niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział XXIV - Nadzieja.

Dedykuję ten krótki rozdział Vanilli, która jest bardzo kochaną osobą! <3
_________________________________________________________________


     Siedział ze szklaneczką ognistej whisky i patrzył przed siebie. Spędzał tak teraz wszystkie swoje wieczory. Sam na sam ze swoim smutkiem i alkoholem. Przez chwilę miał wszystko, o czym mógł tylko zamarzyć, ale jego świat legł w gruzach. Miał jakieś niemiłe wrażenie, że bez niego będzie szczęśliwsza. Nawet się do niej teraz nie zbliżał, tak było lepiej dla wszystkich. I bezpieczniej. Ciszę przerwało pukanie do drzwi, zignorował to, mając nadzieję, że przybysz stwierdzi, że pokój jest pusty i odejdzie. Drzwi jednak otworzyły się i do środka wszedł Blaise Zabini. Draco przeklął się w duchu, że nie zamknął ich zaklęciem.
- Czego chcesz? - zapytał blondyn pretensjonalnym tonem. – Chcę być sam.
- Martwię się, siedzisz tu od dwóch tygodnia, widzę, jak cierpisz. Wiem, że ją kochasz.
- Nic nie wiesz! - warknął nagle chłopak.
- Nie możesz siedzieć tu cały czas! Spieprzyłeś, ale jeszcze możesz to naprawić.
- Co mam ci powiedzieć, Zabini? - próbował wykrzyczeć wszystkie emocje – Że ją kocham? Że pokazała mi, że jednak mam serce? A może, że nie mogę spać i wszędzie czuję jej zapach? Że kiedy przytulałem ją, czułem, że mam jakiś cel, mam po co żyć? Że przy niej jestem kimś lepszym? Straciłem wszystko! Była ostatnim, co mi zostało! To wszystko kłamstwa, a ona była tylko zabawką, nikim, zwykłą szlamą. – uśmiechnął się gorzko.
Próbował przekonać sam siebie i chciał, żeby wszystko było jak dawniej. Zanim ją poznał. Niestety każda dziewczyna teraz wydawała mu się nieatrakcyjna i wyjątkowo mało inteligentna. Pragnął tylko jednej osoby.
- Mów co chcesz, ale mnie nie oszukasz, siedzisz tu sam, zapijasz uczucia i poczucie winy. Ona nigdy nie była twoją zabawką, nie traktowałeś jej tak, była dla ciebie kimś o wiele, wiele więcej. Powiedz jej to wszystko, co mi.
- Postradałeś zmysły, Diable? To stek kłamstw, nie kocham jej, nie potrzebuję, a mój sen jest spokojny, jak nigdy.
- Nie, nie kłamałeś, kiedy jesteś przy niej coś zmienia się w wyrazie twoich oczu, stajesz się kimś innym. Nie potrafiłbyś tego udawać, nie da się udawać miłości, a ty ją kochasz. Widać to w każdym Twoim słowie i geście. Siedzisz tutaj z Ognistą, bo nie możesz znieść, że tak ja zraniłeś i, że możesz już nigdy jej nie odzyskać i tym samym już nigdy nie poczuć tego, co czułeś przy niej.
Uderzył w samo sedno.
- Wynoś się!
- Nie! Masz stąd wyjść, pójść do niej i powiedzieć, że ją kochasz! Zjebałeś, ale może ci wybaczy...
Zapadła cisza, w której Draco wszystko analizował.
- Jak udałą się randka z Weasley? - zapytał w końcu spokojnym głosem.
- Niezbyt – odpowiedział Ślizgon zdawkowo.
- Więc co zrobiłeś później, gdzie poszedłeś?
- Do siebie, napiłem się, a potem poszedłem do Katy – odpowiedział, marszcząc brwi. - Ale jakie to ma teraz znaczenie?
- A pamiętasz pobyt u Katy? - Malfoy nie spuszczał z niego uważnego wzroku.
- Nie bardzo... Urwał mi się film...
- To teraz posłuchaj mnie bardzo, bardzo uważnie i przeanalizuj to, co teraz powiem oraz to, że nie pamiętasz pobytu u Katy.
Zabini skinął krótko głową.
- Co czujesz do Weasley? - zapytał nagle.
- Nie jestem pewien, ale jest dla mnie bardzo ważna. Chyba zaczynam się zakochiwać.
- Dobrze. Skoro czujesz coś do niej, to interesują cię inne dziewczyny?
- Nie i to jest najgorsze. Każda wydaje się od niej gorsza pod każdym względem.
- Idealnie. Teraz wytęż słuch. Czujesz, że zakochujesz się w Ginny, a ja
kocham Hermionę. Nigdy nie czułem czegoś takiego. Jestem pewien swoich uczuć. Też bardzo lubisz towarzystwo dziewczyn, ale jakoś teraz przestało ci ono odpowiadać. Przemyśl to, bo ja nic nie mogę ci powiedzieć.
Miał nadzieję, że to zmusi jego przyjaciela do myślenia. W napięciu czekał, aż Zabini się odezwie i miał nadzieję, że wyciągnie właściwe wnioski. Blaise myślał intensywnie, widać to było po nim od razu. Jego twarz przybierała poważny wyraz i patrzył w przestrzeń. Milkł, jakby każdy dźwięk mógł zakłócić przepływ jego myśli.
- Jeżeli to to, co myślę, to przepraszam cię, stary... Naprawdę. O ile dobrze myślę, to przez przypadek wygadałem coś Katy. Znam cię tak długo i wiem, że mimo tej powłoki skurwiela, to zabiłbyś za osoby, które kochasz. A Katy to żmija, domyślam się, że wymusiła to na tobie. I z jakiegoś powodu nie możesz mi o tym powiedzieć. Uznajmy więc, że nie zrobiłeś tego z własnej woli. Ale przespałeś się z nią? - zapytał patrząc na niego uważnie.
Akurat Draco nie mógł odpowiedzieć na to pytanie. Złamałby przysięgę.
- Kocham ją – powiedział tylko z naciskiem.
Patrzył Zabiniemu w oczy i miał nadzieję, że zrozumie.
- Dobrze. Jutro jest wypad do Hogsmeade. Pójdę do niej później i przekażę to wszystko. Ona na pewno to zrozumie. Jeszcze wszystko będzie w porządku, zobaczysz.
- Mam nadzieję, że zrozumie i mi wybaczy – odpowiedział blondyn bez entuzjazmu.
Nie wiedział, czy robi dobrze. Może byłaby bez niego szczęśliwsza? Ich relacja nie była łatwa, wciąż musieli się ukrywać, a o ukazaniu się światu nie było mowy. Mimo wszystko był w stanie poświęcić dla niej wszystko. Była dla niego nadzieją. Światłem w jego życiu. Miał nadzieję, że ona czuje to samo. Blaise pójdzie do niej i wszystko jej powie. A ona wróci, musi wrócić. Katy już nie wyjawi ich sekretu, więc będą mogli żyć spokojnie, razem. Może jednak jego życie nie będzie tak beznadziejne, jak myślał? Znalazł przecież miłość, która dawała mu siłę, żeby każdego rana mierzyć się ze sobą samym. Tak... Oni są sobie przeznaczeni, więc to wszystko nie może sie tak skończyć. Nie pozwoli jej uciec.
- Teraz wszystko w twoich rękach – spojrzał na Zabiniego.
- Nie zawiodę, stary, nie tym razem. Sprowadzę ją do ciebie, wszystko odkręcę. Nie zrobiłeś nic złego.
Draco pokiwał tylko głową i miał nadzieję, że to wystarczy. Że mu uwierzy. Że nie uzna, że Balise kłamie. On był teraz jego jedyną nadzieją i musiał mu zaufać. Jeszcze chociaż ten ostatni raz. Teraz ma szansę naprawić to, co zniszczył swoją głupotą. Rozpowiadaniem po pijaku sekretów przyjaciół.
- Pójdę do niej, kiedy tylko wróci z Hogsmeade...


