piątek, 7 listopada 2014

Rozdział XXII - Nie wszystko idzie po naszej myśli.

Chociaż wydaje mi się, że zawiodę Was tym rozdziałem, a dokładniej jego początkiem (taki miałam plan na to od początku i nie chciałam wprowadzać wątku, na który nie do końca miałam pomysł), to i tak jestem z tej notki naprawdę zadowolona. Straasznie dużo się tutaj dzieje, ale mam nadzieję, że Was to nie zniechęci. Ja po prostu musiałam dołączyć ostatni akapit do tego rozdziału i zostawić Was z nim w oczekiwaniu na kolejną notkę! :D
Mam małe zaległości z czytaniem Waszych blogów, ale nadrobię w ten długi weekend! :)
______________________________________

Chciałem się pozbierać, ale rozsypywałem się w takich miejscach, do których nie chcę wracać.


      Biegła korytarzem w stronę lochów. Musiała znaleźć go jak najszybciej i przeprosić. Przyznać się do błędu i prosić o wybaczenie. Dopiero, kiedy Simon próbował ją pocałować zrozumiała, jak bardzo on jej nie pasuje. Jak strasznie jest kimś innym, niż ona by chciała. Jego dotyk był obcy, a usta irytująco miękkie. Zrozumiała, że nikim nie da się zastąpić osoby, którą się kocha. Dotarło do niej, co czuj do Dracona i musiała jak najszybciej odkręcić swój błąd. Jeszcze trochę przyspieszyła swój bieg.
- Hermiona? Co ty tutaj robisz? - usłyszała niedaleko głos Zabiniego i zatrzymała się gwałtownie.
- Szukam Draco, jest u siebie? - zapytała zasapana.
- Nie, jest na szlabanie u McGonagall, ale co...
- Długo tam jest? - przerwała mu szybko.
- Ze dwie godziny już tam siedzi... - zmarszczył brwi.
Odwróciła się na pięcie i pognała w stronę sali od transmutacji.
- Dzięki – rzuciła jeszcze przez ramię w stronę Śligona.
Im bliżej celu była, tym bardziej martwiła się jego reakcją. W głowie miała kilka scenariuszy i żadnego optymistycznego. Stanęła przed drzwiami do sali i zaczęła nasłuchiwać w napięciu. Profesor McGonagall wygłaszała komuś reprymendę. Po chwili do jej uszu dotarł jego niewyraźny głos, odetchnęła z ulgą i usiadła pod ścianą. Czekała cierpliwie, aż w końcu drzwi się otworzyły i pojawił się w nich blondyn. Wstała szybko, a serce waliło jej jak oszalałe. Wpatrywała się w niego niepewnie.
- Granger? - zapytał blondyn ostrym tonem.
Odetchnęła głęboko i zdobyła się, aby spojrzeć mu w oczy.
- Chodź ze mną – powiedział tylko z determinacją.
- Zapomnij, Granger. Miałaś wybór i go dokonałaś – prychnął. - Czyżbyś zaczęła żałować? - uśmiechnął się złośliwie.
- Tak, zaczęłam go żałować – odpowiedziała ze szczerością, której się nie spodziewał.
Złapała go za rękę i podbiegła kawałek do pustej sali, w której kłócili się ostatnio. Zabezpieczyła drzwi zaklęciem. Draco patrzył na nią z zaskoczeniem i marszczył brwi. Nie chciała dłużej zwlekać, podeszła i pocałowała go zachłannie. Minął tylko ułamek sekundy, zanim zaczął oddawać pocałunek. Tak bardzo jej tego brakowało...
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam... Byłam taka głupia... Taka naiwna... Jak mogłam myśleć, że ktoś zastąpi mi ciebie... Miałeś rację, jestem twoja... Tylko, tylko twoja – szeptała między pocałunkami.
- Cicho, Granger, wszystko psujesz – przyciągnął ją do siebie jeszcze mocniej i rozkoszował jej zapachem.
Był trochę rozdarty. Z jednej strony nie powinien jej na to pozwalać, ot tak, dla zasady, ale z drugiej... Nie chciał już tego ciągnąć, tej chorej przyjaźni i nieodzywania się do siebie. Wygląda na to, że w końcu mu wybaczyła i on nie zamierza tego zaprzepaścić, nie tym razem. Znów miał ją przy sobie, a nawet nie wiedział dokładnie, dlaczego znaleźli się w takiej sytuacji. Nie chciał przerywać tego, aby zapytać. Najwidoczniej nie zniszczył wszystkiego doszczętnie, była dla niego szansa na wybaczenie. Podniósł ją delikatnie i posadził na ławce. Stanął między jej nogami, chciał być jak najbliżej niej. Całował ją jeszcze namiętniej niż na początku.
- Kiedyś przez ciebie zwariuję, Granger – szepnął.
Położył rękę na jej udzie i wsunął lekko pod szkolną spódniczkę. Zaczął całować ją mocno po szyi, wręcz brutalnie. Odchyliła głowę do tyłu, czuł jej przyspieszony oddech i miał wrażenie, że byłby w stanie usłyszeć swojego bijące, jak oszalałe, serce. Znów odnalazł drogę do jej słodkich ust. Nie chcieli się od siebie odrywać, zbyt bardzo za sobą tęsknili. Wreszcie jednak odsunął się od niej lekko i spojrzał jej w oczy. Odgarnął jej z twarzy niesforny kosmyk. Delikatnie położył rękę na jej zaróżowionym policzku.
- Myślałem, że cię straciłem – powiedział cicho.
- Też tak myślałam, ale... Simon... Simon mnie pocałował, a ja zrozumiałam, że... - nie chciała wyznawać mu miłości, jeszcze nie teraz. - Że nikt nie zastąpi mi ciebie.
Mimo ukłucia zazdrości i wściekłości, był szczęśliwy. Zanotował sobie w pamięci, że Simonowi przypadkiem musi stać się jakaś krzywda. Przez chwilę rozważał kilka opcji, ale postanowił zostawić to sobie na później. Miał jakieś dziwne wrażenie, że już nic ich nie rozdzieli, że cokolwiek by się działo, oni już zawsze będą razem. Czuł coś jeszcze, coś nowego. Coś, czego nie doświadczył jeszcze nigdy. Chociaż nie miał porównania, to wiedział, że to musi być miłość. Po raz pierwszy w życiu kogoś kochał i był tego pewny, jak niczego innego na świecie. Teraz już nie da jej odejść. Był pewien, że teraz wszystko już się ułoży i nigdy jej nie skrzywdzi...


