca i wszystkim moich bliskich. Ja nie chcę być Śmierciożercą, ja muszę nim być. W nocy... W nocy oni przyszli, żeby coś ukraść... Nic ważnego z punktu widzenia Hogwartu i nawet Czarnego Pana. To już koniec, znasz całą moją historię – spojrzał na nią wymownie.
- Świetnie, powiedziałeś mi wszystko, mogę już wyjść? - zapytała zimnym tonem.
- Niekoniecznie, muszę zadbać, żebyś nikomu nie powiedziała o Śmierciożercach.
- I co zamierzasz zrobić?
- Zaufać ci. To jak? Zamierzasz komuś o tym powiedzieć?
- Nie wiem, Draco. Nie mogę cię kryć, prosisz o zbyt wiele.
- Proszę, chodzi o moje życie. Moje i mojej rodziny. Posłuchaj, jeżeli będą planowali coś niebezpiecznego, to z pewnością powiadomię o tym Dumbledore'a. Nie skazuj mnie na śmierć, nie po to się przed tobą otworzyłem. Mogłem wyczyścić ci pamięć.
- Proszę bardzo, niech będzie. Nikomu nie powiem, spłacam dług za uratowanie życia, dwa razy. Nie jesteś zły, Draco, ale miałeś po prostu pecha – mówiła wyjątkowo lodowatym tonem. - Czy mogę już iść?
Kiwnął krótko głową. Wstała i zaczęła iść w stronę drzwi, ale złapał ją za ramie. Wyrwała je szybko.
- Naprawdę przepraszam za tamtą sytuację. Ja... Straciłem kontrolę i naprawdę żałuję. Proszę, wybacz mi.
Milczała przez chwilę i wpatrywała się w swoje dłonie, ale po chwili spojrzała na niego z determinacją.
- Ja rozumiem, że nie masz łatwego życia, naprawdę – mówiła bardzo powoli, dokładnie dobierając słowa. - To dla mnie zbyt wiele. To, co zrobiłeś... Nie mówię już o tym, do czego byłeś zmuszony... O uderzeniu mnie, zamordowaniu wilkołaka. Nikomu nie powiem, kim jesteś, ale nie chcę mieć z tobą zbyt wiele wspólnego. Ta relacja od początku była skazana na niepowodzenie. Kiedyś z pewnością ci wybaczę, ale to wcale nie będzie łatwe. Ja po prostu... Musze pobyć teraz sama, z daleka od ciebie. Przepraszam.
Nie zamierzał już nadal ją przytrzymywać przy sobie. Zabolały go jej słowa, ale czego innego mógł się spodziewać po tym wszystkim?
- Twoja różdżka jest w szufladzie – powiedział i wskazał na komodę.
Rzucił na nią zaklęcie kameleona, po czym wyszła bez słowa.

      Usiadła pod ścianą i ukryła twarz w dłoniach. W głowie miała okropny mętlik, a słowa Dracona dźwięczały jej w uszach. Nie byłe teraz taka pewna, czy dobrze go potraktowała. Jak ty byś się zachowała, gdyby od tego zależało życie Twojej rodziny? - ta natrętna myśl wciąż do niej powracała. Była rozdarta między współczuciem, a pogardą. Jakaś część jej chciała pójść do niego natychmiast i powiedzieć, że rozumie. Ale z drugiej strony nie chciała na niego patrzeć, nie po tym co zrobił. Uderzył Cię, tego się nie wybacza! - krzyczała do siebie w myślach. Nie chciała się nawet domyślać, jak chłopak musi się czuć z ciążącą na nim odpowiedzialnością. Wstała i przez chwilę walczyła sama ze sobą, w którą stronę pójść. Westchnęła i ruszyła w stronę swojego dormitorium. Próbowała pozbyć się wyrzutów sumienia. Nie masz wobec niego żadnych zobowiązań. Nie po tym wszystkim. Sam jest sobie winien – powtarzała w myślach.