- Pospiesz się! - usłyszała dobiegający z pokoju wspólnego krzyk Rona.
- Już idę, poczekaj chwilę – odkrzyknęła.
Jej rudy przyjaciel uznał, że Hermiona nie może całymi dniami zamknięta w swoim dormitorium. Chociaż nie znał powodu jej smutku, bardzo starał się jej pomóc. Prawie siłą zaciągnął ją do jej dormitorium, żeby się przebrała na pójście do Hogsmeade. Teraz stał przed schodami na które mi mógł wejść i czekał na nią. Chociaż na początku była na niego wściekła, teraz czuła wdzięczność. W końcu wyszła ze swojej skorupy, w której przez ostatnie dwa tygodnie chowała się przed światem. W dzień zakładała maskę obojętności i względnej radości. Bardzo pilnowała, aby ani odrobina smutku nie rysowała się na jej twarzy. Nie mogła sobie na to pozwolić. Dopiero w nocy zagryzała ręce i szlochała bezdźwięcznie w poduszkę. Nie chciała, żeby ktokolwiek to słyszał. Musiała być silna. Nie mogła dać po sobie poznać, jak bardzo ją złamał. Przez pierwsze kilka dni czuła się nikim. Nie mogła patrzeć w lustro i obwiniała się o wszystko. Teraz było lepiej, miała swoją maskę. Czasem nawet sama prawie dawała się na nią nabrać.
Wyszła wreszcie na schody, co Ron przyjął z widoczną ulgą.
- Już myślałem, że będę musiał kogoś po ciebie wysłać.
- Spokojnie, przecież powiedziałam, że pójdę – uśmiechnęła się z przymusem.
- Zazdroszczę wam – usłyszeli głos Harry'ego dobiegający z kanapy.
Ron spojrzał na niego widocznie rozbawiony.
- Trzeba było uważać na eliksirach, stary – zaśmiał się.
- Snape specjalnie dowalił mi szlaban w dzień wyjścia do Hogsmeade – skrzywił się.
Harry dobrodusznie nie wspominał o incydencie sprzed dwóch tygodni, kiedy zapłakana Hermiona rzuciła mu się na szyję, a potem odbiegła prawie bez słowa. Dziewczyna jednak wiedziała, że on pamięta. Widziała to w sposobie, w jaki czasem na nią patrzył. Nie zadawał jednak żadnych pytań i za to była mu wdzięczna. Nie miała zamiaru mówić mu o Draco, szczególnie teraz, kiedy było już po wszystkim. Wiedziała tylko Ginny i to Hermionie wystarczyło.
- Nie martw się, pójdziesz następnym razem – Hermiona uśmiechnęła się do niego delikatnie.