Dwa miesiące później.



       Zaczął topnieć śnieg, a pierwsze oznaki wiosny zawitały do Hogwartu. Kwitło wszystko, zaczynając od kwiatów na błoniach, a kończąc na miłości Gryfonki i Ślizgona. Spędzali ze sobą prawie każdą wolną chwilę i dopadło ich przeświadczenie, że są niezniszczalni, że nie dotknie ich już żadne nieszczęście, bo mają siebie. Chociaż się kochali i każde z nich było pewne swoich uczuć, nie byli w stanie ich wyznać. Hermiona bała się odrzucenia przez arystokratę, który z pozoru nie umie kochać. Wolała nie niszczyć pochopnymi wyznaniami tego, co mają. Z to młody pan Malfoy sam przed sobą ledwo się do tego przyznawał. A w dodatku czekał na lepszą okazję na wyznawanie swoich uczuć. Żyli więc tak razem, w tajemnicy przed światem, znajdując w sobie nawzajem lekarstwo na strach i problemy. Oboje byli wręcz tym wszystkim zaskoczeni, bo, choć sprzeczali się o zupełnie nieważne rzeczy, to byli szczęśliwi. Idealnie odnajdowali się w swoim towarzystwie. Hermiona potrafiła przy nim troszkę się odprężyć i oderwać od stosu prac domowych, a Draco przestawał na chwilę być człowiekiem z kamienia i pozwalał sobie na, większe niż zwykle, okazywanie uczuć. Byli idealnym przykładem, że przeciwieństwa się przyciągają...

