Wyjeżdżam na trochę i najprawdopodobniej nie będzie ze mną kontaktu do soboty! :)
Podjęłam 'pracę' w szabloniarni, zapraszam tutaj!
Po tym rozdziale wchodzę już na moją ulubioną część tego opowiadania! Będzie, mam nadzieję, ciekawie!
_______________________________________________________
Nie zmrużył tej nocy oka. Myślał o Hermionie i o tym, jak ona teraz się czuje. Przysięgał sobie, że już nigdy jej nie zrani, ale tym razem nie miał najmniejszego wyboru. Musiał o nią zadbać, nie mógł jej narażać. Mógł poświęcić dla niej swoje szczęście, byleby tylko była bezpieczna. Pragnął powiedzieć jej o wszystkim, co zaszło. Że nawet nie tknął Katy i kocha tylko ją, niepozorną Gryfonkę. Nienawidził Ślizgonki całym sercem. Jeszcze raz wrócił myślami o poprzedniego wieczoru.
Ktoś zapukał do jego dormitorium i chłopak zmarszczył brwi. Nie spodziewał się teraz nikogo. Hermiona niedawno od niego wyszła, a Blaise był teraz na szlabanie. Zaskoczony otworzył drzwi. Stała za nimi wysoka blondynka i uśmiechała się słodko. Zatrzepotała zalotnie rzęsami.
- Katy? Co ty tu robisz? Nie mam teraz czasu – powiedział wypranym z uczuć tonem i próbował zamknąć jej drzwi przed nosem.
Dziewczyna przytrzymała je ręką.Nie zamierzał się z nią siłować. Znów otworzył drzwi i zaszczycił ją zirytowanym spojrzeniem.
- Nie radzę – spojrzała na niego kpiąco.
- Daj mi spokój – warknął.
- Jak chcesz – znów się uśmiechnęła. - Chciałam ubić z tobą targu, ale skoro wolisz narażać swoją szlamę...
Poczuł uderzenie gorąca. To nie mogła być prawda, ona nie mogła wiedzieć... Przecież byli tacy ostrożni... Wiedziały o nich tylko dwie osoby, najbliżsi przyjaciele.
- Wejdź – odsunął się od drzwi, żeby ją przepuścić.
Bez zaproszenia rozłożyła się na jego łóżku i przeciągnęła jak kot. Przewróciła się na brzuch i oparła głowę na dłoniach.
- Czego chcesz? - warknął.
- Draco, bądź milszy – uśmiechnęła się do niego przymilnie.
- Katy, powiedz w końcu, o co chodzi, proszę – zmienił taktykę i przełknął swoją dumę.
Jeden nieproszony ruch i słowo zbyt wiele, a jego ojciec może dowiedzieć się o Hermionie. Nie chciał, aby przez to stała jej się krzywda.
- Od razu lepiej. Powinniście być dyskretniejsi, to było dość zabawne, kiedy otwierałeś drzwi, mówiłeś w przestrzeń, a potem wpuszczałeś kogoś niewidzialnego. A oprócz tego, trochę rozsądniej dobierałabym sobie przyjaciół.
- Masz na myśli Zabiniego? - patrzył na nią chłodno chociaż w jego wnętrzu płonął ogień nienawiści.
- Alkohol idealnie rozwiązuje mu język – zaśmiała się aksamitnie.
Trzeźwemu przyjacielowi Draco zawierzyłby swoje życie, ale do pijanego nie miał za grosz zaufania. To nie do końca była jego wina, on po prostu nie panował nad tym, co mówi po alkoholu. Mimo tego był na niego wściekły. Wszystko zniszczył, ryzykował ich związek i życie Hermiony.
- Wracając do tematu... Jak myślisz, co by się stało, gdybym przypadkiem wspomniała o niej twojemu ojcu? - uśmiechnęła się przebiegle.
- Nie zrobisz tego – odrzekł twardo.
- To twoja decyzja. Tylko twoja. Jak wiele zrobisz, żeby była bezpieczna? - podeszła do niego wolno i dotknęła jego policzka.
- Powiedz mi po prostu, czego ode mnie chcesz. Mam dość twoich gierek.
- Bardzo lubiłam naszą relację – powiedziała melancholijnym tonem. - A później pojawiła się ona i wszystko zniszczyła. Musisz zakończyć ten związek. I to, że tak powiem, z hukiem. Żeby zapamiętała, że nie jest warta żadnego Ślizgona.
Starał się uważać, żeby nie wyprowadziła go z równowagi. Wiedziała zbyt wiele, nie mógł ryzykować. Chociaż jakaś część jego pragnęła ją uderzyć, strzelić Cruciatusem lub Avadą Kedavrą.
- Rozwiniesz swoją myśl? - wydusił z siebie, siląc się na uprzejmy ton.
- Możemy chyba tak się umówić, że ja nikomu, nic nie powiem, a ty oznajmisz jej, że się ze mną przespałeś. Co ty na to? Albo nie! Mam lepszy pomysł. Nawet więcej, zobaczy nas razem.
- Nie dotknę cię – warknął i odsunął się od niej gwałtownie.
- Wystarczy, że zobaczy nas w jakiejś sugestywnej sytuacji, Masz czas do namysłu. Dokładnie do jutra. Och, jeszcze jedno. Może i nie znam się najlepiej na eliksirach, ale umiem przyrządzić jeden – uśmiechnęła się chytrze. - Veritaserum – szepnęła prosto do jego ucha.
- Nie radzę mówić jej o naszej rozmowie, bo kilka kropel znajdzie się w twojej whisky. I będzie po niej.
Rzucił jej wściekłe spojrzenie, ale nie odpowiedział.
- I jeszcze mała rada na koniec, nigdy więcej się mną nie baw, bo źle to się kończy – puściła do niego oczko.
Ruszyła w stronę drzwi, kusząco kręcąc biodrami.
- Moller! - zawołał za nią. - To jeszcze nie koniec.
- Co masz na myśli? - uśmiechnęła się z powątpiewaniem.
- Wieczystą Przysięgę.
Wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia i strachu.
- Ty nie mówisz nic o mnie i Hermionie, a ja nie powiem jej o twoim podstępie. Może być?
Dziewczyna ewidentnie się bała, ale nie mogła stchórzyć. Spojrzała na niego wyzywająco.
- Zgoda.
- Idź po Blaise'a – polecił jej ostrym tonem.
- Nie jestem głupia, on wtedy wszystko przekaże twojej szlamie. Mili będzie odpowiedniejsza.
Wyszła, a blondyn odetchnął ciężko. Złoży przysięgę z której nie będzie już ucieczki. Ale zrobi to, byleby tylko mieć pewność, że Hermiona jest bezpieczna. Katy wróciła po chwili z zaspaną Milicentą. Czarnowłosa Ślizgonka patrzyła na nich zaskoczona.
- Umiesz rzucić zaklęcie wieczystej przysięgi? - zapytał Draco z powątpiewaniem
Dziewczyna krótko skinęła głową.
- Idealnie – odpowiedział i wyciągnął rękę w stronę Katy.
Złapała ją z ociąganiem. Patrzyła na chłopaka niepewnie, rozważając wycofanie się.
- Zaczynaj, mała żmijo – powiedział spokojnie.
- Przysięgam, że nikomu nie zdradzę twojej tajemnicy, jeśli zrobisz to, na co się umawialiśmy – powiedziała bardzo cicho.
Po ich dłoniach przeszedł wiążący promień światła. Draco dokładnie przemyślał słowa swojej przysięgi i miał nadzieję, że to wystarczy. Katy jest za głupia, żeby w chwili stresu zauważyć mały podstęp.
- Przysięgam, że nikomu nie powiem o naszej umowie ani niczym innym co zdarzyło się dzisiaj. Nie wyjawię też, co zajdzie między nami jutro – wszystko brzmiało tak dokładnie i szczegółowo.
Znów ten snop światła.
Prosto z jego pokoju chciała pobiec do swojego dormitorium, ale po kilku metrach osunęła się po ścianie i załkała. Nie chciała się zdradzić, bo była noc, więc zacisnęła zęby na dłoni i trzęsła się od niemego szlochu. Nie mogła w to wszystko uwierzyć, nie spodziewała się, że znów ją zrani. A już szczególnie w ten sposób. Wiedziała, że jest kobieciarzem, ale nie spodziewała się tego. Myślała, że się zmienił, że wszystko będzie inaczej. Zwinęła się w kłębek na zimnej posadzce, pod peleryną niewidką. Nie miała siły ani ochoty wstać. Nie była pewna, ile dokładnie czasu tan spędziła, ale ciało zaczęło już dawać o sobie znać. Zmarznięta i obolała ruszyła w stronę dormitorium. W wieży Gryffindoru poczuła się dziwnie bezpiecznie. Zwinęła się w kłębek przy dogasającym kominku i zasnęła.
- Hermiona? Hermiono! - usłyszała obok siebie zaspany głos i zerwała się szybko z miejsca.
Harry patrzył na nią zatroskanym wzrokiem. Domyślała się jak musi teraz wyglądać. Opuchnięta od płaczu.
