piątek, 18 lipca 2014

Rozdział III - Trochę szczęścia.

Rozdział jest.. Hmmm... Co najwyżej średni, ale wprowadza trochę wątków. Obiecuję poprawę :)
Zostaw po sobie komentarz, będzie mi miło!
_______________________________________________________

Nigdy nie pozbawiaj kogoś nadziei, może to wszystko, co mu zostało.

      Siedział zirytowany w Pokoju Wspólnym, nadal czuł się niespokojny po poprzednim szlabanie. Jak mógł dać się tak sprowokować? Przecież prawie się przy niej rozpłakał! Dlaczego jest taki słaby? Jest Malfoy'em, nie powinien mieć żadnych uczuć. Niedługo zostanie też Śmierciożercą. Spojrzał na swoje przedramię, jeszcze czyste, bez wypalonego Mrocznego Znaku. Głupia szlama... Rozejrzał się po ciemnym pomieszczeniu i zobaczył jak drzwi do dormitorium Blaise'a otwierają się gwałtownie. Czarnoskóry chłopak wyszedł szybko ze swojego pokoju, praktycznie wyrzucając z niego niską brunetkę. Próbowała go jeszcze pocałować na pożegnanie, ale odsunął się, dając do zrozumienia, że jej rola w jego życiu właśnie dobiegła końca. Uśmiechnął się szeroko do wysokiego blondyna i rozłożył na kanapie obok niego.
- Co ta za dziewczyna? - Draco rzucił za nią jeszcze szybkie spojrzenie.
- Nikt ważny, nawet dobra zbytnio nie była.
Ślizgon wydał z siebie parsknięcie podobne do śmiechu.
- Powiedz mi Smoku, jak ty to robisz... Zawsze wszystkie najlepsze kąski trafiają się tobie - Zabini patrzył znacząco na Katy, która puściła do niego oczko.
- Widzisz, sęk w tym, że mogę mieć każdą, ta, która nie poleci na wygląd, poleci na kasę i nazwisko – przechwalał się blondyn.
Blaise zaśmiał się donośnie, a Draco spojrzał na stojący w kącie zegar. Z niechęcią stwierdził, że za dwie godziny będzie musiał iść na szlaban z Granger. Nie pamiętał, żeby ktoś kiedykolwiek irytował go bardziej. Obiecał sobie, że tym razem nie da się wyprowadzić z równowagi. Będzie zimny i bezuczuciowy jak zawsze.
- Przykro mi, Zabini, ale muszę sobie jakoś osłodzić ten fakt, że tyle czasu spędzę z Granger – wstał i ruszył w stronę blondynki.
Katy nie potrzebowała wiele znaków, aby natychmiast zrozumieć, o co chodzi Draconowi, zerwała się w miejsca i pocałowała go w usta. Ta dziewczyna była głupia, ale miała wszystko, czego Malfoy szukał w swoich zdobyczach, akurat mózg nie był mu do niczego potrzebny. Objął ją w talii i poprowadził w stronę swojego dormitorium odwracając się jeszcze przez ramię i puszczając swojemu przyjacielowi krótki, znaczący uśmiech. Kiedy tylko zamknęły się za nimi drzwi, nie chciał tracić już więcej czasu. Rzucił Katy na ścianę i zaczął zachłannie całować. Po chwili ściągnął z niej bluzkę, a dziewczyna zacisnęła paznokcie na jego plecach i jęknęła prosto do jego ucha, kiedy zacisnął dłonie na jej pośladkach. Podniósł ją i pozwolił, żeby oplotła jego biodra swoimi długimi nogami, a potem zaniósł w stronę łóżka...