      Ginny szła zdecydowanym krokiem przez błonia. Różdżką oświetlała sobie drogę. Była wściekła na siebie i Hermionę.
- Och, Ginny, Blaise ma urodziny, tak bardzo mu zależy, żeby się z tobą spotkać, nie odmawiaj mu w ten dzień – mruknęła pod nosem, przedrzeźniając przyjaciółkę.
Sama nie była do końca pewna, jak dała się wkopać w coś takiego. Wolała być teraz w ciepłym łóżku, zamiast marznąć na dworze. Co ta za pomysł, żeby spotykać się w nocy? Opatuliła się szczelniej płaszczem.
- Masz zbyt miękkie serce – mruknęła do siebie.
Wreszcie zobaczyła pod drzewem jego sylwetkę. Odetchnęła z ulgą, już się bała, że będzie musiała na niego czekać. Przyspieszyła kroku, żeby mieć to już za sobą. Stanęła zaraz koło czarnoskórego Śligona i zadrała głowę, aby móc spojrzeć prosto na niego.
- Wszystkiego najlepszego – mruknęła bez entuzjazmu.
- Dziękuję – przytulił ją niespodziewanie.
Dziewczyna cierpliwie poczekała, aż w końcu chłopak się od niej odsunie. Patrzył na nią z entuzjazmem, wyraźnie dumny z siebie. Mało rozumiała z tego wszystkiego, ale czekała, aż sam się odezwie. Z zimna przechodziła z nogi na nogę.
- Chodź – mruknął dziarskim tonem i ruszył w stronę boiska quidditcha.
Dziewczyna posłusznie i w ciszy ruszyła za nim. Kiedy weszli na murawę, oświetlając sobie drogę różdżkami, dziewczyna zobaczyła dwie miotły oparte o trybuny. Blaise cały czas kierował się w ich stronę.
- Pomyślałem, że chciałabyś może przelecieć sie na mojej Błyskawicy, ja wezmę starego Nimbusa 2001 Dracona – uśmiechał się do niej szeroko.
Mimowolnie się uśmiechnęła podekscytowana. Latała na miotle Harry'ego może tylko dwa razy, zbytnio o nią dbał. A teraz miała możliwość znów jej dosiąść. Najprawdopodobniej bez czujnych oczu właściciela, śledzących uważnie każdy jej ruch. Prawie bezwiednie wyciągnęła rękę, aby dotknąć jej rączki.
- To jest nielegalne. Nie mamy prawa teraz latać – oczy jej zabłyszczały.
- Właśnie o to chodzi, Weasley, o to chodzi. - powiedział uradowanym tonem. - To co? Mały wyścig? - zatarł ręce.
- Szykuj się na porażkę, Zabini – powiedziała, patrząc na niego zadziornie i wsiadła na miotłę.
Chłopak stanął ze swoją miotłą zaraz obok niej i teraz spoglądali na siebie z zaciętymi minami.
- Cztery okrążenia? - zapytał.
Kiwnęła głową w odpowiedzi.
- Dobra, Wealey, 3... 2... 1... Start!
Odbiła się szybko nogami od podłoża i znów poczuła chłodny wiatr we włosach. Ogarnęła ją znana ekscytacja. Wystartowała szybko do przodu i zostawiła Zabiniego za sobą. Była całkowicie w swoim żywiole. Spojrzała za siebie, Ślizgon był może pół metra za nią. Zrobiła jedno okrążenie, potem kolejne. A Blaise nadal jej nie wyprzedzał, wydawało jej się to trochę dziwne, ale nie przejmowała się tym. Liczyła się tylko wygrana. Mogłaby nie zasiadać z miotły, tak bardzo to kochała... Nie dziwiło jej nawet, że chłopak cały czas trzyma się lekko z tyłu, była zbyt podniecona czekającą na nią wygraną. Mogłaby wtedy bezkarnie kpić z Zabiniego. Wreszcie była już tylko kawałek od mety, dosłownie kawałek, kiedy nagle coś gwałtownie szarpnęło ją do tyłu. Na szczęście była tylko półtora metra na ziemią. Spadła z miotły, pociągnięta przez Zabiniego, a jego ciało asekurowało upadek. Gruchnęli razem o murawę. Chłopak szybko się przekręcił i teraz on był górą.
- To niesprawiedliwe! Nie miałeś prawa zrzucić mnie z miotły – warknęła.
- A kto ci, Weasley, nagadał głupot, że ja gram fair?
- Ślizgoński honor – prychnęła.
- Ślizgoński spryt – uśmiechnął się półgębkiem.
- Dobra, złaź już ze mnie – mruknęła wściekła.
- A co ja z tego będę miał? - uśmiechnął się chytrze.
- Jak myślisz, Filch chyba zainteresuje się krzyczącą uczennicą? - zrobiła wyjątkowo niewinną minę.
- Wygrałaś – westchnął i przetoczył się na bok.
Leżeli chwilę na trawie obok siebie. Nie odzywali się do siebie. Ginny wpatrywała się w gwieździste niebo, musiała przyznać, że Blaise wszystko idealnie zaplanował. Trafił dokładnie w jej gust. Jeżeli była to randka, to z pewnością najlepsza w jej życiu. Nie mogła jednak się rozczulać, idealnie pamiętała słowa Katy. Nie zamierzała znowu dać się zranić, samej było jej bardzo dobrze. Wstała gwałtownie.
- Czas wracać – powiedziała pewnym głosem.
Zabini też się podniósł i ruszył za nią w stronę zamku. Brnęli przez błonia w ciemności. Po chwili Ginny poczuła szarpnięcie za ramię. Odwróciła się gwałtownie, a Ślizgon złapał ją w pasie i pocałował mocno. Nie silił się na zbytnią delikatność. Kiedy minęło zaskoczenie, Ginny odsunęła się od niego gwałtownie. Nadal czuła dotyk jego ust... Przez chwilę rozważała, czy zrobiła dobrze. Przez chwile przeszło jej przez myśl, że chciałaby się teraz na niego rzucić i pocałować zachłannie. Musiała jednak myśleć logicznie.
- Nie waż się więcej tego robić – mruknęła.
- Daj spokój – znów złapał ją w pasie, ale od razu się oswobodziła.
- Nawet mnie nie dotykaj! Ostrzegam cię, Zabini! - warknęła, celując w niego palcem.
Mimo jej zakazu, spróbował jeszcze raz. Kiedy tylko jego dłoń znalazła się na jej talii, dziewczyna zamachnęła się i uderzyła go pięścią w twarz. Bardziej niż ból, odczuł zaskoczenie. Chociaż Ginny niewątpliwie użyła wiele swojej siły, on przywykł do o wiele mocniejszych ciosów. Za to dziewczyna przeklęła głośno. Kiedy otworzył oczy, trzymała się kurczowo za prawą dłoń.
- Czy ty jesteś, do jasnej cholery, zrobiony z jakiegoś kamienia, czy jak? - wycedziła przez zęby.
- Owszem, szlachetnego – odpowiedział pewnym głosem i uśmiechnął się do dziewczyny szeroko.
- Niech cię szlag, Zabini – warknęła.
Raz po raz prostowała i zaciskała palce, krzywiąc się z bólu.
- Idiota – warknęła jeszcze, odwracając się na pięcie.
- Ej, to ty mnie uderzyłaś – zaprotestował oburzonym tonem.
- Nie zbliżaj się do mnie, Zabini. Nigdy więcej – usłyszał jeszcze jej krzyk.
Patrzył z dziwnym smutkiem za odchodzącą w ciemność dziewczyną. Jego ręka bezwiednie powędrowała do policzka, w który go uderzyła. Nie był pewien, czy jest na nią wściekły, czy jeszcze bardziej zafascynowany jej osobą.