- Co się stało? - zapytał łagodnie.
Wszystko do niej wróciło a w jej oczach mimowolnie pojawiły się łzy. Oparła się o ramię przyjaciela i załkała. Chłopak objął ją zaskoczony.
- Nie... Nie mogę – zaszlochała.
- Proszę, pomogę ci jakoś.
- Musze już iść – zerwała się szybko z miejsca.
Pobiegła do swojego dormitorium, zasłaniając twarz rękami. Kiedy była już przed drzwiami, zrezygnowała. Skręciła w lewo i cicho weszła do pokoju Ginny. Stała chwilę przed jej łóżkiem, zastanawiając się, czy przyjaciółka będzie zła za obudzenie jej.
- Ginny – szepnęła i dotknęła jej ramienia.
Dziewczyna miała bardzo lekki sen, zerwała się natychmiast i spojrzała nieprzytomnie na Hermionę. Zamrugała szybko powiekami.
- Co się dzieje? - zapytała zaspana.
Hermiona rozejrzała się po pomieszczeniu, w obawie, że ktoś może je podsłuchać. Chciała powiedzieć Ginny co ją do niej sprowadza, ale głos ugrzązł w jej gardle. Nie chciała powiedzieć tego na głos.
- Zastała go w łóżku z Katy – szepnęła ledwie słyszalnie, a po jej policzkach znów popłynęły łzy.
Otarła je szybko wierzchem dłoni. Na dźwięk jej słów ruda dziewczyna jakby się rozbudziła. Patrzyła na nią teraz z niedowierzaniem, nie do końca wiedząc, co robić. Wreszcie przytuliła ją do siebie mocno i pozwoliła wypłakiwać się w swoje ramię.
- Może to tylko tak wygląda? - szepnęła. - Przyłapałaś ich na czymś konkretnym?
- Spali, przytulani.
- Może to o niczym nie świadczy? - zapytała bez przekonania Ginny. - Mam ją zabić? - zapytała pewnym i w pełni poważnym tonem.
- Och, przestań – mimo wszystko Hermiona lekko się uśmiechnęła.
Kiedy była przy Ginny, czuła, że jest komuś potrzebna. Wiedziała, że przyjaciółka nie da jej skrzywdzić i może czuć się przy niej w pełni bezpieczna.
- Z chęcią to zrobię. Albo jego! Podpadł mi już drugi raz, powinnam strzelić w niego jakimś porządnym upiorogackiem, naprawdę! Co ty na to? - spojrzała na Hermionę z uśmiechem.
- Nie chcę go już nigdy widzieć na oczy – chlipnęła dziewczyna.
- Ależ musisz! Otrzesz łzy, pójdziesz do niego jutro i uderzysz go w ten wstrętny pysk. Pokaż mu, że jesteś silna. Że nie da rady cię złamać. Pokaż, że poradzisz sobie bez niego i nim gardzisz. Zrobisz to, prawda? Powiedz, że tak! Jesteś Gryfonką, nie możesz dać się pomiatać jakiemuś skretyniałemu Ślizgonowi. To wszystko jest jego stratą. Mógł mieć wspaniałą, piękną dziewczynę, a wybrał tę idiotkę. Będzie jeszcze żałował. Przysięgnij mi, że będzie! No, już! Ocieramy łzy! Szybciutko, jutro musisz ładnie wyglądać! Niech widzi, co stracił.
Mimo wszystko te słowa dały Hermionie niezwykłą siłę. Nie da mu tej satysfakcji. Nigdy nie zobaczy jej łez, nie jest ich wart. Całą swoją żałosną osobą. Wytarła twarz.
- Brawo! Tak trzymaj. Kto jest najmądrzejszą Gryfonką w historii? Kto jest taki piękny? No, już! Odpowiadaj! - Ginny szturchnęła ją w bok i zaśmiała się.
Ten dźwięk przyniósł Hermionie ulgę. Miała w sobie teraz wiele siły, aby stawić mu czoła i zrobi to z samego rana. Załatwi tę sprawę raz na zawsze.
Jeszcze raz wzięła od Harry'ego pelerynę. Była pewna, że już ostatni. Nadal utrzymywała się w niej jeszcze determinacja z poprzedniego wieczoru. Weszła do jego dormitorium bez pukania i z zaskoczeniem stwierdziła, że nie ma w nim Katy. Draco spał zupełnie sam. Podeszła do niego ze szklanką lodowatej wody, którą Ginny przemyciła z kuchni. Zawahała się przez chwilę, ale potem wylała całą ciecz na twarz chłopaka. Zerwał się natychmiast, krzycząc i przeklinając.
