________________________________________________________
- Draco, nie!
Odsunęła go od siebie delikatnie i spojrzała w oczy. Błyszczały zadziornie, uśmiechnął się do niej szelmowsko, najlepiej, jak potrafił. Tak bardzo kusząco, że aż zrobiło jej się gorąco. Nie mogła ulec, nie tym razem.
- Daj spokój – wymruczał.
Znów się do niej przybliżył. Cofnęła się szybko i przywarła do ściany. Całą siłą woli, powstrzymywała się, od rzucenia się na niego.
- Nie – warknęła i odepchnęła go gwałtowniej.
Chłopak usiadł na ławce i ukrył twarz w dłoniach.
- Mam dość – westchnął i spojrzał na nią ze zrezygnowaniem.
- Czego? - zapytała niepewnie.
- To się nie uda, Granger. Mam dość tej chorej sytuacji, nie umiem być dla ciebie tylko przyjacielem. Próbowałem do cholery, naprawdę się starałem! Zależy mi na tobie, rozumiesz? I to bardzo. Sam nie wierzę, że to mówię, ale taka jest prawda. Wiem, że cię zraniłem i żałuję, naprawdę, ale nie można tak żyć! Musisz się zdecydować! Albo mi wybaczasz, albo możesz stąd wyjść i nigdy więcej nie pojawiać się w moim życiu.
Poczuła ukłucie żalu. Ten wybór był zbyt trudny, a ona na podjęcie go miała bardzo mało czasu. Nie potrafiła tak po prostu z niego zrezygnować.
- Stawiasz mi ultimatum? - spojrzała na niego z niedowierzaniem.
- Tak, dokładnie! Albo mi ufasz i chcesz być ze mną, albo możesz stąd wyjść i związać się z Simonem. Przyjaźń nie wchodzi w grę.
- Nie chcę, żebyś tak mnie traktował – powiedział stanowczo.
- Kurwa mać, nie będę z tobą o tym dyskutował! Wychodzisz czy zostajesz? Bo ja mam dość tej zabawy w przyjaźń – krzyknął.
Spojrzała na niego z wyrzutem, nie spodziewała się tego wybuchu.
- Przepraszam, nie chciałem krzyczeć. Po prostu się zdecyduj, bo to męczące. Nigdy nie będziemy przyjaciółmi, nie po tym wszystkim – znów westchnął i spojrzał w przestrzeń.
- Świetnie, proszę bardzo! - warknęła pod wpływem chwili.
Ruszyła zdecydowanie w stronę drzwi, ale kiedy położyła rękę na klamce, dopadły ją możliwe konsekwencje tej dyskusji. Uświadomiła sobie, że wcale nie chce odejść. Nie chce tego kończyć. Ten wybór był dla niej zbyt obciążający. Nie była gotowa na całkowite wyrzucenie go ze swojego życia. Ani teraz, ani nigdy. Będzie musiała mu wybaczyć i spróbować żyć z nim dalej, bo nie chciała go stracić. Mogła krzyczeć, zaprzeczać, ale to nie zmieniało faktu, jak bardzo był dla niej ważny. Odetchnęła głęboko. Nie, Hermiono, zrobił coś niewybaczalnego – pomyślała. Są rzeczy, których się nie wybacza. Nawet uroczym blondynom o szelmowskim, kuszącym uśmiechu i zimnych, szarych oczach.
- Gdzie idziesz? - zapytał tonem, który świadczył, że chłopak był przekonany o pozostaniu Hermiony razem z nim.
- Umówiłam się – odrzekła oschle. Nie spodobało jej się to pytanie.
- Z kim?
- Z Simonem, muszę już iść – patrzyła na swoją dłoń zaciśniętą na klamce.
Draco podszedł do niej szybko, jego oczy błyszczały niebezpiecznie.
- Z tym nudziarzem? Daj spokój, ty tak na serio? - zapytał z kpiną w głosie.
- Może i nie jest zbyt rozrywkowy, ale przynajmniej mogę mu ufać – powiedziała, patrząc na Malfoy'a znacząco.
- Nigdzie z nim nie pójdziesz – warknął i złapał ją mocno za ramię.
- Ty będziesz o tym decydował? - prychnęła.
- Tak! Jesteś moja, rozumiesz? - mówił niebezpiecznie cicho.
- Jesteś nienormalny – odpowiedziała Hermiona.
Wyrwała mu się i zdecydowanym krokiem wyszła na korytarz. Była wściekła. Nie miał prawa traktować jej jak swoją własność, rzecz, zabawkę. Musiała się od niego uwolnić. Od tej chorej, nierealnej relacji. To wszystko było toksyczne i nie miało prawa bytu, a ona powinna to skończyć jak najszybciej.
- Hermiono, czy ty mnie słuchasz? - usłyszała rozbawiony głos Simona, który wyrwał ją z rozmyślań.
Spojrzała na niego lekko zmieszana, nie powinna tak wyłączać swojej świadomości podczas rozmowy. To bardzo niegrzeczne...
