Dzisiaj trochę krócej, ale mam nadzieję, że się spodoba! Komentujcie :)
Za szablon serdecznie dziękuję M.M.Malfoy, jest cudowny!
~Mary.
__________________________________________________________
Bo jeśli u mnie zasypiasz, to tylko w kącie mojej głowy.
Była właśnie noc poprzedzająca bal i Hermiona Granger spała w swoim łóżku spokojnym snem. Po raz pierwszy od dawna. Z tego stanu została wyrwana brutalnym potrząśnięciem za ramię.
- Granger, wstawaj, wychodzimy – usłyszała nad sobą znajomy głos i otworzyła niechętnie oczy.
W panującym mroku zdołała tylko zauważyć pochylającą się, męska sylwetkę. Kiedy jej wzrok przywykł do ciemności zaczęła rozpoznawać blond czuprynę i błyszczące oczy chłopaka.
- Malfoy? - zapytała na wpół nadal śpiąc – Co ty tutaj robisz?
- Głucha jesteś? Wychodzimy! - znowu nią potrząsnął i uśmiechnął się szeroko.
- Gdzie? - zapytała już prawie w pełni świadoma.
- Chcę ci coś pokazać, nie daj się prosić!
Dziewczyna wstała niechętnie z ciepłego łóżka. Nie rozumiała o co może chodzić Ślizgonowi i dlaczego budzi ją w środku nocy, ale rozwiązania były tylko dwa. Robił sobie z niej żarty albo stało się coś poważnego.
- Wytłumaczysz, o co ci chodzi? - zapytała patrząc na niego podejrzliwie.
- Nie możesz po prostu mi zaufać?
Dziewczyna prychnęła i pokręciła przecząco głowa.
- Ujmę to tak – zaczął starannie dobierając słowa – Nie mogłem spać, bardzo mi się nudziło, a Zabini nie podchodzi entuzjastycznie do budzenia go w nocy, wiem, już się o tym przekonałem. Nie wiem gdzie mieszkają wszystkie sympatyczne dziewczyny, które tutaj poznałem, a naprawdę bardzo chciałem pokazać komuś pewne miejsce. Weasley, Patil i Abbot nawet nie wchodzą w grę, zostałaś tylko ty. Korzystam z rozejmu póki mogę – uśmiechnął się łobuzersko.
- Daj mi chwilę, niech się przebiorę – westchnęła z rezygnacją, ale nie pozbyła się podejrzliwości.
Blondyn usiadł na małym biurku pod oknem i wpatrywał się w Hermionę wyczekująco.
- Czy mógłbyś zaczekać przed drzwiami? - zapytała zirytowana.
Malfoy przewrócił teatralnie oczami i niechętnie wyszedł na korytarz, a Gryfonka zastanawiała się, co ona najlepszego wyprawia... Rozsądek podpowiadał jej, że nie powinna ufać chłopakowi i po prostu go zignorować, ale ciekawość wzięła górę. Draco nie mógł przecież zrobić jej nic złego. Z ociąganiem podeszła do szafy i wyjęła z niej swój najcieplejszy sweter, ale po chwili namysłu zamieniła go na spódniczkę, którą kazała jej spakować Ginny Weasley. Przebrała się szybko, założyła grube, czarne rajstopy, ale podejrzewała, że i tak zmarznie. Po cichu weszła do łazienki, rozczesała burzę loków, wykonała podstawową toaletę i wyszła z pokoju.
- Już myślałem, że zrezygnowałaś, zawsze tyle czasu wam, dziewczynom, to zajmuje? – Draco znów przewrócił oczami - Nie zapomniałaś czegoś? Wracaj się po pelerynę-niewidkę, bez dyskusji!
- O czym mówisz, nadal wierzysz w jej istnienie? - parsknęła zdenerwowana. Wiedziała, że ta próba była żałosna, ale nie miała nic do stracenia.
- Granger, oboje wiemy, że ją trzymasz w tym pokoju, nie irytuj mnie i nie udawaj idiotki. - zmrużył oczy - Weź ją, a obiecuję, że na twoich oczach zniszczę ten nieszczęsny list, słowo Ślizgona – uśmiechnął się czarująco.
- Jakby ono coś znaczyło... - prychnęła.
Hermiona nadal nie był przekonana czy to dobry pomysł, ale skoro Malfoy i tak wiedział o istnieniu tego magicznego przedmiotu... Poddała się i zrezygnowała z dalszego udawania kretynki. Bez słowa wróciła do pomieszczenia, zabrała z niego pewną rzecz i wyszła.