      Ginny szła właśnie korytarzem w stronę Wielkiej Sali. Rozmyślała o Hermionie, która nie wróciła na noc, martwiła się o nią, ale uznała, że dziewczyna po prostu zasnęła w bibliotece, do której udała się wieczorem. Nagle ktoś złapał ją za ramię. Dziewczyna odwróciła się i zobaczyła wysoką Ślizgonkę, Katy Moller. Przewróciła teatralnie oczami i spojrzała na nią z pogardą.
- Czego chcesz? - zapytała znudzonym tonem.
- Porozmawiać – blondynka uśmiechnęła się smutno.
- O czym?
- O Zabinim. Wiem, że możesz mi nie wierzyć, ale mnie potraktował tak samo. Ja nic do ciebie, nie mam, Weasley. Chcę solidarnie, po kobiecemu cię ostrzec. Blaise od jakiegoś czasu dużo o tobie mówi. A dokładniej tym, co by z Tobą robił. To dupek, wykorzystuje dziewczyny.
- Dobra, Katy, nie mam zamiaru rozmawiać z tobą na ten temat. To wyłącznie moja sprawa – Ginny spojrzała na nią z irytacją.
- Jak sobie chcesz, ale wspomnisz moje słowa, Weasley – uśmiechnęła się jeszcze i odeszła.
Gryfonka przystanęła na chwilę, żeby opanować wściekłość, ale za chwilę znów ruszyła w swoją stronę.

      Rudowłosa dziewczyna siedziała na parapecie i wpatrywała się w płatki śniegu, które wirowały w świetle latarni. Chciała tylko kochać i być kochana. Chociaż udawała niezależną i twardą, to czasem potrzebowała tylko dotyku, ciepłego słowa. Czasem była już po prostu zmęczona tym wszystkim, sobą. Chciała uciec gdzieś, gdzie nikt jej nie znał. Żeby mogła zacząć wszystko od początku. Bała się zaangażować, nie chciała być jego kolejną zabawką. Była rozdarta miedzy sercem, a rozumem. Nie wiedziała, ile czasu jeszcze będzie mogła trzymać go na dystans, unikać, udawać, że jest jej obojętny. Może i przez chwilę pomyślała, że to coś innego, że nie traktuje tego wszystkiego przedmiotowo, ale myliła się. Cholerna Katy... - pomyślała. Dziewczyna zasiała w niej ziarno niepewności, które teraz kiełkowało w niej z zaskakującą szybkością. Zabini to dupek, wykorzystuje dziewczyny. Chcę cię ostrzec - wciąż dźwięczał jej w głowie perlisty śmiech Ślizgonki. Wspomnisz moje słowa, Weasley... Ginny odetchnęła głęboko i wstała. Bratanie się ze Ślizgonem od początku było złym pomysłem. Powinna o tym wiedzieć od początku. Położyła się do swojego łóżka. Słyszała miarowy oddech Hermiony. Przyjaciółka nie chciała powiedzieć jej gdzie spędziła poprzednią noc, w ogóle nie mówiła wiele.