- Tak, tak, oczywiście. Czy mógłbyś tylko powtórzyć ostatnie zdanie? - zapytała z niewinną miną.
Pokręcił tylko głową z rozbawieniem.
- Pamiętasz o niespodziance, którą ci obiecałem? - z tajemniczą miną trzymał coś za plecami i uśmiechał się szeroko.
Wreszcie wyciągnął w jej stronę książkę i kiedy Hermiona przeczytała tytuł, oczy aż jej się zaświeciły. Skrzaty domowe a przywileje, czyli walka o wolność. Prawie zapiszczała z radości, od tak dawna chciała ją przeczytać... Praktycznie w odruchu rzuciła się Simonowi na szyję, pachniał bardzo charakterystycznie, ciężkim zapachem męskich perfum. Natychmiast odsunęła się od niego zawstydzona i spuściła wzrok.
- Widzę, że prezent ci się spodobał – powiedział wyraźnie zadowolonym głosem. - Nawet nie wiesz, jak trudno było ją zdobyć. Nie jest zbyt popularna w świecie czarodziejów ze względu na swój temat.
- Och, tak, jak najbardziej! - uśmiechnęła się nieśmiało. - Naprawdę jeszcze raz dziękuję!
Ruszyli bardzo powoli w stronę jeziora. Nie rozmawiali o niczym konkretnym, raczej o swoich rodzinach i zainteresowaniach. Puchon był jej lustrzanym odbiciem, kochał książki i naukę. Był bardzo ambitny i nie miał rodzeństwa. Był jednak czystej krwi, to była jedyna cecha łącząca go z Malfoy'em. W głowie Hermiony nadal jednak pobrzmiewały słowa Dracona i ultimatum, jakie jej postawił. Nie była do końca pewna, czy zrobiła dobrze... Może jednak trzeba było dać mu szansę? Zapragnęła być w tym momencie sama, znaleźć się we własnym łóżku i nie musieć z niego wychodzić. Po prostu zaszyć się w kocach i uciec na chwilę od świata, swoich trudnych decyzji i problemów.
- Przepraszam, ale muszę już wracać – powiedziała nieprzytomnym głosem.
- Źle się czujesz? - zapytał z troską.
- Tak, boli mnie głowa – odpowiedziała bez zastanowienia i ruszyła w stronę zamku.
Nawet tak naprawdę się nie pożegnała. Nie miała ochoty rozmawiać o czymś tak prozaicznym, kiedy jej myśli uciekały gdzieś indziej. Nie ma co, nie było to ich najbardziej udane spotkanie.
Nie czuł nic oprócz wściekłości. To niemożliwe, że tak po prostu go odrzuciła. Szczerze mówiąc, to myślał, że właśnie to ultimatum pomoże jej podjąć decyzję o powrocie do niego. To wydawało się takie logiczne... On po prostu już tak nie mógł... Być cały czas obok niej, ale nigdy nie z nią. Skoro wybrała Simona, to on to uszanuje. Nie będzie już zjawiał się w jej życiu. Chociaż nie odpuści jej, nie tak łatwo... Powinien rozegrać to inaczej, delikatniej, subtelniej. Powinien to zaplanować, a nie iść na żywioł. Wszystko zniszczył swoją porywczością, już po raz drugi. W sumie, to nawet nie zdziwił się, że ona woli Simona. Był jego zupełnym przeciwieństwem...
Hermiona żuła tosta z marmoladą i rozglądała się po Wielkiej Sali. Harry i Ron ekscytowali się najbliższym meczem ze Ślizgonami, ale ją niewiele to interesowało. Pragnęła tylko jeszcze z większą mocą niż zwykle wygranej Gryfonów. Chciała zjeść szybko śniadanie i udać się do biblioteki, aby upewnić się, że niczego nie przeoczyła w swoim eseju na eliksiry. Nagle ktoś podszedł do niej od tyłu i zasłonił jej oczy dłońmi. Podskoczyła delikatnie, zaskoczona nagłym gestem. Usłyszała za sobą dźwięczny śmiech, który poznałaby wszędzie.
- Simon, przestań – powiedziała z uśmiechem.
Chłopak natychmiast usiadł obok niej i powitał krótkim czochrańcem. Szybko przygładziła swoje włosy, nie lubiła, kiedy ktoś ich dotykał.
- Nie pomyliły ci się stoły? - zapytał Ron z irytacją w głosie.
- Może odrobinę – Puchon uśmiechnął się do niego uprzejmie. - Spotkasz się ze mną dzisiaj? - zapytał Hermionę energicznym tonem.
Chciała jakoś szybko z tego wybrnąć, ale nie mogła niczego wymyślić na poczekaniu. Nie wiedziała, czy jakoś szczególnie ma ochotę na razie na kolejne spotkania. Bardzo polubiła tego chłopaka, ale kilka spraw musiała przemyśleć. Zdecydowała jednak, że nie chce tego wieczora siedzieć w swoim pokoju.
- Jasne – odpowiedziała z uśmiechem.
Chłopak uśmiechnął się, a jej oczy odruchowo powędrowały w stronę stołu Śligonów i napotkały stalowe, zimne spojrzenie. Natychmiast spoważniała. Zaśmiała się głośno z, bądź co bądź, nieudanego żartu Simona, nie spuszczając wzroku z oczu Dracona. Chłopak przez chwilę patrzył na nią obojętnie, a potem, nadal patrząc jej w oczy, objął Katy ramieniem. Spojrzał na Gryfonkę wyzywająco, z kpiącym uśmiechem. Rzucił jej nieme wyzwanie, którego ona nie mogła odrzucić. Chcąc, nie chcąc, podjęła tę grę. Musiała szybko coś wymyślić.
- Och, ubrudziłeś się czekoladą – powiedziała do Simona i delikatnym gestem dotknęła jego policzka.
Znów jej wzrok powędrował w stronę stołu Ślizgonów. Uśmiech zniknął z jego twarzy. Patrzył na nią zimno. Zaraz jednak znów zobaczyła błysk w jego oku. Szepnął coś Katy do ucha, oboje wstali i ruszyli w stronę wyjścia. Chłopak objął dziewczynę w talii, a potem jego ręka zjechała na jej pośladek. Odwrócił się jeszcze przez ramię i uśmiechnął do Hermiony z wyższością. Tego było dla niej zbyt wiele. Odwróciła wzrok i tym samym przegrała ten bezsensowny pojedynek. Słowa Simona jakby przestały do niej docierać. Chciała tylko, żeby sylwetki Dracona i Katy zniknęły już z zasięgu jej wzroku. Krótkie ukłucie zazdrości przemieniło się w uczucie gorąca, które rozchodziło się po całym jej ciele. Nie tak to wszystko powinno wyglądać... Spostrzegła, że Puchon patrzy na nią wyczekująco i przeklęła w duchu. Zajęta swoimi myślami, nie słyszała pytania, które jej zadał.
- Przepraszam, zamyśliłam się – powiedziała, wpatrując się w wyjście z Wielkiej Sali. - Co mówiłeś?
- Pytałem, czy chcesz robić dzisiaj coś konkretnego...
- Zdam się na ciebie – odpowiedziała nieprzytomnym głosem, wciąż patrząc w jeden punkt.
Tym razem stawiła się na miejsce punktualnie. Jak zwykle umówili się przed wejściem do zamku. Zerkała nerwowo na zegarek. Wolała zostać w swoim dormitorium, ale nie chciała już odwoływać spotkania. Uznała, że przejdą się trochę po błoniach i wykręci się pod pozorem pisania prac domowych. Wreszcie zobaczyła sylwetkę Puchona i odetchnęła z ulgą. Im szybciej będzie miała to za sobą, tym lepiej.
- Cześć – przywitał ją krótkim przytuleniem.
Speszył ją trochę ten gest, była bardzo wyczulona na dotyk obcych ludzi. Jak najszybciej ruszyła do drzwi i wyszli na mroźne, zimowe powietrze.
Spacerowali już od godziny i Gryfonce zupełnie przeszła ochota na samotność. Było jej przy Simonie tak dobrze. W końcu czuła się rozumiana i doceniana przez ważną dla niej osobę. Mogłaby tak spacerować z nim całą wieczność, gdyby nie skostniałe z zimna palce. Prawie czuła ciepło płomieni, buchających z kominka w pokoju wspólnym. Tak bardzo chciała zostać i porozmawiać jeszcze chwilę z tym interesującym Puchonem, ale godzina zmuszała ją powoli do powrotu.
- Wracamy? - zapytała, uśmiechając się szeroko.
- Tak, tylko... - zamilkł i spojrzał na nią jakoś inaczej.
Speszona odwróciła szybko wzrok. Znała to spojrzenie i jak na razie znała je tylko w wykonaniu jednej osoby. To najprawdopodobniej znaczyło jedno...
- Możemy już iść, ale jest coś jeszcze, co chciałbym zrobić dzisiaj – powiedział cicho, był wyraźnie spięty.
Zbliżył do niej swoją twarz. Wiedziała, co zaraz nastąpi, ale było już zbyt późno, nie zdążyła zareagować. Chłopak pocałował ją krótko i niemożliwie delikatnie. Jago wargi były jakieś zbyt miękkie. Spojrzała w jego ciepłe, brązowe tęczówki, w których nie było nawet krzty zimnego, stalowego błysku. Simon uśmiechnął się do niej szeroko. Choć jego uśmiech był uroczy, według Hermiony brakowało mu czegoś bardzo ważnego. Dopiero po chwili dotarło do niej, że chodzi o nutkę złośliwości, sarkazmu i pewnej dozy samozadowolenia pomieszanego z kuszeniem. Szybko otrząsnęła się z tego odczucia, ale kiedy spojrzała na chłopaka, nie wiedziała już Simona, ale jakąś nieudaną podróbkę osoby, która powinna być na jego miejscu. Nagle zauważyła, że podbródek Puchona jest dziwnie szeroki, a oczy mają irytujący błysk wesołości. Jego dłonie nie były tak smukłe jak powinny, a cała sylwetka jakby zbyt niska. Dotyk zbyt delikatny, a pocałunek nieznośnie nieśmiały, jak cały Simon. I właśnie wtedy wszystko zrozumiała...
Odsunęła go od siebie delikatnie i spojrzała w oczy. Błyszczały zadziornie, uśmiechnął się do niej szelmowsko, najlepiej, jak potrafił. Tak bardzo kusząco, że aż zrobiło jej się gorąco. Nie mogła ulec, nie tym razem.
- Daj spokój – wymruczał.
Znów się do niej przybliżył. Cofnęła się szybko i przywarła do ściany. Całą siłą woli, powstrzymywała się, od rzucenia się na niego.
- Nie – warknęła i odepchnęła go gwałtowniej.
Chłopak usiadł na ławce i ukrył twarz w dłoniach.
- Mam dość – westchnął i spojrzał na nią ze zrezygnowaniem.
- Czego? - zapytała niepewnie.
- To się nie uda, Granger. Mam dość tej chorej sytuacji, nie umiem być dla ciebie tylko przyjacielem. Próbowałem do cholery, naprawdę się starałem! Zależy mi na tobie, rozumiesz? I to bardzo. Sam nie wierzę, że to mówię, ale taka jest prawda. Wiem, że cię zraniłem i żałuję, naprawdę, ale nie można tak żyć! Musisz się zdecydować! Albo mi wybaczasz, albo możesz stąd wyjść i nigdy więcej nie pojawiać się w moim życiu.
Poczuła ukłucie żalu. Ten wybór był zbyt trudny, a ona na podjęcie go miała bardzo mało czasu. Nie potrafiła tak po prostu z niego zrezygnować.
- Stawiasz mi ultimatum? - spojrzała na niego z niedowierzaniem.
- Tak, dokładnie! Albo mi ufasz i chcesz być ze mną, albo możesz stąd wyjść i związać się z Simonem. Przyjaźń nie wchodzi w grę.
- Nie chcę, żebyś tak mnie traktował – powiedział stanowczo.
- Kurwa mać, nie będę z tobą o tym dyskutował! Wychodzisz czy zostajesz? Bo ja mam dość tej zabawy w przyjaźń – krzyknął.
Spojrzała na niego z wyrzutem, nie spodziewała się tego wybuchu.
- Przepraszam, nie chciałem krzyczeć. Po prostu się zdecyduj, bo to męczące. Nigdy nie będziemy przyjaciółmi, nie po tym wszystkim – znów westchnął i spojrzał w przestrzeń.
- Świetnie, proszę bardzo! - warknęła pod wpływem chwili.
Ruszyła zdecydowanie w stronę drzwi, ale kiedy położyła rękę na klamce, dopadły ją możliwe konsekwencje tej dyskusji. Uświadomiła sobie, że wcale nie chce odejść. Nie chce tego kończyć. Ten wybór był dla niej zbyt obciążający. Nie była gotowa na całkowite wyrzucenie go ze swojego życia. Ani teraz, ani nigdy. Będzie musiała mu wybaczyć i spróbować żyć z nim dalej, bo nie chciała go stracić. Mogła krzyczeć, zaprzeczać, ale to nie zmieniało faktu, jak bardzo był dla niej ważny. Odetchnęła głęboko. Nie, Hermiono, zrobił coś niewybaczalnego – pomyślała. Są rzeczy, których się nie wybacza. Nawet uroczym blondynom o szelmowskim, kuszącym uśmiechu i zimnych, szarych oczach.
- Gdzie idziesz? - zapytał tonem, który świadczył, że chłopak był przekonany o pozostaniu Hermiony razem z nim.
- Umówiłam się – odrzekła oschle. Nie spodobało jej się to pytanie.
- Z kim?
- Z Simonem, muszę już iść – patrzyła na swoją dłoń zaciśniętą na klamce.
Draco podszedł do niej szybko, jego oczy błyszczały niebezpiecznie.
- Z tym nudziarzem? Daj spokój, ty tak na serio? - zapytał z kpiną w głosie.
- Może i nie jest zbyt rozrywkowy, ale przynajmniej mogę mu ufać – powiedziała, patrząc na Malfoy'a znacząco.
- Nigdzie z nim nie pójdziesz – warknął i złapał ją mocno za ramię.
- Ty będziesz o tym decydował? - prychnęła.
- Tak! Jesteś moja, rozumiesz? - mówił niebezpiecznie cicho.
- Jesteś nienormalny – odpowiedziała Hermiona.
Wyrwała mu się i zdecydowanym krokiem wyszła na korytarz. Była wściekła. Nie miał prawa traktować jej jak swoją własność, rzecz, zabawkę. Musiała się od niego uwolnić. Od tej chorej, nierealnej relacji. To wszystko było toksyczne i nie miało prawa bytu, a ona powinna to skończyć jak najszybciej.