- Chyba upadłam na głowę – wyszeptała sama do siebie.
Ślizgon z fascynacja przyglądał się pelerynie, po czym zarzucił ją na Gryfonkę. Wciągnął ze świstem powietrze, kiedy dziewczyna znikła.
- To naprawdę działa – szepnął zafascynowany i okrył nią ich oboje. - Skąd to masz?
- To nie moje.
- Wiem, Pottera. Ale...
- Jeśli komuś o tym powiesz... - wycelowała różdżkę w jego pierś.
- Spokojnie, nie bój się, Granger. Umiem być dyskretny.
Ruszyli schodami w dół, doszli na parter i skierowali się w stronę drzwi wyjściowych.
- Gdzie idziemy? - zapytała cicho Hermiona.
- Dowiesz się na miejscu, potraktuj to jako niespodziankę.
- Nie lubię niespodzianek – mruknęła niewyraźnie urażonym tonem.
Nie odzywała się już, kiedy wyszli przed zamek i podążyli przez błonia. Kiedy Draco doszedł do wniosku, że są już wystarczająco daleko, zdjął z nich materiał. Panna Granger nie wiedziała dokąd zmierzają, ani dlaczego w ogóle zgodziła się wyjść z nim z pokoju. Może dlatego, że była ciekawa co było aż tak ważnego, że Malfoy chciał pokazać jej to w środku nocy? Innej myśli nawet nie chciała do siebie dopuszczać, ale gdzieś w głębi jej umysłu kołatała się jeszcze jeden powód. Jej stosunek do Ślizgona uległ zmianie. Jak mogła go nienawidzić, skoro widziała go tak bezbronnego i rozdartego? Darzyć pogardą kogoś, kto w chwili niebezpieczeństwa odruchowo osłonił ją swoim ciałem? Była pewna, że tygrys nie zrobiłby im krzywdy, ale w momencie zagrożenia trudno jest o racjonalne myślenie. Chociaż Hermiona za nic w świecie nie chciała przyznać tego przed samą sobą, to z każdą chwilą, którą spędzała przy Malfoy'u, jej nienawiść ustępowała. Ona sama przecież będzie musiała w końcu dopuścić do siebie myśl, że Ślizgon tak naprawdę już przestał jej przeszkadzać.
Wspinali się pod dość wysoką górę, Draco Malfoy szedł trochę z tyłu i miał teraz idealne warunki, żeby przyjrzeć się dziewczynie. Jej spódniczka nie należała do najkrótszych, ale w rytm kroków Hermiony podnosiła się nieznacznie i opadała. Na nogach miała ciemne, grube rajstopy. Czarny wyszczupla – pomyślał Ślizgon z przekąsem. Nie odzywał się jednak, szedł i w ciszy patrzył na figurę Gryfonki. Zawiał wiatr, spódniczka uniosła się lekko do góry i Draco uśmiechnął się do siebie. Gdyby Granger była chociażby mieszańcem, to może nawet zaprosiłby ją do siebie na noc. Co prawda widział lepsze, ale Gryfonka miała zgrabne nogi, okrągłe pośladki, nie była za gruba... Niestety była też mugolaczką... Och, Malfoy, naprawdę długo musiałeś nie przelecieć dziewczyny, skoro zacząłeś rozglądać się za szlamami... - zganił się w myślach. Co prawda, to prawda. Chociaż chłopak spotkał w tej szkole wiele ładnych dziewczyn, to jeszcze żadnej nie miał okazji poznać bliżej. Trzeba to zmienić – uśmiechnął się do sobie i jeszcze raz spojrzał tęsknie na podskakujący materiał...
- Zamknij oczy, Granger – usłyszała cichy głos za swoimi plecami.
- Dlaczego? - mimo wszystko była podejrzliwa.
- Chcę, żeby to była niespodzianka. Po prostu zamknij oczy i mi zaufaj – powiedział łagodnym tonem.
Prychnęła z niedowierzaniem. Zaufaj... Mimo wszystko zrobiła to, o co ją poprosił. Wzdrygnęła się lekko, kiedy palce chłopaka zacisnęły się na jej ramieniu, aby bezpiecznie zaprowadzić ją do celu. Idąc w zupełnej ciemności stawiała kroki na oślep i w pewnym momencie potknęła się o wystający korzeń, ale podtrzymały ją silne ręce. Ucieszyła się z panującej wokół ciemności, blondyn nie mógł zobaczyć rumieńca, który wykwitł na jej policzkach.
- Możesz otworzyć oczy – usłyszała szept zaraz koło swojego ucha i przeszedł ją dreszcz od ciepłego oddechu chłopaka.
Dziewczyna natychmiast spełniła jego polecenie i zaparło jej dech w piersiach. Czytała w jakiejś książce, że zamek, w którym aktualnie mieszkali, został zbudowany na jednej z najwyższych gór w okolicy, ale nie spodziewała się czegoś takiego... Stała prawie na krawędzi i miała wrażenie, że pod nią rozpościera się cały świat. Zorza polarna była widoczna z zamku, ale nie mogła się równać z tą, którą obserwowała tutaj. Zielone światła tańczyły na niebie i oświetlały cały krajobraz. Hermiona mogła oglądać tę grę cieni rozgrywającą się na ośnieżonych szczytach mniejszych gór. Dziewczyna stała oniemiała, spojrzała w osłupieniu na uśmiechniętego Malfoya, na jego twarz padała blada, zielonkawa poświata. Wyglądał na wyraźnie uszczęśliwionego jej reakcją.
- Ale... Ale... Malfoy... Tu jest pięknie – wydusiła w końcu – Spójrz, jest nawet ławka...
- Transmutowałem w nią jakieś drzewo – mruknął i usiadł.
Zawahała się, w jej głowie kłębiło się mnóstwo myśli. Nie miała pojęcie dlaczego chłopak ją tutaj przyprowadził, co ma teraz zrobić i najważniejsze, dlaczego nie może przestać się uśmiechać? W końcu podeszła nieśmiało do ławki i usiadła koło chłopaka.
- Co ubierasz na bal? - zapytał przerywając ciszę.
- Sukienkę – odpowiedziała, ale dopiero po chwili dotarło do niej że ta odpowiedź była po prostu głupia.
- To chyba oczywiste, – prychnął – ale jaką dokładnie?
- Skromną, fioletową, bardzo ładną.
- Proszę, Granger, wyglądaj raz jak człowiek, zrób to dla mnie, skoro muszę iść z tobą na ten cholerny bal – jęknął.
Poczuła ukłucie irytacji. Zdenerwowały ją słowa chłopaka i w tym momencie pożałowała, że nie zabrała ze sobą czegoś innego. Miała ochotę pokazać Ślizgonowi, że może wyglądać jak człowiek, chciała, żeby nie mógł oderwać od niej wzroku. To byłaby dobra zemsta, ale ani nie miała odpowiedniej sukienki, ani tym bardziej nie wiedziała jak być seksowną.
Malfoy zauważył, że dziewczyna lekko posmutniała i przeklął się w duchu. Obiecał sobie, że odpuści jej złośliwości, przynajmniej, aż nie wrócą do Hogwartu, ale nie potrafił się powstrzymać. Mimo wszystko zabranie jej tutaj wcale nie było złym pomysłem, przyprowadzenie Zabiniego w takie miejsce byłoby co najmniej dziwne, a nie miał pojęcie, gdzie o tej porze mógłby znaleźć którąś z dziewczyn poznanych w tej szkole. Hermiona zapatrzyła się w linie horyzontu i chłopak natychmiast to wykorzystał. Wstał, odszedł od niej na kilka metrów, w mgnieniu oka ulepił śnieżkę i rzucił nią w pannę Granger. Gryfonka podskoczyła zaskoczona tym atakiem, ale zaraz uśmiechnęła się i nie pozostała mu dłużna. Chybiła od głowy Ślizgona o kilka centymetrów. Odetchnął z ulgą, schylił się po kolejną śnieżkę, a kiedy wstawał, dostał kulką prosto w twarz. Przez biały puch w oczach stracił na chwilę widoczność i usłyszał dźwięczny śmiech dziewczyny. Wzdrygnął się z zimna, a kiedy tylko znów widział ostro, zaczął prowadzić z nią śnieżną wojnę. Kiedy oboje byli już zgrzani i zasapani, ruszył w stronę Hermiony, próbowała uciekać, ale po chwili gonitwy złapał ją mocno i przerzucił sobie przez ramię.
- Puszczaj! - krzyknęła śmiejąc się.
Chłopak bez wahania spełnił jej żądanie i wrzucił w zaspę. Gryfonka leżała na śniegu i chichotała, szybko obciągnęła spódniczkę, która wskutek upadku podwinęła się do góry. Draco usiadł na niej okrakiem i przytrzymał jej ręce za głową. Była bardzo szczupła, złapał jej dwa nadgarstki w jedną dłoń.
- I co teraz, Granger? - zapytał z łobuzerskim uśmiechem i podniósł do góry jedną brew.
W oczach dziewczyny zagościła niepewność. Malfoy wolną dłonią nabrał garść śniegu i natarł nim twarz Gryfonki, śmiejąc się przy tym triumfalnie. Hermiona piszczała i próbowała się wyrwać, ale chłopak był zbyt silny. Kiedy uznał, że już wystarczy, wziął jeszcze trochę puchu i wrzucił go dziewczynie za kołnierz. Zszedł z niej wyraźnie uradowany. Dziewczyna nie mogła przestać się śmiać, zimno od śniegu pod jej ubraniem wręcz łaskotało. Westchnęli, oboje były przyjemnie zgrzani i zmęczeni bitwą na śnieżki.
- Powinniśmy już iść, robi się późno, a dzisiaj jest bal – oświadczył Ślizgon.
Hermiona przytaknęła głową i jeszcze raz tęsknie spojrzała na zieloną grę świateł, która sięgała aż po horyzont.
Wracając do zamku nie odezwali się do siebie nawet słowem, do swoich pokoi też rozeszli się w ciszy. Hermiona otworzyła drzwi i chciała przemknąć się do swojego łóżka tak, żeby nie zbudzić Ginny. Kiedy tylko przekroczyła próg, lampka na biurku zapaliła się, a ruda istota siedząca na parapecie wpatrywała się w nią z naburmuszoną miną.
- Gdzie... A raczej z kim byłaś? - zapytała oskarżycielsko.
- Skąd pewność, że nie byłam sama?
- Prawie siłą wpakowałam ci tę spódniczkę na specjalne okazje. No, to kim jest ten szczęściarz? - ton jej głosu nadal był obrażony.
- Byłam z Malfoy'em, ale to nie była randka, chciał po prostu pokazać mi pewne miejsce – poczuła, że się rumieni.
- Wiesz jak się martwiłam? - Ginny niebezpiecznie podniosła głos – Budzę się w środku nocy, a ciebie nie ma, peleryny zresztą też!
- Przepraszam, nie chciałam cię budzić – mruknęła niewyraźnie.
- Och, już dobrze – rozweseliła się trochę – powiedz mi lepiej jak było.
Hermiona nie miała teraz na to ochoty, chciała po prostu przebrać się w coś ciepłego i położyć się do łóżka.
- Rano, teraz chodźmy spać, bo czeka nas bal – odpowiedziała ziewając.
Za szablon serdecznie dziękuję M.M.Malfoy, jest cudowny!
~Mary.
__________________________________________________________
Bo jeśli u mnie zasypiasz, to tylko w kącie mojej głowy.
Była właśnie noc poprzedzająca bal i Hermiona Granger spała w swoim łóżku spokojnym snem. Po raz pierwszy od dawna. Z tego stanu została wyrwana brutalnym potrząśnięciem za ramię.
- Granger, wstawaj, wychodzimy – usłyszała nad sobą znajomy głos i otworzyła niechętnie oczy.
W panującym mroku zdołała tylko zauważyć pochylającą się, męska sylwetkę. Kiedy jej wzrok przywykł do ciemności zaczęła rozpoznawać blond czuprynę i błyszczące oczy chłopaka.
- Malfoy? - zapytała na wpół nadal śpiąc – Co ty tutaj robisz?
- Głucha jesteś? Wychodzimy! - znowu nią potrząsnął i uśmiechnął się szeroko.
- Gdzie? - zapytała już prawie w pełni świadoma.
- Chcę ci coś pokazać, nie daj się prosić!
Dziewczyna wstała niechętnie z ciepłego łóżka. Nie rozumiała o co może chodzić Ślizgonowi i dlaczego budzi ją w środku nocy, ale rozwiązania były tylko dwa. Robił sobie z niej żarty albo stało się coś poważnego.
- Wytłumaczysz, o co ci chodzi? - zapytała patrząc na niego podejrzliwie.
- Nie możesz po prostu mi zaufać?
Dziewczyna prychnęła i pokręciła przecząco głowa.