Tydzień później.      Hermiona rozmyślała nad tym od pewnego czasu. A teraz był idealny czas na zamiany, ostatni dzień tego roku. Nie wiedziała jakie plany na tę noc ma Malfoy, ale miała nadzieję, że żadne konkretne. Chociaż Ginny od jakiegoś czasu unikała Zabiniego, to dla niej zrobiła wyjątek i wypytała o plany Draco. Podobno nie miał żadnych. Hemriona nie była pewna, czy robi dobrze, ale miała wyrzuty sumienia po tym jak potraktowała go ostatnio. Otworzył się przed nią i wytłumaczył wszystkie swoje irracjonalne zachowania. Postanowiła dać mu szansę, ostatnią.
Ruszyła do łazienki, aby wziąć prysznic i ubrać się w coś bardziej odpowiedniego. Po godzinie była gotowa. Ubrała swoją najlepszą sukienkę, sama nawet nie wiedziała dokładnie dlaczego. Była w niebieskim kolorze, górę miała obcisłą, z krótkim rękawem i niewielkim dekoltem, a dół szeroki i do połowy uda. Rozpuściła włosy i ubrała niewysokie obcasy. Przyjrzała się sobie i westchnęła, nie wyglądała nawet w połowie tak dobrze, jakby chciała. Na szyję zawiesiła łańcuszek z zawieszką w kształcie gwiazdki, który dostała od Malfoy'a. Wzięła pelerynę i pospiesznie wyszła.
Stała pod drzwiami do jego dormitorium, a stras był ogromny. Nie wiedziała, czy robi dobrze, ale przecież tyle już nad tym myślała, wszystko miała zaplanowane! Zapukała szybko. Brak odpowiedzi. Poczekała chwilę i zapukała jeszcze raz. Znów cisza. Nacisnęła na klamkę, drzwi były otwarte. Weszła szybko do środka. Blondyn siedział w fotelu z butelką alkoholu. Patrzył w ogień.
- Wynoś się, Zabini. Mówiłem, że chcę być sam – warknął.
- To nie Zabini – powiedziała Harmiona cicho.
Draco odwrócił się natychmiast i spojrzał na nią zaskoczony. W jego oczach zobaczyła dziwny błysk. Odłożył alkohol i podszedł do niej szybko.
- Co tu robisz? - zapytał.
- Pomyślałam, że nikt nie chciałby spędzać Sylwestra samotnie. A zresztą... Ostatnio nie zachowałam się najlepiej. Po prostu wyszłam. Chcę, żebyś wiedział, że doceniam, że otworzyłeś się przede mną. I... - westchnęła. - Rozumiem pewne twoje zachowania.
Uśmiechnął się tylko w odpowiedzi.
- Wyglądasz pięknie – powiedział.
- Posłuchaj... To co zrobiłeś... Nie wiem, czy będę potrafiła ci to w pełni wybaczyć. Uważam, że za bardzo się ze wszystkim pośpieszyliśmy. Proponuję zawieszenie broni i powrót do tego, co było podczas konkursu i tylko tego. Może być? - wyciągnęła dłoń.
- Mi pasuje – uścisnął ją. - Chyba niezbyt do siebie pasujemy, to nie mogło się udać – powiedział z uśmiechem.
- Tak, to nie miało szans.
Chociaż się uśmiechała, czuła w sobie wielki smutek i pustkę. Wiedziała jednak, że zrobił coś, czego nie można wybaczyć tak po prostu. Najwidoczniej związek nie był im pisany, ale zawsze mogli spróbować z przyjaźnią. Zbyt wiele się między nimi zdarzyło, żeby mógł być jej obojętny. Nie wiedziała, czy robi dobrze, ale kierowała się zasadą, że każdy zasługuje na drugą szansę. Szczególnie ktoś tak zagubiony.
- Nie będziemy przecież siedzieć w Sylwestra w zamku, niedługo będzie pokaz fajerwerków. Chodź, zmieścimy się oboje – wzięła do ręki pelerynę-niewidkę.
Jakoś udało im się wyjść i stanęli na błoniach wśród innych uczniów. Tak było im najlepiej, nikt nie mógł ich zobaczyć i to było idealne. Trochę, jakby byli tylko oni. Stali tak i czekali na pokaz. Chociaż żadne z nich nigdy by tego nie powiedziało, to chcieli tak trwać w nieskończoność. Razem. Niewidzialni, żeby nikt nie mógł zniszczyć ich szczęścia. 

22 komentarze:

  1. Cały wieczór miałam taką dziwną pustkę przed tym rozdziałem. I pojawił się. I było wspaniale. A teraz mam tę pustkę przed następnym i to oznacza, że będę czekać jeszcze co najmniej cztery dni. Co jest bardzo niefajnie i niekomfortowe. I tak będę trwać w tym czekaniu. Czuję, że tu zwiędnę, sprawdzając bloga co pięć minut. Ale anyway. Piękny rozdział. Chcę więcej w trybie natychmiastowym.
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa, postaram się dodać coś nowego jak najszybciej :)