     Po raz pierwszy w życiu odczuł odrzucenie na swojej skórze. Nigdy wcześniej nie był po tej stronie barykady, to zawsze on ranił. A teraz stał nieruchomo, ze zranioną dumą i dziwną niechęcią do wszystkich Gryfonów. Z ociąganiem ruszył w stronę zamku, czując, że musi wypić, nawet dużo. Idąc, rozmyślał od kiedy przestała być dla niego Weasley – zdrajczynią krwi, a zaczęła być Ginny – małą, wredną wiewióreczką. Miał naturę zdobywcy, nie mógł tak po prostu się poddać, to nie było w jego stylu. Zawalczy i w końcu ją zdobędzie. Ale najpierw otworzy butelkę alkoholu...
Kiedy już obalił w samotności całą butelkę Ognistej Whiskey, zapragnął towarzystwa. Westchnął głośno nad swoim losem i wyszedł ze swojego dormitorium Rozejrzał się. Mógł iść do Dracona, ale z pewnością był teraz z Granger... Nie chciał im przeszkadzać. W ich szczęściu – pomyślał z prrzekąsem. Życzył przyjacielowi jak najlepiej, ale w tym momencie wolałby pójść z nim i znaleźć sobie jakieś miłe dziewczyny. Zdecydował się po chwili bezsensownego stania w miejscu. Ruszył w stronę drzwi do pokoju dziewczyn. Zapukał głośno. Po chwili drzwi otworzyły się i stanęła w nich Millicenta Bulstrode. Odgarnęła z twarzy czarne włosy i spojrzała na chłopaka pytająco.
- Jest Katy? - wybełkotał.
- Tak, zawołać ją? - zapytała cicho.
- Nie, ja wejdę, Mogłabyś nas zostawić? - spojrzał na nią błagalnie.
Śligonka tylko kiwnęła głową i wyminęła go, zostawiając otwarte drzwi. Wszedł do pomieszczenia zataczając się lekko. Długonoga dziewczyna leżała na swoim łóżku, patrzyła na niego zaskoczona, wielkimi oczami. Zabini usiadł obok niej i ukrył twarz w dłoniach.
- Odrzuciła mnie – powiedział bez zbędnych wstępów.
- Kto? - dziewczyna uniosła się na łokciach.
- Ginny – odpowiedział grobowym tonem.
Dziewczyna zaśmiała się perliście.
- Weasley? Nie żartuj, Blaise! To Gryfonka, zdrajczyni krwi! - w jej głosie pobrzmiewało rozbawienie.
- Daj spokój zależy mi na niej! A ona mnie odrzuciła, jako pierwsza! - plątał mu się język i nie był do końca pewien, co mówi.
- A może to i lepiej? - zapytała aksamitnym głosem i przytuliła go od tyłu. - W końcu ty i Draco, to wieczni single, związki do was nie pasują. Jak ty sobie to niby wyobrażasz? Miałbyś być wierny? Proszę, nie żartuj!
- Poprawka, tylko ja jestem singlem – odpowiedział z goryczą.
- Bez przesady – zaśmiała się. - Nie można nazywać tego związkiem, my tak tylko... W każdym razie nie jesteśmy oficjalnie razem. W sumie, to od dawna się nie odzywał...
- A kto mówi o tobie? - wypalił chłopak bez zastanowienia.
Dziewczyna spojrzała na niego szczerze zaskoczona. Uśmiech natychmiast zszedł z jej twarzy, na której teraz malowała się niepewność.
- A o kim? - zapytała, marszcząc brwi.
- Nieważne... - zreflektował się szybko.
- Chciałbyś wypić więcej? - dziewczyna wstała i wdzięcznym krokiem podeszła do komody.
Wróciła go niego z kolejną butelką Ognistej Whiskey. Patrzyła z zadowoleniem, jak chłopak ją otwiera i wypija kilka dużych łyków. Czekała, aż kolejna porcja alkoholu zrobi swoje. Na szczęście nie musiała długo. Po kilku minutach chłopak czknął i ciężko położył się na jej łóżku. Zapanowała cisza, która nie mogła trwać zbyt długo.
- Nie dla każdego są szczęśliwe zakończenia – powiedziała i położyła się obok niego.
Miała nadzieję, że ta mała prowokacja zrobi swoje i nie pomyliła się.
- Kurwa! - krzyknął w końcu Śligon. - To nie jest sprawiedliwe! Z jakiej racji ułożyło się Draco, nie mnie? Jestem przystojniejszy i też jestem arystokratą! Ten idiota ma tę swoją Hermionę, a ja myślałem, że będę miał Ginny! Czy to nie byłoby idealne i sprawiedliwe?
- Draco ma tę swoją Hermionę? - zapytała z niedowierzaniem.
Nie doczekała się odpowiedzi, usłyszała tylko ciche pochrapywanie...