- Hermiono, czy ty mnie słuchasz? - usłyszała rozbawiony głos Simona, który wyrwał ją z rozmyślań.
Spojrzała na niego lekko zmieszana, nie powinna tak wyłączać swojej świadomości podczas rozmowy. To bardzo niegrzeczne...
- Tak, tak, oczywiście. Czy mógłbyś tylko powtórzyć ostatnie zdanie? - zapytała z niewinną miną.
Pokręcił tylko głową z rozbawieniem.
- Pamiętasz o niespodziance, którą ci obiecałem? - z tajemniczą miną trzymał coś za plecami i uśmiechał się szeroko.
Wreszcie wyciągnął w jej stronę książkę i kiedy Hermiona przeczytała tytuł, oczy aż jej się zaświeciły. Skrzaty domowe a przywileje, czyli walka o wolność. Prawie zapiszczała z radości, od tak dawna chciała ją przeczytać... Praktycznie w odruchu rzuciła się Simonowi na szyję, pachniał bardzo charakterystycznie, ciężkim zapachem męskich perfum. Natychmiast odsunęła się od niego zawstydzona i spuściła wzrok.
- Widzę, że prezent ci się spodobał – powiedział wyraźnie zadowolonym głosem. - Nawet nie wiesz, jak trudno było ją zdobyć. Nie jest zbyt popularna w świecie czarodziejów ze względu na swój temat.
- Och, tak, jak najbardziej! - uśmiechnęła się nieśmiało. - Naprawdę jeszcze raz dziękuję!
Ruszyli bardzo powoli w stronę jeziora. Nie rozmawiali o niczym konkretnym, raczej o swoich rodzinach i zainteresowaniach. Puchon był jej lustrzanym odbiciem, kochał książki i naukę. Był bardzo ambitny i nie miał rodzeństwa. Był jednak czystej krwi, to była jedyna cecha łącząca go z Malfoy'em. W głowie Hermiony nadal jednak pobrzmiewały słowa Dracona i ultimatum, jakie jej postawił. Nie była do końca pewna, czy zrobiła dobrze... Może jednak trzeba było dać mu szansę? Zapragnęła być w tym momencie sama, znaleźć się we własnym łóżku i nie musieć z niego wychodzić. Po prostu zaszyć się w kocach i uciec na chwilę od świata, swoich trudnych decyzji i problemów.
- Przepraszam, ale muszę już wracać – powiedziała nieprzytomnym głosem.
- Źle się czujesz? - zapytał z troską.
- Tak, boli mnie głowa – odpowiedziała bez zastanowienia i ruszyła w stronę zamku.
Nawet tak naprawdę się nie pożegnała. Nie miała ochoty rozmawiać o czymś tak prozaicznym, kiedy jej myśli uciekały gdzieś indziej. Nie ma co, nie było to ich najbardziej udane spotkanie.
Nie czuł nic oprócz wściekłości. To niemożliwe, że tak po prostu go odrzuciła. Szczerze mówiąc, to myślał, że właśnie to ultimatum pomoże jej podjąć decyzję o powrocie do niego. To wydawało się takie logiczne... On po prostu już tak nie mógł... Być cały czas obok niej, ale nigdy nie z nią. Skoro wybrała Simona, to on to uszanuje. Nie będzie już zjawiał się w jej życiu. Chociaż nie odpuści jej, nie tak łatwo... Powinien rozegrać to inaczej, delikatniej, subtelniej. Powinien to zaplanować, a nie iść na żywioł. Wszystko zniszczył swoją porywczością, już po raz drugi. W sumie, to nawet nie zdziwił się, że ona woli Simona. Był jego zupełnym przeciwieństwem...
Hermiona żuła tosta z marmoladą i rozglądała się po Wielkiej Sali. Harry i Ron ekscytowali się najbliższym meczem ze Ślizgonami, ale ją niewiele to interesowało. Pragnęła tylko jeszcze z większą mocą niż zwykle wygranej Gryfonów. Chciała zjeść szybko śniadanie i udać się do biblioteki, aby upewnić się, że niczego nie przeoczyła w swoim eseju na eliksiry. Nagle ktoś podszedł do niej od tyłu i zasłonił jej oczy dłońmi. Podskoczyła delikatnie, zaskoczona nagłym gestem. Usłyszała za sobą dźwięczny śmiech, który poznałaby wszędzie.
- Simon, przestań – powiedziała z uśmiechem.
Chłopak natychmiast usiadł obok niej i powitał krótkim czochrańcem. Szybko przygładziła swoje włosy, nie lubiła, kiedy ktoś ich dotykał.
- Nie pomyliły ci się stoły? - zapytał Ron z irytacją w głosie.
- Może odrobinę – Puchon uśmiechnął się do niego uprzejmie. - Spotkasz się ze mną dzisiaj? - zapytał Hermionę energicznym tonem.