      Usuń
  2. cudowny rozdział, idealnie rozwiązałaś ten wątek, podejrzewam, że jeszcze wiele będzie się działo, ale idealne zagranie.... hermiona nie mogłaby po prostu odejść, a powrót i zapomnienie o wszystkim byłoby irracjonalne... super :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie trochę za szybko mu wybaczyła. Jednak cieszę się, że zakończyłaś ten wątek. Jestem ciekawa jak się potoczą ich dalsze losy. W końcu Hermiona już wie kim jest Draco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie wiem, że trochę szybko, ale nie chciałam przeciągać tego wątku w nieskończoność, żeby nie zanudzać :)

      Usuń
  4. Końcówka mnie urzekła, była taka urocza. <3
    Cieszę się, że Draco wyjaśnił wszystko Hermionie i, że ona mimo początkowego oburzenia i tak do niego powróciła. Pomysł z przyjaźnią jest moim zdaniem na plus, będą mogli się bardziej poznać i mniej będą bolały popełnione przez nich błędy, poza tym nieco racjonalniej będą podchodzili do niektórych spraw.
    Moment z wstążką mnie autentycznie wzruszył, ale wkurzyłam się na Malfoy'a, że zaprzeczył, jak ważna jest dla niego ta niepozorna rzecz.
    Wracając do początku, to ścisnął mnie za serce równie mocno, co koniec, a zwłaszcza słowa Hermiony: " Nie, ja nadal śnię. Kiedy się obudzę, nie będzie cię tu, już od dawna cię przy mnie nie ma." - widać ewidentnie, jak bardzo brakowało jej obecności Draco i jak się do niego ogromnie przywiązała.
    Wkurzyłam się na Katy i na to, co powiedziała Ginny. Do tej pory miałam ją raczej ta taką głupiutką przyzwoitkę Malfoy'a, która inteligencją świeci nie mniej niż zgaszona lampka, a tu proszę, zaczyna mieszać. Szkoda, że Ginny dała się tak łatwo podpuścić i praktycznie od razu zaczęła unikać Zabini'ego. Ciekawa jestem, jak dalej potoczy się ten wątek, a także cała reszta. :)

    Pozdrawiam cieplutko,
    Silje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i zapomniałam dodać, że bardzo mi się podobał ten kontrast, który pokazałaś opisując uczucia Ginny. Z jednej strony twarda, z temperamentem tak ognistym, że mogłaby spalić najzimniejszy lód, a z drugiej krucha i potrzebująca ciepła i dobra, jak każdy inny człowiek. Cud, miód po prostu. <3

      Usuń
    2. Dziękuję, dziękuję, dziękuję! <3 Również pozdrawiam!

      Usuń
  5. W końcu nadrobiłam wszystko! O loosie, ile się w ciągu tego czasu pozmieniało! Draco i Hermiona są po prostu genialni! Ta scena kiedy on ją uderza... Mistrzostwo! A Ginny próbująca go rozszarpać? Miodzio, że tak powiem :D A Zabini po prostu taki jakiego sobie wyobrażałam. Sylwester razem? Wzruszyłam się... To tak w wielkim skrócie, postaram się teraz być na bieżąco ;)
    Pozdrawiam, R. ;* (needyoudramione.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wchodzę rano i patrzę a tu rozdział, a ja mam 8 ciężkich lekcji, ale jak się chce to się może i powolutku, po troszeczku przeczytałam i szczęśliwa mogę wracać do domu ;)
    No co mogę powiedzieć jak nie to, że mi się bardzo, ale to bardzo podoba! Klimat poczułam doskonale, na początku niepokój i strach, potem żal i smutek, ale cieszę się, że wszystko skończyło się dobrze. Przyjaźń? Nie, nie, nie!!! Ale powolutku także będę cierpliwie czekać. W pewnym momencie myślałam, że Draco ją pocałuje tak na przekór wszystkiemu, ale jednak nie. Dobrze Ci wyszło i Ty to nazywasz brakiem weny? :o
    Kocham Twoją Ginny, ten wątek z nią i Blaise'em powinien być jeszcze bardziej rozbudowany, bo czytam go zawsze po kilka razy. Świetnie opisujesz jej uczucia. Lubię ją, bo strasznie przypomina mi siebie. Naprawdę odnajduje w jej zachowaniu, odczuciach, słowach cząstkę mnie, normalnie coś niesamowitego! Muszę Ci więc za to podziękować! :*
    Kiedy następny rozdział? Bo tym razem chcę go przeczytać jak najszybciej i w odrobinę lepszych warunkach :D
    Vanillia ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam nadzieję, że następnym razem warunki będą Ci bardziej sprzyjać! :3 Co do Ginny, to mam jeszcze mały plan na tę postać, więc niedługo będzie coś więcej! Następny rozdział za kilka dni, postaram się jak najszybciej! <3