- Ujmę to tak – zaczął starannie dobierając słowa – Nie mogłem spać, bardzo mi się nudziło, a Zabini nie podchodzi entuzjastycznie do budzenia go w nocy, wiem, już się o tym przekonałem. Nie wiem gdzie mieszkają wszystkie sympatyczne dziewczyny, które tutaj poznałem, a naprawdę bardzo chciałem pokazać komuś pewne miejsce. Weasley, Patil i Abbot nawet nie wchodzą w grę, zostałaś tylko ty. Korzystam z rozejmu póki mogę – uśmiechnął się łobuzersko.
- Daj mi chwilę, niech się przebiorę – westchnęła z rezygnacją, ale nie pozbyła się podejrzliwości.
Blondyn usiadł na małym biurku pod oknem i wpatrywał się w Hermionę wyczekująco.
- Czy mógłbyś zaczekać przed drzwiami? - zapytała zirytowana.
Malfoy przewrócił teatralnie oczami i niechętnie wyszedł na korytarz, a Gryfonka zastanawiała się, co ona najlepszego wyprawia... Rozsądek podpowiadał jej, że nie powinna ufać chłopakowi i po prostu go zignorować, ale ciekawość wzięła górę. Draco nie mógł przecież zrobić jej nic złego. Z ociąganiem podeszła do szafy i wyjęła z niej swój najcieplejszy sweter, ale po chwili namysłu zamieniła go na spódniczkę, którą kazała jej spakować Ginny Weasley. Przebrała się szybko, założyła grube, czarne rajstopy, ale podejrzewała, że i tak zmarznie. Po cichu weszła do łazienki, rozczesała burzę loków, wykonała podstawową toaletę i wyszła z pokoju.
- Już myślałem, że zrezygnowałaś, zawsze tyle czasu wam, dziewczynom, to zajmuje? – Draco znów przewrócił oczami - Nie zapomniałaś czegoś? Wracaj się po pelerynę-niewidkę, bez dyskusji!
- O czym mówisz, nadal wierzysz w jej istnienie? - parsknęła zdenerwowana. Wiedziała, że ta próba była żałosna, ale nie miała nic do stracenia.
- Granger, oboje wiemy, że ją trzymasz w tym pokoju, nie irytuj mnie i nie udawaj idiotki. - zmrużył oczy - Weź ją, a obiecuję, że na twoich oczach zniszczę ten nieszczęsny list, słowo Ślizgona – uśmiechnął się czarująco.
- Jakby ono coś znaczyło... - prychnęła.
Hermiona nadal nie był przekonana czy to dobry pomysł, ale skoro Malfoy i tak wiedział o istnieniu tego magicznego przedmiotu... Poddała się i zrezygnowała z dalszego udawania kretynki. Bez słowa wróciła do pomieszczenia, zabrała z niego pewną rzecz i wyszła.
- Chyba upadłam na głowę – wyszeptała sama do siebie.
Ślizgon z fascynacja przyglądał się pelerynie, po czym zarzucił ją na Gryfonkę. Wciągnął ze świstem powietrze, kiedy dziewczyna znikła.
- To naprawdę działa – szepnął zafascynowany i okrył nią ich oboje. - Skąd to masz?
- To nie moje.
- Wiem, Pottera. Ale...
- Jeśli komuś o tym powiesz... - wycelowała różdżkę w jego pierś.
- Spokojnie, nie bój się, Granger. Umiem być dyskretny.
Ruszyli schodami w dół, doszli na parter i skierowali się w stronę drzwi wyjściowych.
- Gdzie idziemy? - zapytała cicho Hermiona.
- Dowiesz się na miejscu, potraktuj to jako niespodziankę.
- Nie lubię niespodzianek – mruknęła niewyraźnie urażonym tonem.