Chciała jakoś szybko z tego wybrnąć, ale nie mogła niczego wymyślić na poczekaniu. Nie wiedziała, czy jakoś szczególnie ma ochotę na razie na kolejne spotkania. Bardzo polubiła tego chłopaka, ale kilka spraw musiała przemyśleć. Zdecydowała jednak, że nie chce tego wieczora siedzieć w swoim pokoju.
- Jasne – odpowiedziała z uśmiechem.
Chłopak uśmiechnął się, a jej oczy odruchowo powędrowały w stronę stołu Śligonów i napotkały stalowe, zimne spojrzenie. Natychmiast spoważniała. Zaśmiała się głośno z, bądź co bądź, nieudanego żartu Simona, nie spuszczając wzroku z oczu Dracona. Chłopak przez chwilę patrzył na nią obojętnie, a potem, nadal patrząc jej w oczy, objął Katy ramieniem. Spojrzał na Gryfonkę wyzywająco, z kpiącym uśmiechem. Rzucił jej nieme wyzwanie, którego ona nie mogła odrzucić. Chcąc, nie chcąc, podjęła tę grę. Musiała szybko coś wymyślić.
- Och, ubrudziłeś się czekoladą – powiedziała do Simona i delikatnym gestem dotknęła jego policzka.
Znów jej wzrok powędrował w stronę stołu Ślizgonów. Uśmiech zniknął z jego twarzy. Patrzył na nią zimno. Zaraz jednak znów zobaczyła błysk w jego oku. Szepnął coś Katy do ucha, oboje wstali i ruszyli w stronę wyjścia. Chłopak objął dziewczynę w talii, a potem jego ręka zjechała na jej pośladek. Odwrócił się jeszcze przez ramię i uśmiechnął do Hermiony z wyższością. Tego było dla niej zbyt wiele. Odwróciła wzrok i tym samym przegrała ten bezsensowny pojedynek. Słowa Simona jakby przestały do niej docierać. Chciała tylko, żeby sylwetki Dracona i Katy zniknęły już z zasięgu jej wzroku. Krótkie ukłucie zazdrości przemieniło się w uczucie gorąca, które rozchodziło się po całym jej ciele. Nie tak to wszystko powinno wyglądać... Spostrzegła, że Puchon patrzy na nią wyczekująco i przeklęła w duchu. Zajęta swoimi myślami, nie słyszała pytania, które jej zadał.
- Przepraszam, zamyśliłam się – powiedziała, wpatrując się w wyjście z Wielkiej Sali. - Co mówiłeś?
- Pytałem, czy chcesz robić dzisiaj coś konkretnego...
- Zdam się na ciebie – odpowiedziała nieprzytomnym głosem, wciąż patrząc w jeden punkt.
Tym razem stawiła się na miejsce punktualnie. Jak zwykle umówili się przed wejściem do zamku. Zerkała nerwowo na zegarek. Wolała zostać w swoim dormitorium, ale nie chciała już odwoływać spotkania. Uznała, że przejdą się trochę po błoniach i wykręci się pod pozorem pisania prac domowych. Wreszcie zobaczyła sylwetkę Puchona i odetchnęła z ulgą. Im szybciej będzie miała to za sobą, tym lepiej.
- Cześć – przywitał ją krótkim przytuleniem.
Speszył ją trochę ten gest, była bardzo wyczulona na dotyk obcych ludzi. Jak najszybciej ruszyła do drzwi i wyszli na mroźne, zimowe powietrze.
Spacerowali już od godziny i Gryfonce zupełnie przeszła ochota na samotność. Było jej przy Simonie tak dobrze. W końcu czuła się rozumiana i doceniana przez ważną dla niej osobę. Mogłaby tak spacerować z nim całą wieczność, gdyby nie skostniałe z zimna palce. Prawie czuła ciepło płomieni, buchających z kominka w pokoju wspólnym. Tak bardzo chciała zostać i porozmawiać jeszcze chwilę z tym interesującym Puchonem, ale godzina zmuszała ją powoli do powrotu.
- Wracamy? - zapytała, uśmiechając się szeroko.
- Tak, tylko... - zamilkł i spojrzał na nią jakoś inaczej.
Speszona odwróciła szybko wzrok. Znała to spojrzenie i jak na razie znała je tylko w wykonaniu jednej osoby. To najprawdopodobniej znaczyło jedno...
- Możemy już iść, ale jest coś jeszcze, co chciałbym zrobić dzisiaj – powiedział cicho, był wyraźnie spięty.