      Usuń
  7. Tak sobie czytam to twoje opowiadanie i czytam i dziwie się, że nie pozostawiłam jeszcze żadnego komentarza. ;)
    Bardzo mi się podoba jak piszesz. Jest ciekawie, nie nudzisz w opowiadaniu, nie robisz karygodnych błędów więc jestem zadowolona.
    W tym rozdziale moim faworytem jest fragment o wstążce i wyjściu razem na sylwestra (czyt. oglądanie fajerwerków)
    Dobrze, że spróbują odbudować relację między sobą.

    Życzę wieeelkiej weny i czekam na next.

    Buźki, Natalia.XD

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojej, ojej, ojej, ojej! No jak to?! Pewnie po raz kolejny zadaję tutaj to samo pytanie, no ale, do jasnej cholery jak to?! Skoro są dla siebie nawzajem światełkiem, to nie powinni przypadkiem światełkować się w nieco innej relacji? I jeszcze to "Tak, to nie miało szans". No błagam...

    A tak na serio - przywiązanie Hermiony do Draco jest takie.. cudowne, bolesne i zastanawiające jednocześnie. To, jak ten mały, blond Ślizgon opowiadał jej to, co czuł, to, co w sobie dusił... och, zaszkliły mi się oczy! A ona wyszła. Kuźwa mać, ona sobie tak po prostu wyszła. Dobrze, że wróciła, ale czemu po "hej, przepraszam za to co było nie tak, zostańmy przyjaciółmi?". Toż oni się kochają, no jeny...

    A Katy nigdy nie lubiłam i jestem już pewna, że jej nie polubię. Wredna sucz. A Ginny powinna walczyć o swoje, ot!

    Jak zwykle miało być ze składem i ładem, a emocje rozpiździły mi moją poukładaną wizję. Przepraszam :(
    Czekam na kolejny!

    Twoja,
    P.N.
    grangerxmalfoy-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie może być zbyt łatwo, haha. :D Ginny na razie nie może zawalczyć, bo mam na to troszkę inny plan :3

      Usuń
  9. Świetny rozdział c:
    Sprytnie ich pogodziłaś, chociaż myślę, że Hermiona o tym nie zapomni i jakiś tam lęk zawsze będzie na dnie jej umysłu. Teraz już wie, że Draco jest śmierciożercą, nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów :3
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Mrs Black c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kolejne rozdziały już niedługo i zacznie się robić ciekawie :3

      Usuń
  10. zajebisty! mój 1 skomentowany rozdział :D xd weny życze i mam nadzieje, że rozdział pojawi sie szybko :D <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Na początek chcę potwierdzić - koniecznie musisz mnie powiadamiać, nie rozumiem skąd to pytanie, ciągle czytam Twojego bloga i naprawdę bardzo mi się podoba! :)

    Jak przeglądam różne opowiadania, to zauważam, że każdy ma inne mocne strony. Twoją z całą pewnością jest budowanie akcji. Po prostu nie ma czasu na nudę w Twoim opowiadaniu - trzymasz szybkie tempo przez cały czas. Ja to naprawdę kupuję! A fakt, że Draco i Hermiona oficjalnie się rozstali, ale próbują się przyjaźnić, daje Ci kolejne szerokie pola do manewru. Szczerze powiedziawszy, nie mogę się doczekać tego co wymyślisz :) Mam cichutką nadzieję, że pojawią się tu jakieś postacie poboczne, z którymi zaczną się spotykać Granger i Malfoy, bo to doda tylko smaczku ich uczuciu :)

    Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!

    http://nowe-oblicze-hermiony.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń