Pozdrawiam.
~Mary.
_________________________________________________________________
Nie musimy przecież być z kimś razem, żeby czuć się z nim związanym bardziej niż z kimkolwiek na świcie.
Hermiona Granger jak zwykle siedziała w bibliotece do późna. Szukała czegoś, co mogłoby jej pomóc w wykonaniu zadań praktycznych, w Ginny nie miała wsparcia, bo rudowłosa dziewczyna bardzo ubolewała, że jej partnerem został Zabini i ciągle na to narzekała. Gryfonka już niezliczoną ilość razy słyszała, że jej przyjaciółka skończy w Azkabanie za użycie zaklęć niewybaczalnych, jeśli tylko będzie musiała przebywać z czarnoskórym chłopakiem zbyt wiele czasu. Brązowowłosa wcale nie trafiła lepiej... Będzie musiała użerać się teraz z Malfoy'em, a co gorsza iść z nim na bal. Wzdrygała się na samą tę myśl. Biblioteka już prawie zupełnie opustoszała, mimo panującej ciszy pogrążona w swoich myślach dziewczyna nie usłyszała kiedy ktoś zaszedł ją od tyłu.
- Witaj, Granger – usłyszała znajomy głos i aż podskoczyła na krześle.
Blondyn usiadł naprzeciw niej.
- Czego chcesz? Przyszedłeś znowu mnie szantażować? - warknęła.
- Nie, przyszedłem porozmawiać. Mogłabyś na jakiś czas odłożyć uprzedzenia do mnie? Jutro znów będziesz mogła mnie nienawidzić, obiecuję.
- To jakiś podstęp? - spytała niepewnie.
- A wygląda, jakby był? - warknął, ale zaraz jego rysy trochę złagodniały.
Dziewczyna po raz pierwszy, odkąd się do niej dosiał, spojrzała na niego. Mimo tego, że chłopak mówił do niej, to wzrok miał nieobecny, utkwiony nieruchomo w jakimś punkcie za nią. Zauważyła, że w ciągu kilku godzin, odkąd ostatnio go widziała, twarz Draco uległa znacznej zmianie. Z przystojnego blondyna o szelmowskim uśmiechu i łobuzerskim spojrzeniu została jedynie jego marna namiastka. Wydawał się bardzo zmęczony, a na jego twarzy malowała się melancholia, którą nieudolnie próbował ukryć. Oczy utraciły blask, a usta rozciągały się co najwyżej w grymasie. Emanował od niego specyficzny rodzaj smutku. Nie przygnębienie spowodowane na przykład brakiem pogody czy słabą oceną, ale emocje, które tłumione w człowieku powoli go wyniszczają, krok po kroku. Zajmują umysł, serce i duszę, wprowadzają w otępienie. Powinna teraz wstać i wyjść z satysfakcją, że w końcu spotkała go kara z wszystko to jej zrobił, wyzwiska i poniżanie. Siedziała jednak nadal i przeklinała się w duchu za swoje dobre serce. Nie była w stanie zostawić nikogo w takim stanie, nawet Malfoya. Mogła tylko siedzieć i czekać, aż powie jej, czego od niej chce. Nie wiedziała co sprawiło, że blondyn zareagował z takimi emocjami, ale nie miała zamiaru pytać. Westchnęła z rezygnacją.
- O czym chcesz rozmawiać? - odezwała się w końcu, starała się, żeby jej głos brzmiał łagodnie.
- Masz rodzeństwo, Granger? - zapytał po chwili ciszy.
- Nie.
- Czyli wiesz jak to jest... Być oczkiem w głowie swoich rodziców...
- Nie rozumiem do czego zmierzasz. Mógłbyś mówić jaśniej? - zastanawiała się w co on gra.
- Bezwarunkowa akceptacja ze strony rodziny, jak to jest, kiedy możesz być sobą?
Hermiona nic z tego nie rozumiała, chłopak mówił zupełnie od rzeczy. Jaki to wszystko miało związek z czymkolwiek? Nastała cisza, Gryfonka nie miała pojęcia co miałaby mu odpowiedzieć.