- Pojebało cię? - krzyknął.
Później dotarło do niego, kto stoi obok jego łóżka i jego rysy złagodniały.
- Przyszłam się tylko pożegnać – powiedziała pewnym tonem. - Widziałam cię wczoraj z Katy.
- Och, naprawdę myślałaś, że zadowolę się tylko jedną dziewczyną? - uśmiechnął się kpiąco. - I do tego szlamą? Powiedz mi, ile czasu mogłem tak czekać, aż w końcu zdecydujesz się pójść ze mną do łóżka?
Zabolało. Cholernie. Całe jej ciało przeszył dreszcz, a popękane serce eksplodowało falą żalu i smutku. Pozostała jednak spokojna, jej smutek pokaże mu, że wygrał. Obdarzyła go tylko obojętnym spojrzeniem i skierowała się w stronę drzwi.
- Do widzenia, Draco – rzuciła jeszcze przez ramię i wyszła.
Otarł twarz z ostatnich kropelek wody i wpatrywał się w drzwi, a którymi znikła. Musiał jej to powiedzieć, chciał ją zranić, miał nadzieję, że go znienawidzi. Wszystko, byleby tylko nie cierpiała zbyt długo. Żeby tylko wrócić do stanu rzeczy sprzed roku.
Podjęłam 'pracę' w szabloniarni, zapraszam tutaj!
Po tym rozdziale wchodzę już na moją ulubioną część tego opowiadania! Będzie, mam nadzieję, ciekawie!
_______________________________________________________
Nie zmrużył tej nocy oka. Myślał o Hermionie i o tym, jak ona teraz się czuje. Przysięgał sobie, że już nigdy jej nie zrani, ale tym razem nie miał najmniejszego wyboru. Musiał o nią zadbać, nie mógł jej narażać. Mógł poświęcić dla niej swoje szczęście, byleby tylko była bezpieczna. Pragnął powiedzieć jej o wszystkim, co zaszło. Że nawet nie tknął Katy i kocha tylko ją, niepozorną Gryfonkę. Nienawidził Ślizgonki całym sercem. Jeszcze raz wrócił myślami o poprzedniego wieczoru.
Ktoś zapukał do jego dormitorium i chłopak zmarszczył brwi. Nie spodziewał się teraz nikogo. Hermiona niedawno od niego wyszła, a Blaise był teraz na szlabanie. Zaskoczony otworzył drzwi. Stała za nimi wysoka blondynka i uśmiechała się słodko. Zatrzepotała zalotnie rzęsami.
- Katy? Co ty tu robisz? Nie mam teraz czasu – powiedział wypranym z uczuć tonem i próbował zamknąć jej drzwi przed nosem.
Dziewczyna przytrzymała je ręką.Nie zamierzał się z nią siłować. Znów otworzył drzwi i zaszczycił ją zirytowanym spojrzeniem.
- Nie radzę – spojrzała na niego kpiąco.
- Daj mi spokój – warknął.
- Jak chcesz – znów się uśmiechnęła. - Chciałam ubić z tobą targu, ale skoro wolisz narażać swoją szlamę...
Poczuł uderzenie gorąca. To nie mogła być prawda, ona nie mogła wiedzieć... Przecież byli tacy ostrożni... Wiedziały o nich tylko dwie osoby, najbliżsi przyjaciele.
- Wejdź – odsunął się od drzwi, żeby ją przepuścić.
Bez zaproszenia rozłożyła się na jego łóżku i przeciągnęła jak kot. Przewróciła się na brzuch i oparła głowę na dłoniach.
- Czego chcesz? - warknął.
- Draco, bądź milszy – uśmiechnęła się do niego przymilnie.
- Katy, powiedz w końcu, o co chodzi, proszę – zmienił taktykę i przełknął swoją dumę.
Jeden nieproszony ruch i słowo zbyt wiele, a jego ojciec może dowiedzieć się o Hermionie. Nie chciał, aby przez to stała jej się krzywda.
- Od razu lepiej. Powinniście być dyskretniejsi, to było dość zabawne, kiedy otwierałeś drzwi, mówiłeś w przestrzeń, a potem wpuszczałeś kogoś niewidzialnego. A oprócz tego, trochę rozsądniej dobierałabym sobie przyjaciół.
- Masz na myśli Zabiniego? - patrzył na nią chłodno chociaż w jego wnętrzu płonął ogień nienawiści.
- Alkohol idealnie rozwiązuje mu język – zaśmiała się aksamitnie.