Zbliżył do niej swoją twarz. Wiedziała, co zaraz nastąpi, ale było już zbyt późno, nie zdążyła zareagować. Chłopak pocałował ją krótko i niemożliwie delikatnie. Jago wargi były jakieś zbyt miękkie. Spojrzała w jego ciepłe, brązowe tęczówki, w których nie było nawet krzty zimnego, stalowego błysku. Simon uśmiechnął się do niej szeroko. Choć jego uśmiech był uroczy, według Hermiony brakowało mu czegoś bardzo ważnego. Dopiero po chwili dotarło do niej, że chodzi o nutkę złośliwości, sarkazmu i pewnej dozy samozadowolenia pomieszanego z kuszeniem. Szybko otrząsnęła się z tego odczucia, ale kiedy spojrzała na chłopaka, nie wiedziała już Simona, ale jakąś nieudaną podróbkę osoby, która powinna być na jego miejscu. Nagle zauważyła, że podbródek Puchona jest dziwnie szeroki, a oczy mają irytujący błysk wesołości. Jego dłonie nie były tak smukłe jak powinny, a cała sylwetka jakby zbyt niska. Dotyk zbyt delikatny, a pocałunek nieznośnie nieśmiały, jak cały Simon. I właśnie wtedy wszystko zrozumiała...
Pierwszy komentarz ! :D Pozdrawiam mamę i tatę :*
OdpowiedzUsuńPiękne opowiadanie :* Cudo, cudo :D
I jak zawsze jaram się szablonem :D xD Jest genialny :*
Może wpadniesz?
http://tonie-wariactwo-ani-glupota-to-milosc.blogspot.com
Dziękuję i wejdę na pewno! :3
UsuńŚwietny rozdział *O*
OdpowiedzUsuńAle znając Draco, chyba łatwo nie wybaczy i nie odpuści sobie okazji do podenerwowania Hermiony :D
Czekam na kolejny i życzę weny ;*
Mrs Black
Dziękuję! :3
UsuńNa początku przepraszam, że wpadam dopiero teraz, nie przeczytałam jeszcze miniaturki, ale za chwilę to nadrobię. Miałam trochę problemów z Internetem przez ostatni tydzień, teraz jest ok więc myślę, że będę pojawiać się już punktualnie.
OdpowiedzUsuńKońcówka mnie absolutnie zachwyciła! Nieczęsto zdarza się, że ktoś potrafi opisać coś tak, bym czuła się w skórze bohaterów. Dokładnie wiem jakie emocje targały Hermioną, być może dlatego, że kiedyś tam miałam podobne doświadczenia. Te rozdarcie, rozterki... naprawdę ujęłaś to idealnie. IDEALNIE! Zwykle lubię się czepiać, tu nie mam do czego.
Pięknie, pięknie, pięknie. Uwielbiam Twoje opowiadanie, zawsze czytam je z przyjemnością, bo jak już Ci to pisałam milion razy, ciągle coś się dzieje.
Nie mogę doczekać się następnego rozdziału, Malfoya i Kate razem. Mam nadzieję, że jeszcze trochę się ze sobą 'podroczą'. Czyżby teraz to Hermiona chciała walczyć o Dracona? Nie mogę się doczekać też jak wykreujesz nową partnerkę Malfoya!
Pisz jak najszybciej, pozdrawiam! ;)
http://nowe-oblicze-hermiony.blogspot.com
Nic się nie stało, ja mogę czekać! :*
UsuńDziękuję bardzo za tyle miłych słów! W następnym rozdziale, to dopiero będzie się dużo działo!
Dziękuję za dedykacje i za rozdział, wiem, że miałam skomentować jako ostatnia, ale masz szczęście, że się usprawuwdliwiłaś, bo tym razem Ci się upiekło! Nawet nie wiesz ile radości we mnie wzbudzasz z każdą nową literką, nowym zdaniem. Naprawdę nic lepszego nie może mi się przytrafić jak nowy rozdział ukochanego opowiadania w smętny i nudny poniedziałek. Od razu tydzień staje się lepszy! Ale przechodząc do treści to oczywiście wszystko jest idealnie. Końcówka taka cudowna, tak pięknie przedstawiłaś uczucia Hermiony, jej tok myślenia i zachowanie. Draco taki jakiego lubię najbardziej- męski, brutalny, niegrzeczny, zimny- typowy bad boy i mój przyszły mąż! Lubię Simona, naprawdę go lubię, ale czuję się tak jak Hermiona, coś mi w nim brakuje, nie ma stalowych oczu i smukłej sylwetki, nie uśmiecha się w ten sarkastyczny sposób, nie jest Malfoy'em i tyle. Jesteś genialna, naprawdę, naprawdę, naprawdę!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać nowego rozdziału i błagam jeszcze w tym tygodniu! Skąd Ty bierzesz te pomysły, że mogłabym Cię czytać dniami i nocami? Pożycz mi swoją muzę, chociaż na kilka dni!
Vanillia :*
Dziękuję! <3
UsuńMoże nawet się wyrobię z rozdziałem w tym tygodniu, mam nadzieję, że tak!
Świetny rozdział, tyle mogę powiedzieć. Naszpikowany takimi emocjami, że aż nie wiem, gdzie to wszystko pomieścić.
OdpowiedzUsuńPoczątek oczywiście okazał się być taki, jakiego się spodziewałam i jakiego chciałam, jednak później... Cóż, można tylko przyznać Draco rację - znowu spartolił sprawę przez swoją porywczość. W głowie cały czas miałam myśl, że mimo wszystko Hermiona nie zgodzi się na postawione przez niego ultimatum. Swoją drogą, nie miał prawa tego od niej wymagać. Jednak jest też dobra strona całej tej sytuacji, bo Draco pokazał tym, jak bardzo mu zależy na Hermionie i jak strasznie wyniszcza go ta relacja bycia obok niej, a nie z nią.