- Jak to jest kiedy sam możesz o sobie decydować? Kiedy ktoś liczy się z twoim zdaniem? - ciągnął, a w jego głosie pobrzmiewała gorycz.
Jego ton przybierał niebezpieczną nutę wściekłości, teraz patrzył jej prosto w oczy, widziała w nich coś nieludzkiego i przestraszyła się. Nie zamierzała ryzykować. Z Malfoy'em bezdyskusyjnie działo się coś złego i teraz bardzo żałowała, że po prostu nie zostawiła do na samym początku.
- Ta rozmowa do niczego nie prowadzi – wstała gwałtownie, ale chłopak był szybszy, mocno złapał ją za nadgarstek. Poczuła ból. Syknęła.
- Puszczaj, Malfoy – warknęła wściekła.
- Przepraszam, siadaj – to nie była prośba tylko rozkaz.
Kiedy wróciła na miejsce jego rysy znów złagodniały.
- Mam do ciebie pytanie. Obiecaj, że odpowiesz mi na nie szczerze.
- Postaram się, ale nie zgodzę się na nic w ciemno – starannie ważyła słowa.
- Dobry wybór, – wyszczerzył zęby, ale był to tylko cień jego uśmiechu – powiedz mi, Granger, czy miałaś kiedyś tajemnice o której nikomu nie mogłaś powiedzieć?
Hermiona natychmiast pomyślała o Zmieniaczu Czasu, który w trzeciej klasie dostała od profesor McGonagall, ale doszła do wniosku, że to było nic w porównaniu z tym, co trapi blondyna.
- Tak, a skąd to pytanie?
- Jak się z tym czułaś?
Nie odpowiedziała, pomyślała tylko, że wtedy nie było z nią najlepiej, miała wyrzuty sumienia, że nie jest szczera w stosunku do swoich przyjaciół.
- Wiesz co? Mam małą propozycję, skoro zostaliśmy partnerami to może zawiążmy sojusz do końca konkursu? Później znowu będziesz zwykłą szlamą, a ja dupkiem, chamem, prostakiem i inne takie epitety, które wymyślasz pod moim adresem. Wchodzisz w to? - zmienił temat, kiedy Hermiona odpowiedziała mu ciszą na to, co powiedział wcześniej.
- A mam wybór? - zapytała i uśmiechnęła się w duchu.
Może jednak nie będzie aż tak źle...
Gryfonka wracała do swojego pokoju. Przez ostatnią godzinę siedziała z Malfoy'em w bibliotece. Nie odzywali się do siebie, ale mimo to chłopak nie chciał aby odchodziła. Została, sama nawet nie rozumiała czemu. Nie potrafiła odmówić pomocy komuś w takim stanie, nawet jemu. Mimo tego, że jego ton był spokojny, a on sprawiał wrażenie opanowanego, to była pewna, że jeden pochopny ruch z jej strony i chłopak mógłby pokazać to, co skrywał głęboko w swoim wnętrzu. Był jak tykająca bomba. Idąc ciemnym korytarzem z niechęcią stwierdziła, że jej nienawiść zaczęła powoli ustępować miejsca obojętności. Kiedy weszła do pokoju, Ginny już spała odwrócona twarzą do ściany. Hermiona na palcach wzięła swoją piżamę i poszła do łazienki. Zdecydowała, że prysznic weźmie nazajutrz, żeby nie robić niepotrzebnego hałasu. Przebrała się, wykonała podstawową toaletę, rozczesała włosy i poszła spać. Leżała nie mogąc zapaść w sen, w myślach cały czas widziała przygnębionego blondyna, mimo tego, że była bardzo ciekawa co go tak trapiło i nie mogła przestać się nad tym zastanawiać, to wiedziała, że zapytanie go oto byłoby co najmniej nietaktowne. Skarciła się w myślach, jutro miała zacząć się cześć praktyczna, musiała być skupiona.