      Hermiona weszła do jego dormitorium bez pukania, już dawno przestała to robić. Z pewnością już spał o tej porze. Chciała położyć się obok niego, podeszła po ciemku do łóżka i zobaczyła, że nie jest sam. Jej serce przeszył skurcz, a przez ciało przebiegł zimny dreszcz. Katy leżała wtulona w jego nagi tors. Jej długie, srebrne włosy omiatały jej twarz i ciało Draco. Hermiona w jednej sekundzie prawie usłyszała, jak jej serce pęka na kilka części. Nie chciała dłużej na to patrzeć, ale paradoksalnie nie mogła oderwać od nich wzroku. Tak bardzo do siebie pasowali. Oboje piękni, bogaci, z czystą krwią. Jej srebrne, gładkie włosy z pewnością nie łaskotały go irytująco w twarz. Byli tacy idealni, razem. Jako jedność. Hermiona poczuła ukłucie zazdrości i łzy zbierające się w oczach. Ona wyglądała przy nim, jak jakiś nieudany żart, za to Katy była jakby częścią jego, idealnie się dopełniali. Ślizgonka uśmiechała się lekko przez sen, jej nagie ramiona obejmowały Dracona tak mocno... Całą siłą woli Gryfonka oderwała od nich wzrok i szybko wyszła z pomieszczenia.
Otworzył oczy i odetchnął głęboko, kiedy tylko usłyszał trzask drzwi. Odepchnął od siebie Katy zdecydowanym ruchem. Uśmiechnęła się do niego tylko delikatnie.
- Wynoś się – warknął, nawet na nią nie patrząc.  