Trzeźwemu przyjacielowi Draco zawierzyłby swoje życie, ale do pijanego nie miał za grosz zaufania. To nie do końca była jego wina, on po prostu nie panował nad tym, co mówi po alkoholu. Mimo tego był na niego wściekły. Wszystko zniszczył, ryzykował ich związek i życie Hermiony.
- Wracając do tematu... Jak myślisz, co by się stało, gdybym przypadkiem wspomniała o niej twojemu ojcu? - uśmiechnęła się przebiegle.
- Nie zrobisz tego – odrzekł twardo.
- To twoja decyzja. Tylko twoja. Jak wiele zrobisz, żeby była bezpieczna? - podeszła do niego wolno i dotknęła jego policzka.
- Powiedz mi po prostu, czego ode mnie chcesz. Mam dość twoich gierek.
- Bardzo lubiłam naszą relację – powiedziała melancholijnym tonem. - A później pojawiła się ona i wszystko zniszczyła. Musisz zakończyć ten związek. I to, że tak powiem, z hukiem. Żeby zapamiętała, że nie jest warta żadnego Ślizgona.
Starał się uważać, żeby nie wyprowadziła go z równowagi. Wiedziała zbyt wiele, nie mógł ryzykować. Chociaż jakaś część jego pragnęła ją uderzyć, strzelić Cruciatusem lub Avadą Kedavrą.
- Rozwiniesz swoją myśl? - wydusił z siebie, siląc się na uprzejmy ton.
- Możemy chyba tak się umówić, że ja nikomu, nic nie powiem, a ty oznajmisz jej, że się ze mną przespałeś. Co ty na to? Albo nie! Mam lepszy pomysł. Nawet więcej, zobaczy nas razem.
- Nie dotknę cię – warknął i odsunął się od niej gwałtownie.
- Wystarczy, że zobaczy nas w jakiejś sugestywnej sytuacji, Masz czas do namysłu. Dokładnie do jutra. Och, jeszcze jedno. Może i nie znam się najlepiej na eliksirach, ale umiem przyrządzić jeden – uśmiechnęła się chytrze. - Veritaserum – szepnęła prosto do jego ucha.
- Nie radzę mówić jej o naszej rozmowie, bo kilka kropel znajdzie się w twojej whisky. I będzie po niej.
Rzucił jej wściekłe spojrzenie, ale nie odpowiedział.
- I jeszcze mała rada na koniec, nigdy więcej się mną nie baw, bo źle to się kończy – puściła do niego oczko.
Ruszyła w stronę drzwi, kusząco kręcąc biodrami.
- Moller! - zawołał za nią. - To jeszcze nie koniec.
- Co masz na myśli? - uśmiechnęła się z powątpiewaniem.
- Wieczystą Przysięgę.
Wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia i strachu.
- Ty nie mówisz nic o mnie i Hermionie, a ja nie powiem jej o twoim podstępie. Może być?
Dziewczyna ewidentnie się bała, ale nie mogła stchórzyć. Spojrzała na niego wyzywająco.
- Zgoda.
- Idź po Blaise'a – polecił jej ostrym tonem.
- Nie jestem głupia, on wtedy wszystko przekaże twojej szlamie. Mili będzie odpowiedniejsza.
Wyszła, a blondyn odetchnął ciężko. Złoży przysięgę z której nie będzie już ucieczki. Ale zrobi to, byleby tylko mieć pewność, że Hermiona jest bezpieczna. Katy wróciła po chwili z zaspaną Milicentą. Czarnowłosa Ślizgonka patrzyła na nich zaskoczona.
- Umiesz rzucić zaklęcie wieczystej przysięgi? - zapytał Draco z powątpiewaniem
Dziewczyna krótko skinęła głową.
- Idealnie – odpowiedział i wyciągnął rękę w stronę Katy.
Złapała ją z ociąganiem. Patrzyła na chłopaka niepewnie, rozważając wycofanie się.
- Zaczynaj, mała żmijo – powiedział spokojnie.
- Przysięgam, że nikomu nie zdradzę twojej tajemnicy, jeśli zrobisz to, na co się umawialiśmy – powiedziała bardzo cicho.
Po ich dłoniach przeszedł wiążący promień światła. Draco dokładnie przemyślał słowa swojej przysięgi i miał nadzieję, że to wystarczy. Katy jest za głupia, żeby w chwili stresu zauważyć mały podstęp.
- Przysięgam, że nikomu nie powiem o naszej umowie ani niczym innym co zdarzyło się dzisiaj. Nie wyjawię też, co zajdzie między nami jutro – wszystko brzmiało tak dokładnie i szczegółowo.
Znów ten snop światła.