Nie mogła spać, budziła się prawie co godzinę. Po którymś razie postanowiła wstać i zająć się czymś pożytecznym. Słońce dopiero wschodziło i na krajobraz padały ciepłe, pomarańczowe promienie. Wpatrywała się chwilę w błonia z zachwytem. Ten dzień nie zapowiadał się na szczęście na deszczowy, na niebie nie było ani jednej chmury. Hermiona uśmiechnęła się do siebie, wzięła jedną z ksiąg leżących w jej kufrze, usiadła na parapecie i pogrążyła się w lekturze. Póki Ginny spała, Hermiona postanowiła wziąć prysznic, w ten sposób mogły uniknąć kolejki. Odświeżona weszła do pokoju i obudziła swoją przyjaciółkę. Zeszły razem na śniadanie, z Hogwartu na razie siedział przy nim tylko Zabini. Ruda dziewczyna zmierzyła go długim, zimnym spojrzeniem.
- Wspominałam, że go nienawidzę? - zapytała mściwym tonem.
- Myślę, że kiedyś o tym coś mruknęłaś, ale nie jestem pewna – odpowiedziała Hermiona ironicznie.
Gryfonka natychmiast nałożyła sobie na talerz jajecznicę i zaczęła ją ze smakiem przeżuwać, musiała mieć wiele energii tego dnia.
Pierwsze zadanie rozpoczęło się o godzinie szesnastej przy zamarzniętym stawie. Osiem par stało w rzędzie, a z nimi ustawili się inni uczniowie, aby móc oglądać to wydarzenie. Dyrektor szkoły bardzo wolno ruszył w ich stronę i stanął z twarzą skierowaną w ich kierunku.
- Witam was bardzo serdecznie! – zaczął- Pierwsze zadanie będzie polegało na przebiegnięciu swoistego toru przeszkód. Będziecie musieli wykazać się umiejętnościami magicznymi. Przy każdym etapie czekać na was będzie kartka z poleceniem. Liczy się czas! Tradycyjnie rywalizujecie w kategoriach swoich szkół. Jako pierwsza startuje para, której zsumowane wyniki były najwyższe. Panna Hermiona Granger i pan Draco Malfoy z Hogwartu! Zapraszam do mnie.
Serce Gryfonki przeszedł skurcz. Niekoniecznie chciała iść tam jako pierwsza, ale ucieszyła się z ich dobrych wyników.
- Powodzenia – usłyszała za sobą cichy głos Ginny.
Na miękkich nogach podeszła do wysokiego mężczyzny i stanęła koło swojego partnera.
- Zostajecie związani zaklęciem, nie możecie oddalać się od siebie na więcej niż pięć metrów. Oto mapa, która zaprowadzi was do pierwszego punktu – wręczył im pergamin, przejrzeli go pobieżnie i ustawili się w kierunku tasy - Trzy... Dwa... Jeden.. Start!
Pobiegli w stronę lasu, kiedy znaleźli się już między drzewami, zaczęli zwalniać. Zauważyli ze zdziwieniem, że tutaj ziemi nie pokrywał śnieg, najwidoczniej został w magiczny sposób usunięty. Hermiona przyjrzała się mapie. Musieli kierować się w stronę wielkiego głazu. Nie mógł być daleko, musieli go widzieć z tego miejsca lub przypadkiem minąć. Nerwowo rozglądnęła się wokół siebie. Malfoy zrobił to samo.
- Tam! - krzyknęła i wskazała na miejsce, gdzie między konarami można było dostrzec szary kształt. Natychmiast rzucili się pędem.
- Szukaj kartki – rzucił krótkie polecenie.
To nie było trudne, w głazie była niewielka dziura, Hermiona włożyła tam rękę i wyjęła mały zwitek pergaminu.
- Dowiesz się, gdzie pójść dalej, jeśli dostaniesz się do mego serca – przeczytała na głos – Co teraz?
Blondyn nie miał ochoty bawić się w podchody. Wycelował różdżkę w stronę kamienia.