Nie odzywała się już, kiedy wyszli przed zamek i podążyli przez błonia. Kiedy Draco doszedł do wniosku, że są już wystarczająco daleko, zdjął z nich materiał. Panna Granger nie wiedziała dokąd zmierzają, ani dlaczego w ogóle zgodziła się wyjść z nim z pokoju. Może dlatego, że była ciekawa co było aż tak ważnego, że Malfoy chciał pokazać jej to w środku nocy? Innej myśli nawet nie chciała do siebie dopuszczać, ale gdzieś w głębi jej umysłu kołatała się jeszcze jeden powód. Jej stosunek do Ślizgona uległ zmianie. Jak mogła go nienawidzić, skoro widziała go tak bezbronnego i rozdartego? Darzyć pogardą kogoś, kto w chwili niebezpieczeństwa odruchowo osłonił ją swoim ciałem? Była pewna, że tygrys nie zrobiłby im krzywdy, ale w momencie zagrożenia trudno jest o racjonalne myślenie. Chociaż Hermiona za nic w świecie nie chciała przyznać tego przed samą sobą, to z każdą chwilą, którą spędzała przy Malfoy'u, jej nienawiść ustępowała. Ona sama przecież będzie musiała w końcu dopuścić do siebie myśl, że Ślizgon tak naprawdę już przestał jej przeszkadzać.
Wspinali się pod dość wysoką górę, Draco Malfoy szedł trochę z tyłu i miał teraz idealne warunki, żeby przyjrzeć się dziewczynie. Jej spódniczka nie należała do najkrótszych, ale w rytm kroków Hermiony podnosiła się nieznacznie i opadała. Na nogach miała ciemne, grube rajstopy. Czarny wyszczupla – pomyślał Ślizgon z przekąsem. Nie odzywał się jednak, szedł i w ciszy patrzył na figurę Gryfonki. Zawiał wiatr, spódniczka uniosła się lekko do góry i Draco uśmiechnął się do siebie. Gdyby Granger była chociażby mieszańcem, to może nawet zaprosiłby ją do siebie na noc. Co prawda widział lepsze, ale Gryfonka miała zgrabne nogi, okrągłe pośladki, nie była za gruba... Niestety była też mugolaczką... Och, Malfoy, naprawdę długo musiałeś nie przelecieć dziewczyny, skoro zacząłeś rozglądać się za szlamami... - zganił się w myślach. Co prawda, to prawda. Chociaż chłopak spotkał w tej szkole wiele ładnych dziewczyn, to jeszcze żadnej nie miał okazji poznać bliżej. Trzeba to zmienić – uśmiechnął się do sobie i jeszcze raz spojrzał tęsknie na podskakujący materiał...
- Zamknij oczy, Granger – usłyszała cichy głos za swoimi plecami.
- Dlaczego? - mimo wszystko była podejrzliwa.
- Chcę, żeby to była niespodzianka. Po prostu zamknij oczy i mi zaufaj – powiedział łagodnym tonem.
Prychnęła z niedowierzaniem. Zaufaj... Mimo wszystko zrobiła to, o co ją poprosił. Wzdrygnęła się lekko, kiedy palce chłopaka zacisnęły się na jej ramieniu, aby bezpiecznie zaprowadzić ją do celu. Idąc w zupełnej ciemności stawiała kroki na oślep i w pewnym momencie potknęła się o wystający korzeń, ale podtrzymały ją silne ręce. Ucieszyła się z panującej wokół ciemności, blondyn nie mógł zobaczyć rumieńca, który wykwitł na jej policzkach.
- Możesz otworzyć oczy – usłyszała szept zaraz koło swojego ucha i przeszedł ją dreszcz od ciepłego oddechu chłopaka.
Dziewczyna natychmiast spełniła jego polecenie i zaparło jej dech w piersiach. Czytała w jakiejś książce, że zamek, w którym aktualnie mieszkali, został zbudowany na jednej z najwyższych gór w okolicy, ale nie spodziewała się czegoś takiego... Stała prawie na krawędzi i miała wrażenie, że pod nią rozpościera się cały świat. Zorza polarna była widoczna z zamku, ale nie mogła się równać z tą, którą obserwowała tutaj. Zielone światła tańczyły na niebie i oświetlały cały krajobraz. Hermiona mogła oglądać tę grę cieni rozgrywającą się na ośnieżonych szczytach mniejszych gór. Dziewczyna stała oniemiała, spojrzała w osłupieniu na uśmiechniętego Malfoya, na jego twarz padała blada, zielonkawa poświata. Wyglądał na wyraźnie uszczęśliwionego jej reakcją.
- Ale... Ale... Malfoy... Tu jest pięknie – wydusiła w końcu – Spójrz, jest nawet ławka...
- Transmutowałem w nią jakieś drzewo – mruknął i usiadł.
Zawahała się, w jej głowie kłębiło się mnóstwo myśli. Nie miała pojęcie dlaczego chłopak ją tutaj przyprowadził, co ma teraz zrobić i najważniejsze, dlaczego nie może przestać się uśmiechać? W końcu podeszła nieśmiało do ławki i usiadła koło chłopaka.