- Cholera! - Draco Malfoy wybiegł szybko ze swojego dormitorium, w pośpiechu zapinając koszulę i zawiązując krawat.
Do szlabanu została mu dosłownie chwila, a przy Katy zupełnie stracił poczucie czasu. Klnąc pod nosem ruszył szybko w stronę wyjścia, praktycznie wpadł na jakiegoś pierwszoklasistę, ale odepchnął go zdecydowanym ruchem. Chłopiec krzyknął cicho, ale nie miał odwagi, żeby w jakikolwiek sposób zaprotestować lub spróbować się bronić. Blondyn prawie biegł, żeby zdążyć na szlaban, nie chciał kolejnych kilku wieczorów spędzać w gabinecie u McGonagall dlatego, że się spóźnił. Wszedł do klasy najszybciej jak umiał i prawie wpadł na stojącą zaraz przy drzwiach Granger, zachwiał się i złapał ją w bezwarunkowym odruchu za ramię, żeby na nowo odzyskać równowagę. Natychmiast, kiedy stanął pewnie na nogach, puścił Gryfonkę i udał, że z obrzydzeniem wyciera ręce o szatę. Nauczycielka siedziała przy swoim biurku i patrzyła na niego surowo.
- W końcu pan jest, panie Malfoy, już myślałam, że przyda się panu jeszcze kilka takich wieczorów, żeby pamiętał pan o obowiązkach, – odezwała się się wyniosłym głosem. – Zasady są takie, jak poprzednio, macie do przepisania księgi, ja przyjdę skontrolować waszą pracę równo o północy.
Wstała i wyszła. Draco z westchnieniem usiadł na swoim miejscu, ale cały czas czuł na sobie wzrok Gryfonki. Zirytowany spojrzał prosto w jej oczy i uniósł jedną brew.
- Chcesz czegoś, Granger?
- Nie, nie – mruknęła szybko i zajęła się pracą.
Po dwóch godzinach przepisywania Malfoy miał dość, bolała go już dłoń i miał ochotę iść spać. Granger nie narzekała, w sumie to nie odzywała się wcale. Ślizgon gdzieś w głębi czuł, że po ostatniej sytuacji, dziewczyna patrzy na niego jakoś inaczej. Łagodniej, jakby mu współczuła, a przecież nie wiedziała o nim nic, jak mogła odczuwać coś takiego na podstawie kilku wypowiedzianych za dużo słów? Przeklął w myślach, nienawidził współczucia, a to dotyczące jego osoby było wprost niedopuszczalne. Nie wytrzymał w końcu tej przytłaczającej ciszy.
- Słuchaj, Granger, wczoraj... Miałem zły dzień, to wszystko co powiedziałem... Poniosło mnie. Jestem dumny z tego, że moja krew jest czysta i pochodzę z rodu Malfoy'ów. Rozumiemy się? - wysyczał.
- Jasne – nawet nie podniosła wzroku znad księgi.
- Spójrz na mnie, kiedy do ciebie mówię! - warknął.
- Wiesz co? - zaczęła zirytowana. – Współczuję ci, twoje życie jest puste, nie masz przyjaciół, wszyscy cię nienawidzą, a na dodatek nie kocha cię nawet twoja rodzina – nadal na niego nie patrzyła.
Uderzyła w samo sedno, jego rodzina... Nigdy nie mógł spełnić wymagań swojego ojca, a wszystko czego potrzebował od małego, to tylko odrobina akceptacji, zrozumienia i miłości. Chciał być sobą, miał dosyć twardych zasad panujących w jego domu. Najbardziej bolało go, że aprobatę w oczach ojca uzyskał dopiero wtedy, kiedy stał się mordercą, zrobił coś, co zostawiło trwały ślad na jego psychice i zaczęło go wyniszczać od środka. Cały aż wrzał, złapał dziewczynę mocno za podbródek i odwrócił brutalnie w swoją stronę.
- Patrz na mnie, kiedy do mnie mówisz – wysyczał.
- Puść, to boli – warknęła, a w jej oczach zobaczył coś na kształt strachu pomieszanego z zaskoczeniem.
Natychmiast spełnił jej żądanie i wrócił do przepisywania księgi. Nie wiedział co w niego wstąpiło, chciał wyładować całą swoją frustrację, a ona była najbliżej.
- Powiedz mi, Granger, dlaczego ty już kończysz, a ja jestem w połowie? Mogłabyś poczekać... Co ja będę robił tutaj sam? - próbował rozładować jakoś napiętą sytuację i uśmiechnął się do niej łobuzersko.
- Ja przepisuję, zamiast ciągle gadać. Jakbyś w końcu zabrał się do pracy i przychodził punktualnie, też miałbyś tyle co ja.
Zrezygnował z dalszego zagadywania jej.