- Bombarda! - krzyknął, a skała jakby wybuchła.
Hermiona pisnęła. W szybkim tempie osłonili twarze, ale ostre krawędzie poraniły ich ręce do krwi i poprzecinały materiał ubrań.
- Brawo – mruknęła zła i otrzepała się z resztek kamienia – chyba nie dokładnie o to chodziło.
Malfoy nie zamierzał dyskutować, wziął pergamin, który leżał w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą znajdował się głaz.
- Musimy iść tam – powiedział władczym tonem i wskazał prosto przed siebie.
Zrezygnowana Gryfonka ruszyła za nim biegiem. Po kilku minutach i krzyku panny Granger, że na pewno się zgubili, dotarli do stanowiska na którym znajdował się kociołek i kilka składników do przyrządzania eliksirów. Na stole leżała też kartka z poleceniem i mapą kolejnego zadania.
- Miłość to cudowny dar, pomóż mi kochać! Zbierz ze sobą fiolkę Twego dzieła jako dowód.
- To oczywiste! Eliksir miłosny! - Hermiona zaczęła szybko przeglądać składniki leżące na stole – brakuje lubczyku. Idź w głąb lasu i znajdź go, a ja zacznę robić miksturę.
- Jesteśmy związani zaklęciem, jakim cudem mam iść sam? - zapytał zirytowanym tonem.
Ruszyli na poszukiwanie razem. Rozglądali się nerwowo po ziemi w poszukiwaniu pożądanej rośliny. Kiedy w końcu znaleźli to, czego potrzebowali, biegiem wrócili na swoje stanowisko.
- Nie możemy pozwolić, żeby ktoś nas wyprzedził – mruknęła Hermiona krojąc korzeń piołunu.
Jej zdaniem eliksir gotował się o wiele za długo, siedzieli pod drzewem i wyczekiwali końca.
- Wracając do wczorajszego spotkania w bibliotece... - zaczęła dokładnie ważąc słowa.
- Nie ma o czym rozmawiać – warknął wyraźnie zdenerwowany – zawiązaliśmy sojusz, nie psuj tego i mnie nie irytuj.
- Uważam, że jest, ja zrozumiałam o co chodziło... Co cię tak trapi... Nie chcę, żeby to zabrzmiało jak... – zauważyła, że blondyn wzdrygnął się na jej słowa.
- Eliksir gotowy – przerwał jej i wstał bardzo szybko.
Z gotową miksturą ruszyli z powrotem między drzewa. Gryfonka miała już dość biegu w tych niesprzyjających warunkach, nogi powoli odmawiały już jej posłuszeństwa. W pewnym momencie zahaczyła o wystający korzeń i runęła z piskiem na ziemię. Malfoy odwrócił się i z całej siły starał się powstrzymać śmiech.
- Wstawaj, nie mamy czasu – powiedział tylko rozbawionym głosem.
Dziewczyna podniosła się, rozmasowała obolałe kolano, posłała chłopakowi nienawistne spojrzenie i zauważyła coś. Na gałęzi wisiał zwitek pergaminu, Hermiona zdjęła go i przeczytała na głos zapisane na nim słowa.
Choć mieszkam w domu, jestem puszysty i miły,
złe czary przemieniły mnie w kogoś z mej odległej rodziny.Rozejrzeli się zdezorientowani po polanie, była pusta.
- Jak myślisz, Granger, o co chodzi? - zapytał zdziwiony Malfoy.
- Nie mam pojęcia.
Nagle za ich plecami rozległ się trzask łamanej gałęzi, oboje, jak na komendę, odwrócili się przestraszeni.
- Co do... - zaczął blondyn, ale nie dokończył bo spoza drzew wyłaniał się...
- Tygrys! - krzyknął nagle.
Wielkie łapy z każdym krokiem zbliżały do nich bestię, a żółte, błyszczące oczy patrzyły prosto w ich stronę. Obnażył długie kły. Malfoy w przypływie heroizmu pociągnął za siebie dziewczynę i osłonił swoim ciałem. Uniósł różdżkę.
