poniedziałek, 8 grudnia 2014

Rozdział XXVIII - Powroty.

Nie śpię, bo uczę się do egzaminu piszę fanfiction. No cóż, kiedyś trzeba, bo chcę wyrobić się z tym opowiadaniem do określonej daty! :) No cóż, rozdział krótki i dość... Zapychający? Trochę tak. Ale mam nadzieję, że może komuś się spodoba :)
Mam jutro (tak, od 4 godzin jest poniedziałek) egzamin, więc trzymajcie za mnie kciuki, kochani! <3
_________________________________________________________

       Otworzyła oczy i pierwsze, co do niej dotarło, to miękkość ciepłej pościeli. Była zupełnym przeciwieństwem zimnego, twardego kamienia, który przez tydzień był jej łóżkiem. Pomieszczenie, w którym teraz się znajdowała było niezwykle jasne. Zamrugała powiekami. Bodźce docierały do niej powoli, było zupełnie otumaniona. Dopiero po chwili poczuła, że ktoś trzyma ja za rękę. Spojrzała w tamtą stronę i zobaczyła bladą, drobną osóbkę. Ginny drzemała na krześle, a na policzkach miała nadal świeże ślady łez. Hermiona nie chciała jej obudzić, więc nie wykonała żadnego ruchu. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Nie miała już wątpliwości, gdzie się znajduje, to z pewnością było skrzydło szpitalne. Po chwili zaczęły wracać do niej wspomnienia. Ciemność, strach i ból. Wiele bólu.
Z bijącym sercem nasłuchiwali najmniejszych odgłosów na korytarzu. Czuła na sobie nieprzyjemne Zaklęcie Kameleona, ale i tak bała się, że ktoś może ich zauważyć. Kurczowo trzymała w dłoni różdżkę, którą dostali od Dracona, i i kuśtykała, wsparta na przyjacielu, w stronę wyjścia. To na szczęście udało im się bezproblemowo i już po chwili poczuła na swojej skórze chłodny, nocy wiatr. Po raz pierwszy od około tygodnia poczuła świeże powietrze. Dopiero w tym momencie poczuła się naprawdę wolna. Przystanęła na chwilę, żeby rozkoszować się tą chwilą. Ron jednak pociągnął ją gwałtownie. No tak, to jeszcze nie był koniec. Jeszcze nie byli bezpieczni. Skierowali się w stronę bramy, która nawet nie chciała drgnąć, kiedy Hermiona używała całej swojej siły, ale otworzyła się pod delikatnym dotykiem Rona. Najwidoczniej przeważyła jego czysta krew. Kiedy w końcu znaleźli się poza Malfoy Manor, ukryli się w lesie nieopodal. Dziewczyna wyczarowała Patronusa z wiadomością i wysłała go do Dumbledore'a. Położyła się na miękkiej trawie, która była dla niej ukojeniem. Tak wygodna, na świeżym powietrzu... Zamknęła oczy...
Hermiona delikatnie poruszyła ręką, którą trzymała Ginny i dziewczyna natychmiast zerwała się z miejsca. Miała bardzo czujny sen, szczególnie, kiedy na coś czekała. Spojrzała na Hermionę nieprzytomnie, ale zaraz w jej oczach znów zaszkliły się łzy.
- Hermiona – szepnęła tylko i usiadła oniemiała.
- Co z Ronem? - wychrypiała dziewczyna.
- Wyszedł stąd już dawno, popękane żebra szybko się zrosły. Teraz są z Harry'm na zajęciach. Ja nie poszłam, ale oni musieli. Nie chcieli zarobić szlabanu za nieobecność na eliksirach. Z tobą było o wiele gorzej, niż z nim. Ciężej przyjęłaś tortury i brak pożywienia. Zakażenie z rannej nogi zaczęło przemieszczać się z krwią po organizmie. Kiedy was znaleźli, byłaś już nieprzytomna. Jak teraz się czujesz? – pogłaskała przyjaciółkę po splątanych włosach.
- Chyba dobrze. Czy-czy długo spałam? - zająknęła się dziewczyna.
- Przywieźli cię tu o drugiej w nocy, jest dwunasta. Tylko dziesięć godzin, spodziewali się, że będzie to trwało dłużej. Czy to prawda, co mówił Ron? Że Draco przyszedł w nocy was torturować, ale udało wam się go oszołomić? - zniżyła głos do szeptu.
Hermiona pokręciła przecząco głową i spuściła wzrok na swoje dłonie. Zawdzięczają mu swoje życie. Ryzykował swoje, żeby ich uratować. Tylko dlaczego? Czy chodziło tylko o to, że nie jest mordercą? Może wygrały sentymenty?