     Kiedy wybiła północ, oboje w szybkim tempie opuścili klasę. Hermiona wyszła już zupełnie wolna, ale Draco nie skończył jeszcze zadania wyznaczonego na szlabanie, więc musiał wrócić ponownie w poniedziałek. Nie odzywali się do siebie ani słowem i również w milczeniu rozstali się na schodach. Hermiona z ulgą uwolniła się w końcu od Malfoy'a i zmęczona ruszyła do wieży Gryffindoru. Była trochę zdenerwowana brutalnością Ślizgona i dzisiejszym dniem. Wypowiedziała w pośpiechu hasło i weszła do pokoju wspólnego. Siedziały tam już tylko trzy osoby, czekający na nią Harry i Ron oraz jakiś trzecioklasista piszący pracę domową. Rozsiadła się koło swojego rudego przyjaciela i przeciągnęła jak kot. Chłopcy rozmawiali o quidditchu, a brązowooka dziewczyna przysypiała już na kanapie. Nie miała siły wstawać i iść do swojego dormitorium, kiedy prawie była już w objęciach Morfeusza, ktoś potrząsnął ją delikatnie za ramię.
- Hermiono, nie wolno mi wchodzić do dziewczęcego dormitorium, gdyby nie to, zaniósł bym cię tam – Ron pochylał się nad nią i próbował dobudzić.
Dziewczyna niemrawo coś powiedziała, po czym wstała i praktycznie nieprzytomna ruszyła do swojego pokoju.