- I niby co teraz? Mam go zabić? - zapytał drżącym głosem.
- Nie, na pewno nie! To musi być coś prostego, zaraz wymyślę co! - krzyknęła
- Lepiej się pospiesz! - wielkie zwierzę było coraz bliżej, pokazało pazury i szykowało się do skoku.
Nagle dziewczyna zrozumiała sens tych wszystkich zadań i uśmiechnęła się triumfalnie.
- Trzeba go odtransmutować! - krzyknęła i machnęła różdżką w ostatnim momencie. Bestia wykonała skok i wielkie cielsko było coraz bliżej sparaliżowanego strachem Ślizgona. Na jego ręce spadł puszysty kotek.
On i Gryfonka odetchnęli z ulgą.
- Brawo, Granger. - wydyszał, łapiąc oddech.
- Załapałam już o co chodzi, były zaklęcia, eliksiry, teraz transmutacja, po kolei sprawdzają nasze umiejętności z różnych dziedzin!
Odwiązali mapę przywiązaną do kociego ogona i pobiegli dalej. Tym razem droga zajęła im stanowczo zbyt długo.
- Zgubiliśmy się – jęknął Hermiona.
Malfoy jednak dzielnie brnął przez las, w końcu znaleźli to, czego szukali. Przed nimi rosła mucho żerna roślina, z małą różnicą, że ta była wielkości piętrowego domku jednorodzinnego. Na małym pniu leżał kawał mięsa i karteczka z napisem Nakarm mnie!.
- To Rosiczka Olbrzymia, żywi się mięsem! Spójrz, koło jej korzenia jest mapa! - krzyknęła dziewczyna.
- I co? Mamy jej tylko rzucić ten kawałek leżący na pniu? - zapytał uradowany.
- Naprawdę jesteś taki głupi? - zapytała z niedowierzaniem – On się tym nie naje. Skończymy jako jej kolacja.
Gryfonka w swoim umyśle wertowała ogromną księgę dotyczącą zielarstwa. Im bardziej starała się coś sobie przypomnieć, tym więcej wiedzy gdzieś jej uciekało. Rozwiązanie nie mogło być przecież trudne. Wystarczyło tylko sobie przypomnieć...
- Mlecze! - krzyknęła w końcu – Mlecze działają na nią usypiająco.
Rzuciła się natychmiast w stronę lasu, Malfoy nie zdążył zareagować i... Zaklęcie przyciągnęło ich do siebie gwałtownie. Hermiona pisnęła i wylądowała na Ślizgonie zwalając go z nóg. Doleciał do niej zapach perfum chłopaka.
- Zapominałam, przepraszam – jęknęła zrezygnowana.
- Widzę, Granger, że wolisz być na górze – uniósł znacząco brew i wyszczerzył zęby.
- Idiota – warknęła, po czym wstała, otrzepała się i poczekała, aż blondyn też się pozbiera.
Mlecze znaleźli stosunkowo szybko, leżały na polanie, związane czerwoną wstążką. Zawinęli je w kawał mięsa i Draco rzucił nim w stronę rośliny. Pożywienie natychmiast zostało połknięte, teraz wystarczyło już tylko czekać. Po kilku minutach Rosiczka zaczęła wyglądać jakby więdła, aż w końcu opadła cała i nie wykonywała już żadnego ruchu. Hermiona ruszyła w jej stronę, ale blondyn złapał ją brutalnie za ramię i przytrzymał. Poczuła irytację, że chłopak tak często robi użytek ze swojej siły, czasem wystarczyłyby słowa..
- Stój, ja pójdę – mruknął i z uniesioną różdżką ruszył ostrożnie po mapę. Kiedy zdobył już pergamin, rzucił się biegiem w stronę dziewczyny. Odetchnął z ulgą, w momencie znalezienia się już poza zasięgiem rośliny.