     Przeszli przez zamek, a potem przez uliczki Hogsmeade. Rozmawiali jak za dawnych czasów. Hermiona nawet przez chwilę poczuła się szczęśliwa. Straciła tego egoistycznego Ślizgona, ale za to miała przy sobie prawdziwych przyjaciół. Którzy nigdy ich nie opuszczą, ani nie zdradzą. Powinna się cieszyć tym, co ma. Weszli do Trzech Mioteł i wypili po kuflu piwa kremowego. Siedzieli i śmiali się z jakiś błahych rzeczy. Rozmawiali trochę o Harry'm i Cho oraz Ginny. Hermiona zgrabnie przemilczała temat Zabiniego, o którym Ron nic nie wiedział. Żałowała, że nie ma z nimi Harry'ego. Mogliby teraz razem śmiać się i rozmawiać o zbliżającym się meczu ze Ślizgonami. Nagle drzwi otworzyły się i wszedł On. Jej obolałe serce przyspieszyło swój bieg. Cała radość natychmiast z niej uszła. Teraz pragnęła tylko znaleźć się daleko stąd. Razem ze swoimi Gorylami i Zabinim usiadł w odległym kącie sali. Jej wzrok mechanicznie wędrował tam co chwilę. Złapała na chwilę spojrzenie Blaise'a i szybko spuściła wzrok. Za późno. Chłopak wstał i zaczął iść w ich stronę. Czego on chce, do jasne cholery? - myślała Hermiona gorączkowo. Chciała szybko wstać i uciec z tego miejsca, ale zabrakło jej czasu.
- Możemy porozmawiać? - usłyszała nad sobą jego głos.
- Wątpię – odpowiedziała, patrząc na niego z pogardą.
- Czego chcesz? - Ron spojrzał na niego z irytacją.
- Tylko z nią porozmawiać – odpowiedział Śligon, nie spuszczając wzroku z Hermiony.
- Ale ona nie chce rozmawiać z tobą, zmiataj stąd! - warknął.
- Powinnaś ze mną porozmawiać – powiedział Zabini z naciskiem.
- Nie – warknęła Hermiona i wstała. - Chodźmy Ron, chcę się przejść.
Wymaszerowała z pomieszczenia, czując łzy pod swoimi powiekami. Nie płacz! Tylko nie płacz, głupia! - powtarzała uparcie w myślach.
- Co to było? - zapytał zaskoczony Ron.
- Nie mam pojęcia – odpowiedziała, tłumiąc w sobie emocje. - Chodźmy w stronę Wrzeszczącej Chaty.
Kiedy dotarli na miejsce, oparli się o płot i pogrążyli we wspomnieniach. Rozmawiali o tym, jak Syriusz zaatakował Rona, bo chciał dopaść jego szczura i o locie na Hardodziobie. To był dla Hermiony dobre wspomnienia. A szczególnie to, kiedy uderzyła Malfoy'a w twarz. Żałowała, że nie zrobiła tego dwa tygodnie temu, ale wtedy nie chciała go dotknąć w żaden sposób, brzydziła się nim. Słońce było coraz niżej nad horyzontem i uznali, że powinni już wracać.
- Pomóżcie mi – usłyszeli za sobą cuchu głos i aż podskoczyli.
Stała za nimi około dziewięcioletnia dziewczynka i patrzył pustymi oczami. Jakby w ogóle ich nie widziała. Miała długie, jasne włosy i niebieskie oczy. Była bardzo drobna, ubrana w niebieską sukienkę.
- Pomóżcie mi – powtórzyła.
- Co się stało? - zapytała Hermiona zaskoczona.
- Pomóżcie mi – powiedziała dziewczynka jeszcze raz i zaczęła szybko biec w stronę chaty.
Hermiona i Ron spojrzeli na siebie zaskoczeni.
- Co robimy? - zapytał chłopak?
- Musimy jej pomóc! Nie zostawię jej tak! - warknęła Hermiona i ruszyła za oddalającą się postacią.
Ron zrobił to samo, choć z ociąganiem.Wbiegli do środka.
- Jesteś tutaj? - zawołała dziewczyna spokojnym głosem.
Na piętrze usłyszeli pisk dziewczynki i natychmiast pobiegli w jej stronę. Jak burza wpadli do pokoju na piętrze.
Wysoka kobieta stała z wysoko uniesioną głową i trzymała mocno dziewczynkę za ramię. Długie czarne loki opadały jej na twarz, patrzyła na nich spod ciężkich powiek i zasłony rzęs. Jej usta wykrzywiał grymas. Podła imitacja uśmiechu.