Prosto z jego pokoju chciała pobiec do swojego dormitorium, ale po kilku metrach osunęła się po ścianie i załkała. Nie chciała się zdradzić, bo była noc, więc zacisnęła zęby na dłoni i trzęsła się od niemego szlochu. Nie mogła w to wszystko uwierzyć, nie spodziewała się, że znów ją zrani. A już szczególnie w ten sposób. Wiedziała, że jest kobieciarzem, ale nie spodziewała się tego. Myślała, że się zmienił, że wszystko będzie inaczej. Zwinęła się w kłębek na zimnej posadzce, pod peleryną niewidką. Nie miała siły ani ochoty wstać. Nie była pewna, ile dokładnie czasu tan spędziła, ale ciało zaczęło już dawać o sobie znać. Zmarznięta i obolała ruszyła w stronę dormitorium. W wieży Gryffindoru poczuła się dziwnie bezpiecznie. Zwinęła się w kłębek przy dogasającym kominku i zasnęła.
- Hermiona? Hermiono! - usłyszała obok siebie zaspany głos i zerwała się szybko z miejsca.
Harry patrzył na nią zatroskanym wzrokiem. Domyślała się jak musi teraz wyglądać. Opuchnięta od płaczu.
- Co się stało? - zapytał łagodnie.
Wszystko do niej wróciło a w jej oczach mimowolnie pojawiły się łzy. Oparła się o ramię przyjaciela i załkała. Chłopak objął ją zaskoczony.
- Nie... Nie mogę – zaszlochała.
- Proszę, pomogę ci jakoś.
- Musze już iść – zerwała się szybko z miejsca.
Pobiegła do swojego dormitorium, zasłaniając twarz rękami. Kiedy była już przed drzwiami, zrezygnowała. Skręciła w lewo i cicho weszła do pokoju Ginny. Stała chwilę przed jej łóżkiem, zastanawiając się, czy przyjaciółka będzie zła za obudzenie jej.
- Ginny – szepnęła i dotknęła jej ramienia.
Dziewczyna miała bardzo lekki sen, zerwała się natychmiast i spojrzała nieprzytomnie na Hermionę. Zamrugała szybko powiekami.
- Co się dzieje? - zapytała zaspana.
Hermiona rozejrzała się po pomieszczeniu, w obawie, że ktoś może je podsłuchać. Chciała powiedzieć Ginny co ją do niej sprowadza, ale głos ugrzązł w jej gardle. Nie chciała powiedzieć tego na głos.
- Zastała go w łóżku z Katy – szepnęła ledwie słyszalnie, a po jej policzkach znów popłynęły łzy.
Otarła je szybko wierzchem dłoni. Na dźwięk jej słów ruda dziewczyna jakby się rozbudziła. Patrzyła na nią teraz z niedowierzaniem, nie do końca wiedząc, co robić. Wreszcie przytuliła ją do siebie mocno i pozwoliła wypłakiwać się w swoje ramię.
- Może to tylko tak wygląda? - szepnęła. - Przyłapałaś ich na czymś konkretnym?
- Spali, przytulani.
- Może to o niczym nie świadczy? - zapytała bez przekonania Ginny. - Mam ją zabić? - zapytała pewnym i w pełni poważnym tonem.
- Och, przestań – mimo wszystko Hermiona lekko się uśmiechnęła.
Kiedy była przy Ginny, czuła, że jest komuś potrzebna. Wiedziała, że przyjaciółka nie da jej skrzywdzić i może czuć się przy niej w pełni bezpieczna.
- Z chęcią to zrobię. Albo jego! Podpadł mi już drugi raz, powinnam strzelić w niego jakimś porządnym upiorogackiem, naprawdę! Co ty na to? - spojrzała na Hermionę z uśmiechem.
- Nie chcę go już nigdy widzieć na oczy – chlipnęła dziewczyna.
- Ależ musisz! Otrzesz łzy, pójdziesz do niego jutro i uderzysz go w ten wstrętny pysk. Pokaż mu, że jesteś silna. Że nie da rady cię złamać. Pokaż, że poradzisz sobie bez niego i nim gardzisz. Zrobisz to, prawda? Powiedz, że tak! Jesteś Gryfonką, nie możesz dać się pomiatać jakiemuś skretyniałemu Ślizgonowi. To wszystko jest jego stratą. Mógł mieć wspaniałą, piękną dziewczynę, a wybrał tę idiotkę. Będzie jeszcze żałował. Przysięgnij mi, że będzie! No, już! Ocieramy łzy! Szybciutko, jutro musisz ładnie wyglądać! Niech widzi, co stracił.