Kolejnym przystankiem była polana na której siedział ogromny wilk, Malfoy odruchowo zatrzymał się z uniesioną różdżką, ale zwierz zamerdał tylko ogonem i ruszył w ich stronę z pergaminem w zębach. Hermiona wzięła od niego kartkę, pogłaskała zwierzę i przeczytała na głos jej treść.
- Wilki to naprawdę inteligentne zwierzęta. Ten na przykład bardzo lubi opowieści.
- Zajmę się tym, co jak co, ale w wymyślaniu jestem dobry – powiedział Draco pewnym tonem i wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
Zwierz zajął swoje miejsce po drugiej stronie polanki i przyglądał się teraz chłopakowi.
- Kiedyś, w bardzo starym lesie, żył sobie wilk – zaczął chłopak spokojnym tonem, ale zwierzę wstało, najeżyło się, obnażyło żeby i ruszyło w stronę Malfoya.
- Wilk bardzo lubił swoje życie, każdej nocy miał inną sucz... - urwał w połowie słowa, bo bestia zaczęła wściekle ujadać – Coś jest nie tak, Granger.
Zwierze stało tylko pół metra od niego. Blondyn był jeszcze bledszy niż zwykle, a Hermiona gorączkowo jeszcze raz przeczytała treść zadania, odwróciła kartkę na drugą stronę i zobaczyła mały napis w rogu strony: Uwaga! Lepiej trzymajcie się faktów! W tym momencie zrozumiała o co chodziło w zadaniu.
- Malfoy, przestań, – krzyknęła i stanęła między nim, a ogromnym wilkiem. Zwierzę natychmiast się uspokoiło – chodzi o historię magii! Czy znasz historię o stworzeniu Hogwartu? - zapytała bestię, a ta w odpowiedzi zamerdała ogonem, szczeknęła przyjacielsko i położyła się u stóp dziewczyny.
Hermiona usiadła naprzeciw niego.
- Siadaj Malfoy.
- Nie ma mowy, nie zbliżę się do tego monstrum – wilk podniósł łeb i warknął ostrzegawczo w jego stronę.
- Nie marudź, nie mamy czasu, – ponagliła Gryfonka i zwróciła się do zwierzęcia – żyło kiedyś czterech potężnych czarodziejów. Nazywali się Rovena Ravenclaw, Helga Hufflepuff, Godryk Gryffindor i Salazar Slytherin...
Kiedy dziewczyna skończyła swoją opowieść, zwierz wstał, pobiegł do lasu i wrócił z mapą w zębach. Kiedy biegli już przez las szukając kolejnego zadania, Malfoy zapytał:
- Myślisz, że to był animag?
- I to taki, który dobrze zna historię... - odparła zasapana w skutek biegu.
Kiedy Hermiona zobaczyła jakie jest ostatnie zadanie, zaśmiała się z ulgą. Przed nią stał hipogryf, a w ręce trzymała kartkę z poleceniem powrotu na tym zwierzęciu na start.
- Lepiej być nie mogło – powiedziała rozpromieniona.
- O nie, ja tego nie dotknę, mam złe wspomnienia – warknął Ślizgon.
- Musisz, to nie jest wcale trudne, wystarczy się tylko pokłonić.
- Jestem Malfoy'em, nie będę kłaniał się zwierzęciu! - prawie krzyknął.
- Daj spokój, chcesz to zakończyć, czy nie? - warknęła.
- Kobieto, jedna taka bestia omal mnie nie zabiła...
Dziewczyna prychnęła zirytowana i zaczęła jednak zbliżać się bardzo powoli do zwierzęcia. Malfoy też nie miał wyboru. Podeszli do stworzenia zgięci w pół. Po kilku chwilach pełnych napięcia bestia też ugięła kark. Hermiona odetchnęła z ulgą. Draco podsadził ją, aby mogła wejść na hipogryfa, a potem złapał ją za rękę i z tą małą pomocą usiadł przed nią. Zwierzę wstało, a dziewczyna miała tylko dwie opcje. Mogła złapać się piór, ryzykują ich wyrwaniem i zsunięciem się z grzbietu lub objęcie Malfoya w pasie. Z niechęcią i ociąganiem wybrała to drugie. Kiedy stworzenie wystartowało, panna Granger poczuła wiatr we włosach i na jej twarz mimowolnie wypłynął uśmiech. Lecieli nad lasem i Hermiona podziwiała teraz wszystko z góry. Wydawało jej się nawet, że dostrzegła rudą czuprynę Ginny, ale równie dobrze mogło jej się tylko tak wydawać...