- Nie, on nas uratował – powiedziała ledwo słyszalnie. - Ale kazał nam przekazywać to, co powiedział Ron. Dla własnego bezpieczeństwa. Och, Ginny, tylko ty możesz o tym wiedzieć – ścisnęła jej rękę.
- Nie martw się. Wiesz co? Wydaje mi się, że w głębi swojego skamieniałego serca, gdzieś na samym dnie jego podświadomości, on cię naprawdę kocha, Hermiono. Zanim zaprzeczysz, posłuchaj. Ryzykował dla ciebie swoje życie, gdyby chodziło tylko o Rona, z pewnością nie zrobiłby nic w tym kierunku...
- Ginny, on mnie zdradził, a potem nazwał szlamą – warknęła.
- Rozmawiałam o ty Blaise'm i...
- Skończ!
- Jak wolisz!
Hermiona odwróciła się na bok, dając tym samym Ginny do zrozumienia, że nie ma ochoty na dalszą rozmowę.
- Widziałaś go dzisiaj? - zapytała jeszcze.
- Nie. Nie było go na śniadaniu. Nie rzucił mi się w oczy też nigdzie indziej.
Co z nim zrobili? Jaką poniósł karę za ich ucieczkę? Miała tylko nadzieję, że nie zapłacił za to życiem. Musiała się od kogoś dowiedzieć o jego stanie. Od Blaise'a? A co, jeśli nie powiedział mu, po co jedzie do domu? Wszystko nie tak... Poderwała się szybko.
- Pani Pomfrey! - zawołała.
Pielęgniarka zjawiła się natychmiast, słysząc jej głos. Spojrzała na nią zaniepokojona.
- Co się stało? - zapytała łagodnie.
- Musze stąd wyjść, natychmiast! Czuję się już dobrze – szybko stanęła na ziemi i z zaskoczeniem stwierdziła, że z jej nogą jest już prawie dobrze.
- Nie ma mowy! Musisz tu ostać chociażby do wieczora!
- Nie mogę. Błagam, to naprawdę ważne – zrobiła najbardziej zbolałą minę, na jaką było ją stać.
- Pójdę na ugodę, możesz wyjść po zakończeniu lekcji i ani chwili wcześniej.
Hermiona opadła ciężko na łóżko i spojrzała na Ginny. To była w tym momencie jej ostatnia nadzieja. Blaise jak najszybciej musiał o wszystkim się dowiedzieć.
- Błagam, sprowadź tu Zabiniego jak najszybciej. On musi o wszystkim wiedzieć, musi mu pomóc!
Dziewczyna kiwnęła delikatnie głową i wstała. Kiedy Hermiona została sama, myślała o tym, co kierowało chłopakiem, kiedy ratował ich ze swojego domu. A co, jeśli Ginny miała rację i chodziło o miłość. Nie, to niemożliwe. Gdyby ją kochał, nie zdradziłby jej. Chociaż z drugiej strony, znowu ją uratował, nie wiadomo, który to już raz. Zawsze, kiedy była w niebezpieczeństwie, on w jakiś dziwny sposób był przy niej. Zawsze, gdy go potrzebowała. A może teraz on potrzebował jej? O ile nie uśmiercili go za jego lekkomyślność... Odrzuciła tę myśl, Lucjusz Malfoy miał byt wysoką pozycję, żeby zabili jego syna.
Ni musiała długo czekać na Ślizgona. Dla Ginny zrobiłby wszystko, a jeszcze jedna opuszczona lekcja nie robiła mu różnicy. Wszedł do pomieszczenia raźnym krokiem i usiadł przy łóżku Gryfonki.
- No, Granger, jak się czujesz? - uśmiechnął się szeroko.
- Dobrze, ale Blaise... Nie ma czasu. Czy Draco wrócił?
Chłopak zmarszczył brwi.
- Nie... Myślę, że coś zatrzymało go w domu. Jak właściwie udało mu się was wyciągnąć?
- Tutaj jest problem... On, wykradł dla nas różdżkę i kazał się oszołomić, żeby zrzucić na niego winę za ucieczkę. Martwię się, że mógł ponieść jakieś konsekwencje. Mógłbyś się jakoś dowiedzieć? Błagam, Blaise.
Chłopak wydawał się lekko oniemiały. Długo przetwarzał informacje, aż w końcu wstał.
- Tak, myślę, że mogę się dowiedzieć.
Nie mówiąc już nic więcej, wyszedł z pomieszczenia. Opadła ciężko na poduszki. Nie mogła już nic zrobić. Tkwiła w tej cholernej bezczynności. Czekała, a w końcu będzie mogła wyjść z tego miejsca i znaleźć się w końcu we własnym dormitorium.
- Hermiona? - usłyszała za sobą cichy głos.
Odwróciła się i ujrzała Harry'ego i Rona. Zerwała się szybko i rzuciła się Potter'owi na szyję. Tak bardzo z nim tęskniła.
- Jak się czujesz? - zapytał.
- Już prawie dobrze – odpowiedziała cicho.