Mimo wszystko te słowa dały Hermionie niezwykłą siłę. Nie da mu tej satysfakcji. Nigdy nie zobaczy jej łez, nie jest ich wart. Całą swoją żałosną osobą. Wytarła twarz.
- Brawo! Tak trzymaj. Kto jest najmądrzejszą Gryfonką w historii? Kto jest taki piękny? No, już! Odpowiadaj! - Ginny szturchnęła ją w bok i zaśmiała się.
Ten dźwięk przyniósł Hermionie ulgę. Miała w sobie teraz wiele siły, aby stawić mu czoła i zrobi to z samego rana. Załatwi tę sprawę raz na zawsze.
Jeszcze raz wzięła od Harry'ego pelerynę. Była pewna, że już ostatni. Nadal utrzymywała się w niej jeszcze determinacja z poprzedniego wieczoru. Weszła do jego dormitorium bez pukania i z zaskoczeniem stwierdziła, że nie ma w nim Katy. Draco spał zupełnie sam. Podeszła do niego ze szklanką lodowatej wody, którą Ginny przemyciła z kuchni. Zawahała się przez chwilę, ale potem wylała całą ciecz na twarz chłopaka. Zerwał się natychmiast, krzycząc i przeklinając.
- Pojebało cię? - krzyknął.
Później dotarło do niego, kto stoi obok jego łóżka i jego rysy złagodniały.
- Przyszłam się tylko pożegnać – powiedziała pewnym tonem. - Widziałam cię wczoraj z Katy.
- Och, naprawdę myślałaś, że zadowolę się tylko jedną dziewczyną? - uśmiechnął się kpiąco. - I do tego szlamą? Powiedz mi, ile czasu mogłem tak czekać, aż w końcu zdecydujesz się pójść ze mną do łóżka?
Zabolało. Cholernie. Całe jej ciało przeszył dreszcz, a popękane serce eksplodowało falą żalu i smutku. Pozostała jednak spokojna, jej smutek pokaże mu, że wygrał. Obdarzyła go tylko obojętnym spojrzeniem i skierowała się w stronę drzwi.
- Do widzenia, Draco – rzuciła jeszcze przez ramię i wyszła.
Otarł twarz z ostatnich kropelek wody i wpatrywał się w drzwi, a którymi znikła. Musiał jej to powiedzieć, chciał ją zranić, miał nadzieję, że go znienawidzi. Wszystko, byleby tylko nie cierpiała zbyt długo. Żeby tylko wrócić do stanu rzeczy sprzed roku.
OMG... Tego sie nie spodziewalam ! Takie zdziwko ze maskra, ale sie coa dzieje i to jest najwazniejsze ;) Myslalam ze on wybrnie z tego znaczy planuje no bo ta przysiega powiedzial ze nikomu nie POWIE ale moze napisac albo cos no i jeszcze jedna opcja obiecal ze ON tego nie zrobi wiec moze zmusic fo tego kogos ale nikomu nie moze wyjawic... Woec tylko Milicente albo Katy moze zaczarowac latwizna... No ale on na koncu powiedzial ze wroca do stanu rzeczy z przed roku :( i tak oto wszystko stracone :( alez drugiej str nie mg tak napisac bo caly ten watek za szybko i za nufno by sie skonczyl tak wiec zwracam honor ;) hmmmm co ja malam jeszcze napisac ???? O.o a tak ! Pamietam ! Koooooocham Cb i tw opowiadanie :* Calym sw (podobno skamienialym i nieczulym...) serduszkiem :*
OdpowiedzUsuńPs. Czekam na rozdzial, ale nie spiesz sie ani nic im dluzej pisane tym lepsze :)
Ps2. Przepraszam z bledy alr jestemna fonie :/
Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Tyle miłych słów! <3
UsuńA błędy mi nie przeszkadzają :)
Mary Alice !
OdpowiedzUsuńCzy ja mam cię zaavadować czy co ?
Jak możesz ty plugawy terrorysto !! No jak ! Nie wybaczę ci tego rozdziału ! Za dobry, za krótki, za genialny !
Oj, .....się !<3
Layls <3
Hahahaah, dziękuję! :3
UsuńO mój boze.... Jeszcze raz o mój boże! A ja mówiłam niedawno, że mnie zaskoczyłaś, przepraszam teraz mówię- zaskoczyłaś mnie jak nikt! Rozdział był obłędny i jeszcze lepszy (tylko po prostu brak mi określeń). Zatopiłam się w nim bez reszty, naprawdę masz pomysły jak z książki Rowling, wyobraźnia to Twój najcenniejszy skarb! Zazdroszczę Ci!