26 komentarzy:

  1. no i się porobiło... aj ten zabini, trzeba było iść spać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Layls, miło mi !
    Miałam czytać jeden na dzień, skończyło się na wszystkich w jednym dniu ! Nawet nie wiem, kiedy pochłonęłam Twoje opowiadanie, za szybko mi to poszło !
    Genialny blog, bardzo ładny szablon, uwielbiam taką akcję, coś się wciąż dzieje ! Tylko pogratulować talentu i pomysłowości !
    Wspaniałe !
    Zabini i Ginny <3
    Zwracam honor !
    Layls
    dramione-teatr-uczuc.blogspot.com- na moim blogu pojawił się nowiutki rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło! :3
      Dziękuję za pozostawienie po sobie śladu!
      O nowym rozdziale u Ciebie wiem i pamiętam, ale wciąż próbuję znaleźć wolny czas, obiecuję, że przeczytam w ten weekend! :D

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Zupełnie nie umiem pisać wesołych rzeczy, przepraszam! :D

      Usuń
  4. Wspaniały, jak zawsze.
    Na końcu się zepsuło, głupia Katy ;-;
    Uwielbiam Blinny, mówiłam już? :D
    Czekam na kolejny i pozdrawiam,
    Mrs Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba mówiłaś, hahha!
      Następny już niedługo, również pozdrawiam! :3