- Co ubierasz na bal? - zapytał przerywając ciszę.
- Sukienkę – odpowiedziała, ale dopiero po chwili dotarło do niej że ta odpowiedź była po prostu głupia.
- To chyba oczywiste, – prychnął – ale jaką dokładnie?
- Skromną, fioletową, bardzo ładną.
- Proszę, Granger, wyglądaj raz jak człowiek, zrób to dla mnie, skoro muszę iść z tobą na ten cholerny bal – jęknął.
Poczuła ukłucie irytacji. Zdenerwowały ją słowa chłopaka i w tym momencie pożałowała, że nie zabrała ze sobą czegoś innego. Miała ochotę pokazać Ślizgonowi, że może wyglądać jak człowiek, chciała, żeby nie mógł oderwać od niej wzroku. To byłaby dobra zemsta, ale ani nie miała odpowiedniej sukienki, ani tym bardziej nie wiedziała jak być seksowną.
Malfoy zauważył, że dziewczyna lekko posmutniała i przeklął się w duchu. Obiecał sobie, że odpuści jej złośliwości, przynajmniej, aż nie wrócą do Hogwartu, ale nie potrafił się powstrzymać. Mimo wszystko zabranie jej tutaj wcale nie było złym pomysłem, przyprowadzenie Zabiniego w takie miejsce byłoby co najmniej dziwne, a nie miał pojęcie, gdzie o tej porze mógłby znaleźć którąś z dziewczyn poznanych w tej szkole. Hermiona zapatrzyła się w linie horyzontu i chłopak natychmiast to wykorzystał. Wstał, odszedł od niej na kilka metrów, w mgnieniu oka ulepił śnieżkę i rzucił nią w pannę Granger. Gryfonka podskoczyła zaskoczona tym atakiem, ale zaraz uśmiechnęła się i nie pozostała mu dłużna. Chybiła od głowy Ślizgona o kilka centymetrów. Odetchnął z ulgą, schylił się po kolejną śnieżkę, a kiedy wstawał, dostał kulką prosto w twarz. Przez biały puch w oczach stracił na chwilę widoczność i usłyszał dźwięczny śmiech dziewczyny. Wzdrygnął się z zimna, a kiedy tylko znów widział ostro, zaczął prowadzić z nią śnieżną wojnę. Kiedy oboje byli już zgrzani i zasapani, ruszył w stronę Hermiony, próbowała uciekać, ale po chwili gonitwy złapał ją mocno i przerzucił sobie przez ramię.
- Puszczaj! - krzyknęła śmiejąc się.
Chłopak bez wahania spełnił jej żądanie i wrzucił w zaspę. Gryfonka leżała na śniegu i chichotała, szybko obciągnęła spódniczkę, która wskutek upadku podwinęła się do góry. Draco usiadł na niej okrakiem i przytrzymał jej ręce za głową. Była bardzo szczupła, złapał jej dwa nadgarstki w jedną dłoń.
- I co teraz, Granger? - zapytał z łobuzerskim uśmiechem i podniósł do góry jedną brew.
W oczach dziewczyny zagościła niepewność. Malfoy wolną dłonią nabrał garść śniegu i natarł nim twarz Gryfonki, śmiejąc się przy tym triumfalnie. Hermiona piszczała i próbowała się wyrwać, ale chłopak był zbyt silny. Kiedy uznał, że już wystarczy, wziął jeszcze trochę puchu i wrzucił go dziewczynie za kołnierz. Zszedł z niej wyraźnie uradowany. Dziewczyna nie mogła przestać się śmiać, zimno od śniegu pod jej ubraniem wręcz łaskotało. Westchnęli, oboje były przyjemnie zgrzani i zmęczeni bitwą na śnieżki.
- Powinniśmy już iść, robi się późno, a dzisiaj jest bal – oświadczył Ślizgon.
Hermiona przytaknęła głową i jeszcze raz tęsknie spojrzała na zieloną grę świateł, która sięgała aż po horyzont.
Wracając do zamku nie odezwali się do siebie nawet słowem, do swoich pokoi też rozeszli się w ciszy. Hermiona otworzyła drzwi i chciała przemknąć się do swojego łóżka tak, żeby nie zbudzić Ginny. Kiedy tylko przekroczyła próg, lampka na biurku zapaliła się, a ruda istota siedząca na parapecie wpatrywała się w nią z naburmuszoną miną.