      Wreszcie piątek, Hermionę obudziły promienie wschodzącego słońca padające jej na twarz. Światło oślepiło ją natychmiast, kiedy otworzyła oczy. Według jej mugolskiego zegarka miała jeszcze dwie godziny do śniadania, przekonana, że już nie zaśnie, niechętnie wstała, zabrała z szafy szatę i ruszyła do łazienki. Nalała wody do wanny i wzięła długą, gorącą kąpiel. Rozczesała splątane, mokre włosy, wysuszyła je zaklęciem, związała w kok i ubrała się. Kiedy wróciła do dormitorium, miała jeszcze ponad pół godziny, przejrzała więc swoje prace domowe na ten dzień i ruszyła powoli na śniadanie. W Wielkiej Sali była prawie sama, a przy stole Gryfonów jak na razie siedziało tylko trzech pierwszoklasistów. Wzięła sobie tosta z dżemem truskawkowym i zaczęła go mechanicznie rzuć. Po chwili wszedł na śniadanie też Malfoy z uwieszoną mu na ramieniu Katy oraz jego goryle, a zaraz za nimi Harry. Czarnowłosy chłopak usiadł koło swojej przyjaciółki i natychmiast nałożył sobie na talerz jajecznicę z warzywami.
- Co tu robisz tak wcześnie? - zapytała Hermiona.
- Nie mogłem spać, to była ciężka noc – ściszył głos. – Dostałem list od Lupina, ostatnio porwano wiele osób, sami absolwenci Hogwartu, jedynie mugolaki.
Gryfonka wstrzymała oddech. Osoby które znała, z którymi chodziła do jednej szkoły, mieszkała i pewnie nieraz rozmawiała, teraz nie żyły lub gniły w niewoli u Voldemorta. Dziewczyna nie była pewna, którzy z tych dwóch grup mieli gorzej. Ci, dla których nie było już nadziei, leżeli gdzieś martwi, czy ci, którzy byli teraz torturowani i umierali z bólu, ale część z nich miała szansę na przeżycie. Sala szybko się zapełniała, więc nie mieli już szansy na spokojną rozmowę.
Kiedy większość uczniów jadła już śniadanie, stało się coś, co zaskoczyło wszystkich. Profesor Dumbledore podszedł do swojej mównicy i odchrząknął znacząco. Wrzawa natychmiast ucichła.
- Z pewnością nie ma nas tutaj wszystkich, ale widzę tych, którzy powinni usłyszeć tę informację – uśmiechnął się ciepło.
Wszystkie osoby zgromadzone w Wielkiej Sali popatrzyły po sobie zaskoczone.
- W tym roku w Szkole Magii i Czarodziejstwa Halmstad znajdującej się w Szwecji, obędzie się konkurs magiczny. Weźmie w nim udział ośmioro uczniów z tej szkoły, Durmstrangu, Beauxbatons i Hogwartu, po cztery osoby z każdej płci. Nagrodą za zajęcie znaczących miejsc, będzie zwolnienie w pisania końcowych egzaminów – po sali przeszedł pomruk.
Teraz już wszyscy w najwyższym skupieniu wpatrywali się w dyrektora.
- Całość będzie trwała przez dwa tygodnie, a wyruszacie za cztery dni. Po analizie waszych wyników w nauce i rozmowie z opiekunami domów, mam właśnie listę zakwalifikowanych. Na początek może Ravenclaw! Panna Padma Patil i pan Michael Corner! - po sali rozniosły się wiwaty. - Hufflepuff, panna Hanna Abbott i pan Justin Finch-Fletchley! Czas na Slytherin, profesor Snape pomógł mi w wyborze i uznał, że najlepiej nadadzą się pan Draco Malfoy i pan Blaise Zabini.
Ty razem wiwaty rozległy się tylko przy stole Ślizgonów.
- Pomógł w wyborze... - prychnął Ron.
- I na koniec profesor McGonagall zasugerowała, pannę Ginewrę Weasley i pannę Hermionę Granger!
Gryfonka poczuła jak wypełnia ją przyjemne ciepło, jedzie ze swoją przyjaciółką na dwa tygodnie do Szwecji. Została wybrana spośród tylu uczniów uczęszczających do szkoły! Rozpierała ją duma i samozadowolenie. Spojrzała na Ginny, a ta uśmiechała się do niej promiennie.
- Gratuluję wszystkim wyczytanym! - ciągną swoją przemowę dyrektor – Spakujcie ze sobą wiele ciepłych ubrań, jak już powiedziałem, wyruszacie za cztery dni. Dziękuję, z mojej strony to wszystko, możecie udać się teraz na lekcje!
W Wielkiej Sali zrobiła się wrzawa, wszyscy prawie jednocześnie wstali i ruszyli do wyjścia. Hermiona dotarła do schodów uśmiechając się do siebie dyskretnie i ruszyła szybko na Eliksiry.
- Gratuluję – usłyszała za sobą głos Harrego.
Uśmiechał się do niej wyraźnie uradowany. Ron zaraz do nich podszedł i przytulił Hermionę w geście dumy, że jego przyjaciółka została tak wyróżniona.  

14 komentarzy:

  1. Bardzo fajny rozdział :) Coś czuję, że w Szwecji będzie się działo :D
    Czekam na kolejny i pozdrawiam,
    Mrs Black

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy mi się wydaje, ale piszesz coraz dłuższe rozdziały. Pierwsza część bardzo mi się spodobała. Potyczki słowne Malfoya i Granger nie są przesadzone i na siłę wplecione. Druga część opowiadania znów mnie zaintrygowała. Już co prawda czytałam o wyjazdach, ale lokacja jest całkiem nowa. Jestem ciekawa jak Ty to rozegrasz.
    Ach, i staraj się unikać powtórzeń. Najlepiej jak przeczytasz rozdział na głos przed dodaniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, zaraz jeszcze raz go przejrzę i zaktualizuję :)