      Usuń
  5. Przepraszam, ale chyba nie zrozumiałam ostatniego fragmentu. Zabini jest nawalony i rozmawia z Katy, i nagle Hermiona wchodzi do pokoj Draco a tam on z Katy ? Ale że jak ? Mam rozumieć że ona poszła tam specjalnie i wskoczyła mu do łóżka a on spał i nie ogarnął że ona jest obok ? Proszeeeeeee, powiedz że dobrze rozumie ? :))

    Rozdział super, i czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten fragment jest umownie to jakimś czasie, powiedzmy dwa dni :)
      Jeżeli napisałam to zbyt zagmatwanie, to przepraszam! :)
      Dziękuję :3

      Usuń
  6. No i jestem dopiero teraz, bo wczoraj zasnęłam, wybacz, wybacz, wybacz! I co mam napisać 'a miało być tak pięknie?' było już tak słodko i namiętnie, a tu bum! No nie wierzę! Ale kocham Cie za nieprzewidywalność i zawsze obecny elementem zaskoczenia! Będę bardzo złą fanką dramione, jeśli powiem, że cieszę się, że tak wyszło? Ale już wyjaśniam dlaczego :D Nie lubię nudy i monotonii, lubię dużo akcji nawet trudnej i zawiłej i Ty mi tego dostarczasz! Po przeczytaniu zawsze jestem jak zaczarowana! Blaise'a uwielbiam mimo wszystko, jego randka z Ginny była boska, ogólnie kocham jej temperament, jest taka podobna do mnie! I ta wredna Katy! Dawaj szybko jakieś sprostowanie
    Dziękuję za wszystkie cudowne rozmowy i życzę weny!
    Vanillia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hhaha, też Blaise jest moim faworytem! xD
      Dziękuję za komentarz i chcę się w końcu doczekać rozdziału u Ciebie! :3

      Usuń
  7. Przeczytałam wszystkie rozdziały i muszę powiedzieć że końcówka tego mnie zaskoczyła i lekko zezłościła jak tak można - co za wstrętna Katie.czekamy na rozdział z wyjaśnieniem.
    Pozdrawiam Nininka z nininka30.bloa.pl.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W następnym się wyjaśni!
      Dziękuję za komentarz :3

      Usuń
  8. Dziś dla odmiany krótko, bo wszystko jest nie tak jak zakładałam (co nie znaczy, że źle!). Ale Ty lubisz wszystko komplikować, kobieto! Mimo wszystko liczę, że teraz Hermiona i Malfoy rozstaną się na dłużej (mój sadyzm się odzywa) i, że znów będę mogła wyczuć napięcie pomiędzy nimi ;)

    Pisz szybko następny rozdział!

    nowe-oblicze-hermiony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat tyle, że teraz łatwo nie będzie, nie muszę ukrywać. Teraz w ogóle będzie działo się sporo! :D

      Usuń
  9. Popłakałam się ;(
    Szkoda, że zapomniałaś o Simonie..
    Dobra, rozdział jest wspaniały <3
    Życzę weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Simon gdzieś umknął mi po drodze! :c
      Dziękuję! :3

      Usuń
  10. No chyba nie ! Jak tak mozna ?! Przeciez dopiero im sie ulozylo :( Co prawda troche mnie ta slodkosc ze wszystko im sie uklada niezbyt spodobala ale myslalam ze nastepne co ich rozdzieli to smierc Dumbla :/ no nic... Katy to zwykla szmata. Nie znosze jej. Grrrr jakby naprawde istniala to juz dawno mialaby wpier*** xD no db przezyjemy zob na razie czekam na kolejny rozdzial. Mimo wszystko mam nadzieje ze to sie tak szybko nie naprawi. Ba ! Ze nawet wogole. Taki dramacik Herm postanawia mu wybaczyc al juz jest za pozno bo on zniknal z hogawrtu po wtargnieciu smierviozercow. No db nie zanudzam sw debilna wyobraznia :* pozdrawiam i mam nadzieje ze blond-su*a foatanie za sw no i Blaise'owi i Ginny sie ulozy :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuję, że teraz już ani trochę nie będzie łatwo! :)
      Pozdrawiam! :3