OdpowiedzUsuńMalfoy w tym rozdziale (wybacz określenie) straszny skurwiel, ale takiego go kocham najbardziej.Jak to czytałam to nogi mi się uginały. Jest idealny. Wiem, że powinnam współczuć Hermionie i w ogóle, ale cieszy mnie taki obrót spraw. Jest mega interesująco i nie mogę doczekać się nexta. Oczywiście mam nadzieję, że wszystko się wkrótce wyjaśni i ułoży i znów będzie słodko. Ale nie obraziłabym się, gdyby Malfoy Bad Boy był obecny jeszcze w kilku rozdziałach!
I jeszcze na koniec muszę zwrócić uwagę na genialne słowa Draco w ostatniej już scenie. No dla mnie bomba. Rozdział chyba mój ulubiony!
Vanillia :*
Ojej, naprawdę? :) Bo mi się wydawał jakiś średni, jak go pisałam, hahaha :)
UsuńWoooow... nieźle się pokomplikowało. Nie mam pojęcia, jak ty to teraz naprawisz, ale wiem, że jesteś na tyle magiczna, że dasz radę ;)
OdpowiedzUsuńI Draco, w ostatniej scenie... powala :D
Czekam z niecierpliwością na kolejny fragment!
Pozdrawiam,
Nikita
http://dziejelivani.blog.pl/
Dziękuję bardzo! :3
UsuńStrasznie smutny i strasznie piękny ♥ Aż nie wiem co napisać .-.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie, jak to wszystko 'pociągniesz' dalej. Widzę, że mamy staż w tej samej szabloniarni ^^
Pozdrawiam i czekam na następny ♥
Mrs Black
Dziękuję <3
Usuńpodziwiam opanowanie hermiony, ja bym mu ucięła parę rzeczy za coś takiego; może nic nie zrobił, ale zachował się jak kretyn... rozdział bardzo udany
OdpowiedzUsuńHahaha, ja też bym ucięła >.<
Usuńsmutny popołakałam się w którymś momencie
OdpowiedzUsuńW sumie, to... Miło mi to czytać xd
UsuńO nie, pisz to szybko, muszę wiedzieć co dalej !!!
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo ciekawy, lubię takie zwroty akcji:)
Dziękuję, a coś nowego już niedługo :)
UsuńOsz kuźwa.. muszę przyznać, że strasznie mnie zasmuciłaś tym rozdziałem. Draco dokonał bardzo ciężkiego i ryzykownego wyboru. Szczerze powiedziawszy to miałam nadzieję, że nie przystanie na układ tej żmii Katy, że wyśle ją do stu diabłów, ale się pomyliłam. Niby po części go rozumiem, bo w tym całym szaleństwie kieruje się przede wszystkim dobrem i bezpieczeństwem Hermiony, ale z drugiej uważam, że postąpił trochę jak tchórz. Niemniej jednak jest mi też go żal, zresztą tak samo jak i Hermiony. Myślałam, że to koniec jej cierpienia, a tu proszę, taki niemiły suprise...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ma taką podporę w postaci Ginny. Jej zachowanie i słowa potwierdziły to, że jest naprawdę wspaniałą przyjaciółką, gotową na wszystko, by nieść pomoc i poczucie bezpieczeństwa. Coś mi się zdaje, że Malfoy zarobi od niej kolejnego plaskacza, tym razem po stokroć mocniejszego. O Katy już nawet nie wspominam, bo ona powinna oberwać tak, żeby jej się odechciało tych głupich gierek.
Powiem Ci, że bardzo fajnie wymyśliłaś ten pomysł z wieczystą przysięgą. Wprowadza to trochę napięcia i intryguje mnie, jakie będą dalsze skutki tej decyzji, jak i całej reszty akcji.
Wiesz co? Znowu tak namieszałaś, że usiedzieć na dupsku nie mogę. Ale właśnie to kręcenie, motanie i przewracanie akcji najbardziej w Tobie uwielbiam. <3
A no i przepraszam, że komentuje dopiero teraz, ale mam nocne zmiany i ciężko mi cokolwiek pogodzić. :(
Zaraz zabieram się za czytanie kolejnego rozdziału. :*
Buziaki,
Silje.
Nie mogę nooo co za emocje ! Mala Mi
OdpowiedzUsuńOch miałam ochotę walnąć Dracona w ten zapchlony łep. Dać się podejść przez BRZYDKĄ jędzę. Jestem pewna, że ona miałaby też coś do ukrycia i Draco wykorzystałby to przeciw niej. Tylko co będzie teraz dalej?
OdpowiedzUsuń