      Usuń
  3. W końcu nie jakiś ciepły kraj, bo ich już jest za dużo w różnych opowiadaniach o naszej kochanej parce ;) Mam nadzieję, że szybko dodasz następny rozdział, bo jestem bardzo ciekawa jak dalej potoczą się losy Draco i Hermiony, a może także Blaise i Ginny xD Czekam niecierpliwie :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z zimnym krajem mam większe pole do popisu :3

      Usuń
  4. Tak, tak, tak! Wreszcie znalazłam jakieś fajne opowiadanie o Dramione!
    Witam cię :) Wpadłam tu przez przypadek i jak zobaczyłam, że jest niewiele rozdziałów to postanowiłam przeczytać. I to jest świetne. Na pewno zostanę na dłużej.
    Pokój Gryfonów jest ok, ale co tam się dzieje u Ślizgonów! No, no. Draco najlepszy przystojniak. To mi sie podoba.
    Świetnie go opisałaś. Tu chce być zły, ale w głębi duszy wcale nie chcę zabijać. Patrzy na swojego ojca i chce mu dorównać.
    Hermiona wścieka się na niego ale jest czuła i delikatna więc dostrzega w nim coś dobrego.
    Ta cała Katy to szkoda słów... Może i jej szkoda, że ją tak wykorzystuje, ale i tak jest głupia. Ron... Czyli jest zakochany w Hermionie... To nic nowego, ale ona w nim nie. Będzie go czekało nie małe rozczarowanie .
    Czekam na dużo, dużo więcej. Mam nadzieję, że doprowadzisz to opowaiadanie do końca, bo wiele osób tego nie robi, a ty świetnie piszesz. Tak gładko się to czyta :)
    Do następnego rozdziału...
    Twoja fanka
    Marzycielka

    Ps. zapraszam do siebie w wolnej chwili. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, witam Cię w moim świecie Dramione! :) Zajrzę do Ciebie na pewno!

      Usuń
  5. Bardzo miło się czyta, a wierz mi blogów dramione jest mnóstwo i nie każdy ma przyszłość tak jak Twój, mam tylko jedną radę wiem, że ludzie chcą jak najszybciej jakiejś akcji, miłości Draco i Hermiony, ale nie pozwól żeby to się potoczyło zbyt łatwo, bo to po pierwsze nie pasuje do postaci, po drugie napięcie i oczekiwania są lepsze niż szybkie znudzenie się tekstem i brak pomysłów na więcej, na razie zapowiada się super, oby tak dalej, dodawaj rozdziały często, ale nie pozwól na szybkie zakończenie, pozdrawiam i czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawe co takiego wydarzy się na wyjeździe? Nie lubię tej Katy!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. dobrze wiemy czemu ginny i hermiona:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojjj, tak, czuję, ze w tej Szwecji będzie się działo.
    Widzę, ze raco powoli zmienia nastawienie do Granger, oby tak dalej!
    Czcze tego dupka!
    Rudzielec jak zwykle mnie irytuje...
    Czyżby czekała nas Ginny z Zabinim?
    Mój drugi ulubiony paring w FF,
    Idę dalej, bo ciekawość.
    /~ Kim EveLin.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hm. Czytałam wiele Dramione i szczerze Ci powiem, że to jest najlepiej zapowiadające się i najbardziej kanoniczne jakie widziałam. Jestem hejterką i czepiam się na prawdę wszystkiego, ale tutaj nie mogę. Bądź z siebie dumna. Ciekawi mnie jak to rozwiniesz, więc idę czytać dalej.
    Pozdrawiam.
    M.

    OdpowiedzUsuń
  11. No no no <3 zaczynam wielbić twego bloga milordzie ! Przez ciebie się uzależnię xd

    OdpowiedzUsuń