17 komentarzy:

  1. :OOOOOOOOOOOOOOOOOOO
    W takim momencie? Dziewczyno, zwariuję przez Ciebie .-.
    Kto to jest, o co chodzi?
    dfvgybhnjkm, spokojnie. Wdech, wydech ;-;
    Rozdział jak zwykle wspaniały. Szkoda, że Hermiona nie porozmawiała z Zabinim, ale tak łatwo nie może być :D
    Czekam na kolejny i życzę weny,
    Mrs Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :3
      Ach, a opisałam tę osobę najdokładniej jak umiałam! :D

      Usuń
  2. Kochana widzę rozdział i widzę dedykacje, ale nie mogę przeczytać, bo muszę pilnie wyjść. Teraz nie będę mogła spokojnie siedzieć!
    Nadrobie wszystko za jakieś 2 godzinki dopiero :(
    Vanillia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra jestem i ledwo przeczytałam, a już chcę wiecej. To naprawdę robi się nudne, bo nie mogę powiedzieć nic oprócz cudowne! Bo to było cudowne, już chyba mówiłam, że lubię jak się dużo dzieje i lubię takiego Malfoy'a i u Ciebie jest to wszystko na raz. Cieszę się, że nie idzie zbyt łatwo, ciągle nowe wątki i pomysły no genialnie! Ostatnia scena mnie zainteresowała, bo jasne włosy i jasne oczy, no od razu przychodzi mi na myśl nasz Draco! Cieszę się też, że Hermiona pogodziła się z Ronem, choć nie przepadam za nim, to i tak mam sentyment do naszego książkowego TRIO! Rozdział świetny, powtórzę to jeszcze raz, ale co tam należy Ci się!
      Dziękuję za motywację i jestem strasznie ciekawa co dalej,
      Vanillia :*