Kiedy wylądowali, widownia powitała ich brawami. Zsiedli ze zwierzęcia i oddali fiolkę z Eliksirem Miłosnym, a dyrektor uścisnął im dłonie.
- Wyniki poznacie dopiero podczas balu, ale już mogę powiedzieć wam, że macie naprawdę niezły czas – powiedział rozpromieniony – udajcie się teraz do swojego opiekuna.
Stanęli zadowoleni z siebie koło Snape'a, który nie zaszczycił ich nawet spojrzeniem.
- Brawo, panie Malfoy – wycedził w końcu przez zęby.
Jezu jak ty dobrze piszesz !Jestem zachwycona i nie mogę się doczekać dalszego ciągu opowiadania uwielbiam połączenie Draco i Hermiony XD
OdpowiedzUsuńOstatnio nawiedzam różne blogi o dramione i wpadłam na Twój.
OdpowiedzUsuńNajpierw zostawiłam tylko spam, ale potem zaczęłam czytać i naprawdę się wciągnęłam.
podobała mi się rozmowa Granger i Malfoya.
Wyczuwało się między nimi napięcie a zarazem coś więcej chociaż za wcześnie by to jeszcze stwierdzić.
Naprawdę mi osobiście opowiadanie bardzo się podoba i az nie mam do czego się przyczepić.
To się rzadko zdarza.
pozdrawiam mocno!
http://amara-ultionis.blogspot.com
Kocham kocham kocham <3 mega opowiadanie, pisz dalej, a my będziemy czytać, jestem wielką fanką dramione, a twoja wersja jest super, czekam na kolejny rozdział i oby był szybko :*
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, pomysłów to Ty masz na pęczki :D Świetnie wymyślone - choć magii nie lubię, muszę pogratulować pomysłów :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:-)
Świetny rozdział c:
OdpowiedzUsuńAch, Snape jest taki kochany ♥ Mówię serio, jak ja go uwielbiam.
Ogólnie to nie wiem co napisać. Zawsze, kiedy czytam, wiem co mam tu umieścić, ale kiedy już pisze komentarz - totalna pustka xD
Miałaś genialne pomysły, po prostu takie ochh.
I ten moment, kiedy Hermiona upadła na Draco, był taki kochany ♥
Pozdrawiam i życzę weny,
Mrs Black
Fajny ten rozdział. Jestem ciekawa co wyniknie z ich rozejmu. No i bardzo podobały mi się te kartki na konkursie. Świetny pomysł! Zdziwiło mnie zachowanie Snape'a na końcu, czy Malfoy nie jest jego pupilkiem?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny!
Naprawdę świetny rozdział, nie mogłam się go doczekać. <3
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to, że jest już siódmy rozdział, a pomiędzy Draco i Hermioną jeszcze nie do końca coś większego się dzieję. Lubię takie opowiadania gdzie to wszystko idzie powoli i czytelnika cieszy każde najmniejsze zbliżenie pary <3 Pisz dalej i czekam na więcej! :3
Chciałam tylko dodać, że dzisiaj zaczęłam prowadzić własnego bloga, w wolnej chwili zapraszam do mnie, ja śledzę i komentuję na bieżąco, pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńDramione-sila-przeznaczenia.blogspot.com
bravo bravo
OdpowiedzUsuńKurcze, jestem aż tak do tyłu? No pięknie. Druga część zadania była niesamowicie wciągająca. Czytało się ją z niezłym zainteresowaniem, choć czułam się jakby uganiali się w Zakazanym Lesie niż w Szwecji.
OdpowiedzUsuń