      Usuń
  11. No tak, jak zwykle wszystko się skomplikowało! :D Głupia, głupia Katy! Ale przynajmniej będzie ciekawie ^^
    A teraz tak ogólnie, to bardzo mi się podoba, że odpowiadasz na wszystkie komentarze. To jest takie miłe :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny fragment,
    Nikita

    Podaję swojego bloga: http://dziejelivani.blog.pl/ - nie jest to dramione, ani żaden fanfick, tylko fantasy, ale jak nie będziesz miała co robić, najdzie cię brak weny (odpukać!) to sobie zajrzyj, poczytaj, może ci się spodoba ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że dopiero teraz będzie najciekawsza część tego opowiadania! :D
      Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam! :3

      Usuń
  12. Na wstępie powiem: jesteś niemożliwa! Motasz, kręcisz, wprowadzasz najpierw pozorny spokój, a później wielkie BUM! i znowu jest taki chaos, że niech mnie drzwi ścisną. Ale lubię to bardzo, a w Twoim wykonaniu jeszcze bardziej.
    Początek był taki słodki, uczuciowy, no aż się autentycznie rozczuliłam! To, w jaki sposób Hermiona przeprosiła Draco i ich pogodzenie - miód malina. <3
    Randka Ginny i Blaise'a także mnie urzekła, była taka... inna, taka ich. Idealnie wpasowałaś się w klimat, który oni uwielbiają. Niby niewinne latanie na miotle, ale miało w sobie coś romantycznego. Szkoda, że wszystko tak szybko się skończyło...
    Dodam też, że to, co mówił Blaise po tym, jak się upił, było urocze. Widać gołym okiem, że bardzo zależy mu na Ginny i chyba jest gotowy nadal o nią walczyć. Musi tylko wziąć się w garść, bo inaczej może być kiepsko.
    Z drugiej strony trochę wkurza mnie ogólna postawa Ginny w tym wszystkim, bo jak dla mnie zbyt szybko pozbawiła się szansy na szczęście i to tylko z powodu głupot, jakie nagadała jej ta przeklęta Ślizgonka. Nie rozumiem, jak mogła jej tak szybko uwierzyć i uprzedzić się co do poczynań Zabini'ego? Oby poszła po rozum do głowy...
    A teraz pytanie: czy Ty naprawdę chcesz, żebym użyła całej swojej siły i wbiła Katy obcas w oko? No chcesz? Bo ja zrobię to z największą przyjemnością! Co prawda wspominałaś, że ta szuja jeszcze namiesza, ale nie sądziłam, że aż tak... Do tego nie uwzięła się tylko na Ginny, ale też spieprzyła szczęście Hermiony! Ona jest chora, serio. Boję się jednak, że nawet św. Mung tu nie pomoże.
    Mimo wszystko mam nadzieję, że dostanie po dupie i to tak porządnie. Należy jej się to w stu procentach. No i rzecz jasna czekam na rozwój akcji między naszymi czterema gołąbkami.

    Z sercem pełnym ciekawości i niecierpliwości,
    Silje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co ja poradzę, że lubię tak mieszać? :D Inaczej szybko sama nudzę się tym, co piszę. Jak zwykle rozbawiłaś mnie swoim komentarzem, taka kochana! :3
      Dziękuję, dziękuję, dziękuję i pozdrawiam! :3

      Usuń
  13. Omg mam zaległości lecę czytać dalej. Mala mi

    OdpowiedzUsuń
  14. Och, pokomplikowało się już całkowicie. A już myślałam, że Dracona i Hermionę czeka szczęśliwy koniec. Ale byłam naiwna. :) Z Ginny i Blaise też nie wygląda wszystko słodko. Czuję, że następny rozdział będzie bardzo przygnębiający.

    OdpowiedzUsuń