        Pani Pomfrey pozwoliła jej wyjść już na obiad, ale i tak skierowała się od razu do swojego dormitorium. Położyła się wreszcie we własnym łóżku i odetchnęła głęboko. Nie miała zamiaru ruszać się z niego aż do wieczora. Nie miała teraz ochoty z nikim się widzieć. Godziny mijały, a ona walczyła z powracającymi wspomnieniami i natrętnymi myślami. Chciała, żeby to wszystko już się skończyło. Zbyt wiele wydarzyło się w jej życiu ostatnimi czasy. Drzemała, kiedy Ginny weszła do jej pokoju. Potrząsnęła nią delikatnie.
- Hermiono, musisz się obudzić – powiedziała głośno, prosto do jej ucha.
Dziewczyna zerwała się gwałtownie, patrząc nieprzytomnie na przyjaciółkę.
- Blaise czeka na dole, ma dla ciebie jakąś ważną informację.
Hermiona wstała natychmiast, zupełnie rozbudzona. Ubrała się szybko i nawet nie oglądając się na Ginny, ruszyła po schodach. Zabini stał zaraz za portretem. Wystarczyło jedno spojrzenie, aby zobaczyć, jak bardzo jest zdenerwowany. Nie musiał nic mówić, Hermiona już wiedziała, że nie jest dobrze.
- Jak bardzo źle jest? - zapytała ze ściśniętym sercem.
- Torturowali go. Byli wściekli, że był tak lekkomyślny, pokładali w informacjach od was spore nadzieje. Teraz dochodzi do siebie, ale nie jest najlepiej. Nikt, oprócz matki i ojca, jakoś nieszczególnie dba, aby wrócił do zdrowia.
Poczuła, jak jej serce przeszywa skurcz. Torturowali go, bo pomógł im uciec.
- Skąd masz te informacje?
- Skontaktowałem się z matką za pomocą sieci Fiu. Ona wie, co dzieje się w Malfoy Manor.
- Wie, kiedy wróci do zamku?
- Na razie nadal jest nieprzytomny, ale mam nadzieję, że już niedługo.
Nieprzytomny... Odwróciła się, żeby odejść, ale Blaise złapał ją za ramię. Odwróciła się szybko. Cokolwiek jeszcze chciał jej powiedzieć, miała nadzieję, że zrobi to szybko.
- On cię naprawdę kocha – powiedział, patrząc jej w oczy.
- Zabini, on mnie zdradził. Tak nie postępują ludzi zakochani – wyrwała się z jego uścisku gwałtownie.
- On tego nie zrobił...
- Widziałam ich razem – przerwała mu ostrym tonem.
- To wszystko moja wina! Ja... Ja się upiłem i powiedziałem jej... O was. Dzień wcześniej. Powiedział mi potem, że cię kocha. Upijał się co wieczór, bo nie mógł wytrzymać z tym wszystkim. Musisz mi uwierzyć. Mi i jemu. Jaki miałby inny powód, żeby ryzykować dla ciebie swoje życie?
- Nie chce o tym rozmawiać, Blaise.
Odwróciła się od niego i przeszła przez portret. A co, jeśli Zabini mówi prawdę? Czy może zaufać Draconowi raz jeszcze? Już tyle razy ją zranił, ale czy to możliwe, że teraz nie z własnej winy? Co, jeśli ona go szantażowała? Na razie najważniejsze było, żeby wrócił bezpiecznie do zamku. Jak bardzo musieli go torturować, że nadal jest nieprzytomny? Pozostawało jej teraz już tylko czekanie...