- Gdzie... A raczej z kim byłaś? - zapytała oskarżycielsko.
- Skąd pewność, że nie byłam sama?
- Prawie siłą wpakowałam ci tę spódniczkę na specjalne okazje. No, to kim jest ten szczęściarz? - ton jej głosu nadal był obrażony.
- Byłam z Malfoy'em, ale to nie była randka, chciał po prostu pokazać mi pewne miejsce – poczuła, że się rumieni.
- Wiesz jak się martwiłam? - Ginny niebezpiecznie podniosła głos – Budzę się w środku nocy, a ciebie nie ma, peleryny zresztą też!
- Przepraszam, nie chciałam cię budzić – mruknęła niewyraźnie.
- Och, już dobrze – rozweseliła się trochę – powiedz mi lepiej jak było.
Hermiona nie miała teraz na to ochoty, chciała po prostu przebrać się w coś ciepłego i położyć się do łóżka.
- Rano, teraz chodźmy spać, bo czeka nas bal – odpowiedziała ziewając.
Nooo krótko, ale jak słodko. :) Draco wpada do jej pokoju żeby jej pokazać takie śliczne miejsce. Wmawia jej żę po prostu nie miał z kim. A raczej wmawia to sobie, a tak na prawde to go do niej ciągnęło :*
OdpowiedzUsuńOczywiście wszystko było cudownie a on musiał palnąć cos z tą sukienką, ale to Malfoy więc...
Potem ta bitwa na śnieżki! Uroczo. Zwłaszcza jak ja natarł haha :D
Rozeszli się bez słowa po takim mile spędzonym czasie... hmm. Ciekawe jak to będzie na balu :)
Czekam na nn.
Pozdrawiam
Aurelia <3
Aaa i ładny szablon :)
UsuńRanyjulek super notka i czekam na następną chyba Draco zaczyna się przekonywać do naszej Hermionki <3
OdpowiedzUsuńnotka super, takie romantyczne, słodkie, lekkie, zabawne i cukierkowo-pudrowe, kocham to opowiadanie, podoba mi się szybki rozwój sytuacji, czekam teraz oczywiście na bal, wiem, że nas zaskoczysz, bo jeszcze nigdy nie zawiodłaś, masz ogromną wyobraźnię i umiesz ją ubrać w słowa, przez co blog jest ciekawy i aż chce się więcej, fabuła jest godna pozazdroszczenia, bardzo oryginalna,a tak trudno teraz wymyślić coś nowego :)
OdpowiedzUsuńczekam na szybkiego nexta, pozdrawiam gorąco :)
i zapraszam do mnie na 1 rozdział :*
http://dramione-sila-przeznaczenia.blogspot.com/
-Vanillia
Przeczytałam właśnie całość, trochę pomyliłam rozdziały i najpierw czytałam 5. potem 4.... i się dziwiłam, że coś mi się nie zgadza... :D Opowiadanie bardzo mi się podoba, akcja dzieje się trochę za szybko jak na mój gust, ale to tylko moje upodobania. Bardzo mi się podoba to, że Malfoy jest dalej zimnym draniem, który powolutku zmienia się od środka. Czekam na następny rozdział i zapraszam do siebie : dramione-niku.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Niku
Po prostu genialnie ♥
OdpowiedzUsuńAch... coraz bardziej zakochuję się w tym opowiadaniu. <3 Po prostu nic dodać nic ująć. Czekam na następny rozdział! :3
OdpowiedzUsuńNominowałam cię również, do Liebester Award :*
UsuńTutaj masz szczegóły: http://ipromiseyou-wewillbefriendsagain.blogspot.com/p/liebster-award.html
Oooo świetne!
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny rozdział.
Pisz szybko!
Pozdrawiam,
HH
Jak miło jest czasami sobie coś beztroskiego i słodkie przeczytać. Ta bitwa na śnieżki, zorza polarna. Ja też tak chcę! :)
OdpowiedzUsuńDraco i Hermiona pod peleryną niewidką...;) Nie no zboczeniec z tego Malfoya, gapić się na spódniczkę...;)
OdpowiedzUsuńNo proszę nie wiedziałam, że z Dracona może być romantyk. Bitwa na śnieżki jak najbardziej udana! Choć przyznam się, że byłam pewna, że się pocałują ;)
Pozdrawiam.