      Usuń
    2. Dziękuję! Komentarz jak zwykle przemiły! :3
      A kiedy u Ciebie coś nowego? :)

      Usuń
    3. Miało być dzisiaj, ale wyjdzie jutro. Kończę pisać i skończę choćby to miało trwać do rana, ale wstawię dopiero jutro, bo nie zdążę sprawdzić :(

      Usuń
  3. No nieźle :) Kolejny świetny rozdział. Jak mogłaś skończyć w TAKIM momencie?! Teraz będzie mnie zżerała ciekawość kto to jest i co tam się w ogóle dzieje... no i będę tu zaglądać co 5 minut, sprawdzać, czy może nie dodałaś kolejnego rozdziału... :D
    Fajnie, że Hermiona nie rozmawiała z Zabinim, ale mam nadzieję, że w końcu, po wielu trudach, uda mu się z nią pogadać. :)
    Ja chcę więcej!! xD
    Życzę weny ;D
    Nikita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo serdecznie! :)
      Tym razem nie będzie tak łatwo!

      Usuń
  4. Okej... Tegi sie nie spodziewalam... I o co chodzi z ta babka i dz ? O.o zazwyczaj mam jkies teorie ale nie tym razem... Brak mi slow.
    .. Napisalabym cos wiecej ale jestem zmeczona stRsznie :/ wiec napisze jeszcze tylko ze nmg doczekac sie astepnego rozdzialu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ohoho... co tu się dzieje? bardzo dobry rozdział; zadziwiła mnie bystrość zabiniego, bo ja po wyjaśnieniach draco nie wpadłabym na to o co chodzi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie, to ja sama nie wiem, czy bym się domyśliła :D

      Usuń
  6. Aleś namieszała! Jeruna, komplikacje za komplikacjami, aż dech zapiera. Ale Ty wiesz, że ja to lubię.
    Podoba mi się uczuciowość Malfoy'a. Strasznie szkoda mi się go zrobiło, kiedy tak wylewał swoje smutki przed Zabinim i to jeszcze nie tak, jak powinien, bo mimo wszystko próbował jeszcze oszukać sam siebie. Widać, że odczuwa ogromny ból, że chciałby sprawić, by mogło być inaczej, ale ta cholerna przysięga go stopuje.
    Brawo dla Blaise'a za ruszenie mózgownicą i ogarnięcie tego, co sugerował my Draco. Szkoda, że Hermiona nie chciała z nim pogadać, ale z drugiej strony dzięki temu będzie jeszcze ciekawiej.
    Zdziwiła mnie, ale i pozytywnie zaskoczyła postawa Rona, który okazał się być w miarę taktowny. No i plus też dla Harry'ego, który rozumie i się nie narzuca.
    Końcówka szokująca, jak zwykle zalała moją głowę milionem pytań bez odpowiedzi... Co to za dziewczynka? A ta kobieta? O co w ogóle chodzi? Uwielbiam Cię za to, no. <3

    Buziole,
    Silje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ajjj, dziękuję! <3
      Odpowiedzi na wszystkie pytania już niedługo! :D