Ta mała 'bitwa' w Wielkiej Sali bardzo mi się podobała, zwłaszcza, że ukazała to, co Hermiona chciała w sobie zdusić, a mianowicie to, iż Draco wcale nie jest tym, czego nie chce mieć w swoim życiu.
Simon to miły chłopak, nic do niego nie mam, no ale... Nie jest Malfoy'em. Dla potwierdzenia tej reguły mamy odczucia Hermiony po pocałunku, które były tak trafne, tak wspaniale opisane, że wgniotło mnie w fotel, serio. <3
Pokazanie przez Ciebie tej różnicy i tego, że Simon tak naprawdę nadaje się bardziej na brata lub przyjaciela, a nie chłopaka, było genialne. Hermiona faktycznie potrzebuje tego, by ktoś ją zdominował, a nie był przesadnie delikatny i nieśmiały. Sama należy do osób, które są twarde i silne, a co za tym idzie, potrzebuje kogoś, kto sprosta jej temperamentowi, a kto zrobi to lepiej, niż sam Draco Malfoy? Odpowiedź jest chyba tak oczywista jak to, że na dworze jest już ciemno. :D
Coś czuję jednak, że nasz casanova nie pozwoli się tak łatwo przeprosić i wrócić do tego, czego sam by chciał z całego serca. Raczej jego malfoy'owska duma i wrodzona złośliwość mu na to nie pozwolą, więc Hermiona będzie musiała się nieco wysilić, by go przekonać. Myślę,że staniesz na wysokości zdania, by wymyślić sposób na ich pojednanie oraz, że to będzie coś niesamowitego, a zarazem intrygującego.
Czekam już z niecierpliwością na nowy rozdział!
Ściskam! :*
Silje.
O matko, komentarz jak zwykle strasznie długi i treściwy, dziękuję! <3
UsuńNowy rozdział najprawdopodobniej jeszcze w tym tygodniu i wszystko się wyjaśni, haha!
tak, zrozumiała, że to jednak nie draco.....
OdpowiedzUsuń:)
Usuńze chce do MAlfoya :)
OdpowiedzUsuńTo też! :3
UsuńWiem ze to zabrzmi lipnie ale trudni xD to bylo BOSKIE ;) te ich impulsywne decyzje przemyslenia wszystkie tesytuacje GENIALNE z niecierpliwoscua czekam na kolejny rozdzial. :) no bo Salazarze jak ona to odkreci ?! I czy draci wszystkiego nie spapra impulsywnym wybuchem zlosci ze tak pozno zozumiala o matko tyle roznych scenariuszy ze nie idzie niczego przewidziec w tw opowiadniu i wlasnie to jest chyba najbardziej ekscytujace ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, staram się, żeby akcja szła szybko i dużo się działo, bo nie umiem przeciągać! :3
UsuńŚwietne, świetne i jeszcze raz świetne :D (wiem, mało oryginalne, przepraszam xD) Nie napiszę w tym komentarzu nic więcej, bo tylko bym powtórzyła to, co jest w komentarzach powyżej!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wyrobisz się z następnym rozdziałem, jeszcze w tym tygodniu, już nie mogę się doczekać!
I wiem, że zajrzałam późno, ale byłam strasznie zajęta i dopiero teraz znalazłam chwilę ;)
Pozdrawiam i życzę duuuużo weny,
Nikita <3
Dziękuję i postaram się dodać rozdział w sobotę! :)
UsuńZrozumiała, ale teraz nie łatwo jej będzie wrócić do dawnych relacji ze Ślizgonem ;p Rozdział ekstra, nie mogłam się oderwać ;) Jak zwykle czekam na next'a :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Dimi
halfofdim.blogspot.com
Dziękuję! :3
UsuńNo, łatwo nie będzie, ale po pewnym przeskoku czasowym może by coś z tego wynikło.
OdpowiedzUsuńOkaże się, okaże :D
UsuńNo wkońcu udało mi się nadrobić rozdział. No to więc komentuje. ^^
OdpowiedzUsuńNo rozdział ciekawy, początkowa scena była wgl inna niż sobie wyobrażałam. Draco nie potrafi być wgl delikatny. Wali prosto z mostu itd. Chyba to zakochanie to dla niego nowość. Natomiast ich reakcja na śniadaniu mnie rozwaliła-walka między nimi kto będzie bardziej zazdrosny.
Chociaż chyba najlepsza scena tego rozdziału to ostatnia scena gdzie Hermiona zdaję sobie sprawę, że to nie Simon jest chłopakiem którego chce.^^
Czekam jak zwykle na nowy rozdział i życzę weny oczywiście,
Natalia XD
Dziękuję bardzo! :)
Usuń