      Nie mogła w nocy spać. Jej myśli błądziły wokół blondyna. Jeżeli nawet już udało jej się zdrzemnąć, to widziała jego zmasakrowane ciało. Rano była zupełnie nieprzytomna, ledwo mogła patrzeć na oczy, a jej ochota do życia była zerowa. Zmusiła się, żeby zejść na śniadanie, a na historii magii zasnęła. Ten dzień był dla niej wprost okropny. W skrócie opowiedziała Ginny o wszystkim, co działo się Malfoy Manor. Obiadu nawet nie tknęła, zastanawiała się, po co w ogóle na niego zeszła. Wyszła z niego jako pierwsza i wtedy go zobaczyła. Szedł korytarzem bardzo powoli i kulał na jedną nogę. Nawet z tej odległości mogła zobaczyć jego podbite oko. Zrobiło jej się gorąco na jego widok, a wszystkie wątpliwości minęły.
- Draco... - szepnęła.
Nie mogła się powstrzymać i rzuciła się biegiem w jego stronę. Była tak strasznie szczęśliwa, że znów go widzi. Tak strasznie się bała. Teraz już wszystko musiało im się ułożyć. Kiedy widziała, w jakim jest stanie, rozumiała, że Zabini nie kłamał. Nikt nie poświęciłby się tak dla osoby, którą gardzi. Kiedy w końcu do niego dobiegła, rzuciła mu się z impetem na szyję. Nie obchodziło ją teraz, że ktoś może ich zobaczyć. Liczył się tylko on. Złapał ją w pasie jedną ręką i podniósł. Okręcił dwa razy wokół własnej osi i usłyszał jej śmiech. To właśnie był dźwięk, który definiował jego szczęście. 

20 komentarzy:

  1. Świetny! <3 Uwielbiam! Tylko... nie mogę uwierzyć, że niedługo koniec! To niemożliwe, nie zgadzam się. :D
    A co do samego tekstu, to moim zdaniem nie powinnaś pisać "Malfoy Manor", tylko "Posiadłość Malfoy'ów", bo to pierwsze jest przecież po angielsku, a ty piszesz po polsku... no ale jak wolisz ;)
    Pozdrawiam :*
    Nikita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie mogę uwierzyć, że niedługo koniec, ale na pewno to nie koniec mojej przygody z Dramione! :)
      Wiem, że powinnam po polsku pisać, ale mam taką słabość do nazwy 'Malfoy Manor', że po prostu nie mogłam się powstrzymać ;__;
      Również pozdrawiam :3

      Usuń
  2. Co czy ja dobrze czytam, że niedługo koniec? Nie, nie zgadzam się! Mary Alice masz mi w tej chwili wszystko wytłumaczyć dlaczego!
    *434948574829492 minut później gdy emocje opadły*
    Ale rozdział był wręcz boski. W szczególności końcówka. Tak się wzruszyłam, że o mało się nie popłakałam ;-; <3
    No cóż... niestety muszę wytrzymać zakończenie.
    Pozdrawiam LORA <3
    PS. Ile zostało jeszcze *nadal nie mogę tego znieść* do końca? <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P. Aż mi knykcie pobladły skubańcu. Ale będę trzymać dalej!!! <3

      Usuń
    2. Zostały jeszcze cztery rozdziały + epilog. Wszystko ma kiedyś koniec i czasem nie warto przeciągać na siłę, chociaż bardzo się chce! :C
      Ajajjaaj, dziękuje, aż zaczynam wierzyć, że jakoś to zdam! <3
      Również pozdrawiam! <3

      Usuń
  3. Końcówka powala ♥
    Jest cudowna.
    Strasznie szkoda mi Draco, to piękne, że tak się poświęcił.
    Jak widzę, nieuchronnie zbliżamy się do końca .-.
    Nie chcę, ale nie mogę doczekać się kolejnej części :D
    Pozdrawiam i życzę weny :3
    Mrs Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Strasznie mi dziwnie, jak patrzę, ile zostało rozdziałów do dodania :D