      Usuń
  7. Witam, witam. Ja tu pierwszy raz :-D.
    Zanim przejdę do sedna (oj, dostaniesz ochrzan!) napomknę tylko o całokształcie.
    Piszesz niesamowitego bloga. Kiedy go czytałam w mojej głowie cały czas pojawiała się myśl: "Kobieto, skąd Ty bierzesz te wszystkie pomysły?!". Opisujesz tak niesamowite sytuacje, że nawet nie zdawałam sobie sprawy, że wstrzymuję oddech dopóki nie uszło ze mnie całe napięcie. Na początku byłam troszkę niezadowolona, że tak szybko zaczynają się ze sobą spotykać (nawet jeżeli był to czternasty rozdział). Znając liczbę opublikowanych do tej pory rozdziałów, domyśliłam się, że narodzą się komplikacje, w wyniku których rozstaną się albo coś stanie na drodze do ich szczęścia (niekoniecznie w tej kolejności ;-). Co prawda, pewne przeszkody były. Ale. Ale ujęłaś to tak umiejętnie, że nie tylko mi to nie przeszkadzało, ale wręcz podobało. Bardzo podobało. Na uwadze mam też powód ich potencjalnego rozstania (bo nie oszukujmy się: dodanie do bloga dziesięciu rozdziałów tylko dlatego, że Draco lub Hermiona zostają przez kogoś podpuszczeni, lub po prostu są zazdrośni, jest z lekka żałosne). W twoim przypadku jest to coś poważniejszego. Miło jest czytać coś co ma sens, między innymi pod tym kątem.
    Dalej (tak, będzie więcej): podziwiam też, że mimo całkiem dużej ilości rozdziałów niczego nie zgubiłaś, ani o niczym nie zapomniałaś.
    A teraz, przyszedł czas na bohaterów! Juhuuu!
    Draco. Co prawda, jak dla mnie może troszeczkę, odrobinkę zbyt uczuciowy. Zabrakło mi trochę tego zimnego drania (z góry przepraszam jeśli w poprzednich rozdziałach uwzględniłaś tą część jego charakteru. Czytałam jednym ciągem, więc myślę tak, jak jest na bierząco).
    Hermiona. Podoba mi się i nie mam żadnych zastrzeżeń :-). Dobrze, że opisujesz jej uczucia bez cenzury. Jej nadzieje, strachy, wierzenia, wątpliwości. Dzięki temu jest ona zdecydowanie prawdziwsza.
    Ginny. Uważam, że w każdym blogu o Harry'm (nie tylko w Dramione) Ginny powinna być przyjaciółką Granger. Szanuję autorki, które robią z niej czarny charakter, ale to nie dla mnie. Więc za samą Ginny mogłabym słać Ci kwiatki (takie mentalne).
    Blaise. Przykro mi, ale, nie jestem, nie byłam i nigdy nie będę obiektywna jeśli chodzi o niego. Na dziesięć punktów podczas oceniania blogów, przynajmniej połowa to zasługa właśnie Zabbini'ego (<3).
    Teraz już końcówka czyli ten, konkretny rozdział...
    Ekhmm... TAK SIĘ NIE GODZI! No naprawdę! Wzięłam się w sobie: "Napiszę komentarz! Napiszę!". Byłam już gotowa. Aż mnie paluszki świerzbiły! A wtedy... koniec rozdziału i... BUM! Nic ni ma. I siedziałam i wgapiałam jak głupia w klawiaturę.
    Piękny rozdział. Kocham Blaise'a za to, że skumał o co chodzi Draco'nowi ale jestem na niego wściekła bo wygadał się Kate, no ale nie ma tego złego przynajmniej jest ciekawiej :-D. Z jednej strony ich rozmaowa o uczuciach wydawała mi się nierealna, ale z drugiej była taka, taka... perfekcyja? Piękna :-*.
    I jeszcze ta dziewczynka na końcu... ughh... przecież ja zwariuję jeśli się nie dowiem co dalej!
    Pozdrawiam
    Laxus
    P.S. Tak dla ścisłości: baaaardzo dobry blog (albo wspaniały, jeśli wolisz)
    P.P.S. Kurczaczki, dużo tego wyszło ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam nową czytelniczkę! :3
      O matko, matko, matko, aż zaświeciły mi się oczy, gdy zobaczyłam Twój komentarz! Jest naprawdę wspaniały i niemiernie Ci za niego dziękuję! <3

      Usuń
  8. A nie mówiłam. Gorycz, gorycz, gorycz i drzazgi w sercach Twoich fanów :) Podoba mi się postawa Hermiony. Ciekawe tylko jak długo ją utrzyma, ale już nie wiem jak się sprawy po tej końcówce potoczą.

    OdpowiedzUsuń