      Usuń
  4. Okej jestem tak oszolomiona ze na to cudenko mam tylko jedno slowo - EPICKIE i to tyle :p Ach no i trzymam kciuki ;)
    Ps. Wolalam sie nie rozpisywac bo jeszcze bardziej rozzalilabym sie ze to juz koniec i kto wie moze nawet zaczelabym ci grozic Avada albo czyms takim zebys tego nie konczyla xD :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio koleżanka sprawdzała moje wypociny (ot tak, chciałam się dowiedzieć ile miałam błędów ;), i zwracała przy tym uwagę na najmniejsze nawet szczegóły. Z jakiegoś powodu przeszło to na mnie :). Więc, automatycznie rzuciło mi się w oczy pierwsze zdanie: "Otworzyła oczy i pierwsze, co do niej dotarło, to miękkość ciepłej pościeli.". Według mnie jest to lekki błąd logiczny - co wspólnego ma otworzenie oczu i miękkość pościeli? Możliwe, że się czepiam, ale poprostu mi to nie pasuje. Niby taki niuansik ale to właśnie rzuciło mi się w oczy (ups, cały początek komentarza polegał na wytykaniu Ci jednego błędu - wybacz)
    MERLINIEMERLINIEMERLINIEMERLINIE! TO BYŁO TAKIE CUDOWNE! Nie wiem co mogę jeszcze powiedzieć.
    Może od początku.
    Pierwszy błąd już opisałam. Więc nie wyciągajmy tego znowu.
    Cała reszta była niezwykła. Po prostu.
    Wspomnienie było przedstawione tak, jak to sobie wyobrażałam ^.^
    Nie wiem czy wspominałam ale kocham Blaise'a <3. Twojego także <3. A zachował się tutaj tak męsko (?). Powiedział jej prawdę o Draco i Kate. I przyszedł do niej. I dowiedział się co się z nim stało (kij z tym, że Malfoy jest jego przyjacielem i na pewno sam też się martwił ;). I, że, że, no... że to jest Blaise? <3
    A na koniec DRACO <3. Jak to dobrze, że nic mu nie jest. Że znowu są razem. Że Hermiona mu wybaczyła. Że nic ich nie obchodzi opinia innych. Że Draco ją kocha. Że ją przytulił. Że ona się śmiała. Że Draco ją okręcił. Że są szczęśliwi. Że się kochają. Że jak to wypisuję ro chce mi się płakać.
    Nie wiem co mogłabym jeszcze napisać. Zakochałam się w tym rozdziale.
    Naprawdę.
    Całuję :*
    Laxus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często tak mam, że jakieś zdanie brzmi logicznie tylko w moim umyśle, zaraz to zmienię :3 Dziękuję za wytknięcie błędu i taki treściwy komentarz :3

      Usuń
  6. Aaaaa szaleństwo!!. Rozdzial może i krótki ale bardzo zaspokajający moje uzależnienie od emocji w tym opowiadaniu. Można powiedziec ze krótko i konkretnie :P Jaka mila i romantyczna końcówka można sie rozmarzyć.... GRrrrrrr jak to możliwe ze zbliżamy sie do końca Nie będę stanowczo protestować. Juz na sama myśl o zakończeniu robi mi sie smutno:'( Ale cóż mimo wszystko czekam na więcej nie mogę się doczekać<3 Buziaki Mala Mi :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, następny rozdział postaram się dłuższy! :)

      Usuń
  7. Oj kochana, kochana wymiatasz! Piękny rozdział i piękny koniec, jednak taki krótki? Co to ma być? Cieszę się, że Hermiona tak szybko się otrzasnela i biedny Draco, ale był taki silny, odważny, dzielny i twardy! 100% męskości. Mój przyszły mąż <3 Przepraszam, że tak późno dotarłam, ale takie teraz gorące czasy przed świętami. Powodzenia na egzaminach ;)
    Vanillia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, też nie mam na nic czasu przed końcem semestru! :c
      Następny rozdział będzie dłuższy! Dziękuję za komentarz <3

      Usuń
  8. prawie sie poryczałam c,: piszesz tak fantastycznie c: weny życze i do następnego :D <3

    OdpowiedzUsuń
  9. OOOOOOWWWW <3 Kochane zakończenie! "Okręcił dwa razy wokół własnej osi i usłyszał jej śmiech. To właśnie był dźwięk, który definiował jego szczęście." Taka miłość odczuwana przez faceta, to marzenia każdej kobiety ;) Ogólnie nadrobiłam masę zaległości i jestem zachwycona wszystkim, co przeczytałam. I Ginny wreszcie jest z Blaisem! ;3 może wreszcie się wszystko ułoży...
    Zapraszam do siebie na nowy rozdział i całuję gorąco ! :**
    Dimi,
    halfofdim.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. To jedne z najlepszych fanfiction jakie czytałam. Nie przesadzone, napisane poprawnie, trzymające w napięciu. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Och, rozdział był (mimo swojej przejściowości) wspaniały :) Trzymałaś w prawdziwym napięciu. Dopiero teraz zauważyłam ankietę, która na nieszczęście się skończyła, ale musisz wiedzieć, że jestem jak najbardziej za taką miniaturką, o ile czujesz się na siłach, by takie sceny napisać.

    OdpowiedzUsuń